326
go. Jego zamiar nie polega zatem na opisie reguł1reg_ klasycznej lub na operowaniu nimi - ci zaś, którzy tar ją mu jej uproszczenie lub zdradę, wydają się nie wied2jJ
0 co mu chodzi. A chodzi mu o coś zupełnie innego: zarnJ rza on bowiem zidentyfikować podstawowe struktury, 2 ]ęJ rych można wywieść wszelkie możliwe dyskursy posługując się figurami, a mianowicie cztery tropy retoryki klasycznej
1 neoklasycznej.
W przedmowie do Tropics ofDiscourse Hayden White ogra. nicza obszar przystawalności tego „wzorca tropologicznej fi. guralizacji”: „Przyznaję mu jedynie rolę pewnej konwencji; obecnej we współczesnej tradycji kultury zachodniej, adoty. czącej dyskursu o świadomości, jak również dyskursu o samym dyskursie” („Tropologia, dyskurs i rodzaje ludzkiej świadomości”, w niniejszym tomie, s. 192). Stąd jego powtarzające się zastosowania: u Vico, by scharakteryzować etapy procesu przejścia od stanu dzikości do cywilizacji; u Piageta, by sklasyfikować cztery momenty rozwoju poznawczego; u Freuda, by oznaczyć cztery mechanizmy funkcjonujące w pracy marzenia sennego. Hayden White przekształca więc w genera-tywną matrycę wytwarzania dyskursów, czyli trybów rozumienia, wszelkie kategorie tradycyjnie związane z opisem figur stylistycznych.
Takie przesunięcie sugeruje, że cztery podstawowe tropy (metafora, metonimia, synekdocha i ironia) należy pojmować jako aprioryczne kategorie zachodniego rozumienia (gdyż Hayden White ogranicza pole ich ważności tylko do tej tradycji kulturowej). Taka perspektywa jest jawnie for-malistyczna („Moja metoda — w skrócie —jest formalistycz-na”, Metahistory, 3), gdyż postuluje istnienie niezmiennych struktur mentalnych, które można zidentyfikować w dziełach, niezależnie od czasu i miejsca ich powstania (po ustaleniu ich przestrzeni kulturowej). W tym sensie, tropologicz-na konstytucja wyobraźni historycznej i, ogólniej, wszystkich j operacji posługiwania się figurami jest całkowicie oderwą-
na historycznych form retoryki rozumianej jako sztuka J dyskutowania i perswazji.
Tymczasem Hayden White sam nie może uniknąć pytat 1 nia o relację między użyciem modelu tropologicznego przez indywidualnego autora a miejscem retoryki w jego formacji intelektualnej lub konfiguracji jego wiedzy. Oto co mówi on ii propos Freuda i teorii marzenia sennego: „Interesują mnie tutaj oczywiście zjawiska, które Freud identyfikuje jako mechanizmy zapośredniczenia pomiędzy jawną treścią marzenia sennego a jego utajonymi myślami. Wydaje się to odpowiadać, zgodnie z propozycją Jakobsona, tropom usystematyzowanym w klasy figur w nowoczesnej teorii retorycznej (teorii, z którą, nota bene, o ile klasyfikuje ona figury na czterystropy - metaforę, metonimię, synekdochę i ironię-Freud był prawdopodobnie obeznany, ponieważ stanowiła ona w jego czasach składnik programu nauczania w gimnazjach i na uniwersytetach)” („Tropologia”, s. 195)).
Zapis ten, umieszczony w nawiasie, zdaje się odzwierciedlać pewne niezdecydowanie. W istocie, albo struktura tro-pologiczna stanowi nieodłączną część wyobraźni człowieka Zachodu, i wtedy mało ważne jest, czy Freud w toku swojej edukacji zapoznał się bliżej z retoryką klasyczną, czy też nie, albo też ów fakt jest istotny, aby zrozumieć, jak Freud przemieszcza pewien model rozumienia z jednej dziedziny (dyskurs) do drugiej (marzenie) - i wtedy słuszność charakterystyki tropologicznej zależy w dużym stopniu od zmian statusu i znaczenia retoryki w następujących po sobie historycznych konfiguracjach, które składają się na „tradycję zachodnią”. Spośród tych dwóch perspektyw Hayden White zdaj e się wyraźnie preferować pierwszą. A jednak uwaga o edukacji szkolnej Freuda brzmi jak wątpliwość, która wprowadza historyczną kontekstualizaeję w obręb systematyki zmierzającej do identyfikacji struktur gatunkowych.
Stąd moje drugie pytanie: czy słuszne jest stosowanie tropologicznego modelu preflguracji poetyckiej i językowej bez