H
całkowicie uprawnione. Jednocześnie jesteśmy skłonni się bezwzględnie przy tych normach upierać, nie szukając dla nich żadnych argumentów. Gdyby ktoś nas spytał, dlaczego człowieka nie można kupować ani sprzedawać, odpowiedzielibyśmy prawdopodobnie: „bo nie można", na czym dyskusja by się skończyła. Nie odwołalibyśmy się do cierpienia niewolników, czując słusznie, że nie o to tutaj chodzi. Istnienie pionu godnościowego w moralności podważa uty-litaryzm, który tego toku myśli nie uwzględnia. Myślę tu o utylitaryzmie, jako o wspomnianym przed chwilą poglądzie, że oceny moralne winny się kierować uchylanym cierpieniem i wzmaganą przyjemnością, poglądzie, którego J. S. Mili czy J. Bentham są klasycznymi reprezentantami, ale który powtarza się w dziejach uporczywie w pospolitym połączeniu z przekonaniem, że oceny moralne nie tylko powinny się liczyć z tymi efektami, ale że faktycznie liczą się z nimi i tylko z nimi.
Niejednokrotnie już wspominałam o przypisywanej walorom moralnym wtórności, o ich przynależności do jakiegoś górnego piętra wymagającego wspierania się ha jakiejś hierarchii wartościx. Czasem szło tu o to, że na czele jakiegoś systemu moralnego musiały jakoby zawsze figurować przesłanki wartościujące pozamoralnego charakteru. Tak np. zalecenie, by redukować cierpienia, a pomnażać przyjemności zakładało, że przyjemność ma walor dodatni, a cierpienie ujemny — założenia pozamoralne. Kiedy indziej, mówiąc o tej wtórności, wskazywano na to, że istnieje zależność psychologiczna między pochwałą czy potępieniem mo-ralnyih a dodatnią czy ujemną oceną pewnych przedmiotów cenionych z innych niż moralne względów. Tak to chwali się sprawiedliwy podział, gdy się ceni przedmioty dzielone, a potępia się zabójstwo ze względu na walor, jaki posiada dla człowieka jego życie.
Ta logiczna czy psychologiczna zależność nie wyczerpuje jednak wszystkich wariantów wtórności, którą można ocenom moralnym przypisywać.
I tak np. kiedykolwiek oceniamy czyny ze względu na ich zamierzone, zrealizowane, czy też i zamierzone, i zrealizowane skutki, oceny te wymagają zazwyczaj pozamoralnej,
» Patrz moja Pod$taviY nauki o moralności, wyd. IV, s. 336 I ndst. oraz artykuł Po/frfa moralności, „Etyka" 1967, nr I.
dodatniej czy ujemnej kwalifikacji tych skutków. Tak np. ubolewamy, że czyjaś lekkomyślność i niedbalstwo naraziły kogoś na wielkie straty materialne. Przy podejmowaniu decyzji liczymy się często z mniejszym złem, czyli zakładamy posiadanie jakiejś hierarchii wartości, które mogę być i moralnego, i pozamoralnego charakteru.
Z innym uwikłaniem walorów moralnych mamy do czynienia w wypadku, gdy cenimy odwagę w zależności od tego, jakiej służy sprawie, gdy uzależniamy walor opiekuó-stwa od tego, kim się opiekujemy, walor współdoznawania od tego, czy współdoznajemy z satysfakcją okrutnika czy z cierpieniem jego ofiary, walor solidarności od tego, czy współdziałanie ma godziwe czy naganne cele. W wypadku gdy współdziałanie ma cele mało chwalebne, mówimy o sit-wie, siuchcie czy kumoterstwie.
Jeszcze inną wtórność objawia pojęcie godności czy honoru. Posiadanie godności w tym rozumieniu, w jakim nie przysługuje ona każdemu, uzależniamy, jak o tym była mowa w rodziale III, od posiadania pewnej hierarchii wartości, przy których człowiek obstaje i których umie bronić w wypadku zagrożenia. Tak to godność rzemieślnika może nie pozwalać mu wypuścić z rąk byle jak wykonanego obuwia czy żle leżącego garnituru. Posiadanie pewnego waloru moralnego, za jaki poczytujemy godność, wymaga tu znowu istnienia innych walorów, które mogą mieć charakter moralny albo nie.
Wiązanie walorów moralnych z innymi walorami może polegać na tym, że normom moralnym przypisuje się zada-' nie służenia obronie pewnych dóbr, takich, jak życie, wolność, bezpieczeństwo. I w tym wypadku wolno powiedzieć, że warunkiem niezbędnym istnienia dyrektyw moralnych jest istnienie jakichś dóbr, których trzeba strzec. Pewne z nich nie mają moralnego charakteru. Nie podajemy, oczywiście, tej funkcji norm moralnych jako funkcji dla nich osobliwej. Przepisy drogowe także stoją na straży życia ludzkiego, a więc służą ludzkiemu bezpieczeństwu. Służą mu także towarzystwa asekuracyjne, misterne kluczyki do aut i dobre zamki przy drzwiach prowadzących do prywatnych mieszkań.
Wreszcie szereg pojęć, bardzo dla etyka ważnych, implikuje milcząco pewien wzór osobowy, preferencje dla takiego, a nie innego człowieka. Mamy z takim wzorem do czy-