Domniemanie, że współczesne środki przekazu sprzyjają 'pornografii, choć nie pozbawione dozy słuszności, byłoby jednak uproszczeniem. Mass-media z natury swej są neutralne i nie należy obwiniać ich za sposób, w jaki są wykorzystywane. Ale nie można też przeoczyć faktu, że wynalazki techniczne zachowują się wobec kultury po trosze jak uczeń czarnoksiężnika, a to dlatego, że zrazu działają zaskakująco i otwierają możliwości, do których myśl humanistyczna nie była przygotowana. Podobną rolę odegrał kiedyś wynalazek druku — podobnie zachwycał i przerażał, podobnie był uważany za medium szatana.
10
Powiedzieliśmy zrazu, że nie dzieło jest pornograficzne, lecz jego odbiorca. Potem skorygowaliśmy to nader kategoryczne twierdzenie. Pornografia to skrajny przypadek faksymilowania, które dokonuje się zarówno w upraszczającym odbiorze, jak i w ubogim komunikacie. ówże komunikat właściwie nie zostawia odbiorcy żadnych szans. Można sobie w odbiorze zwulgaryzować Rembrandtowskie akty, ale nie można na odwrót — awansować przez uszlachetniającą lekturę jakiegoś „cinćma-cochon”. Można je tylko odrzucić. Ale gdy się je przyjmie, trzeba sdę zjgcdzdć na rolę oszukiwanego. Nie oszukanego, lecz właśnie stale oszukiwanego, który chce się łudzić, że zwielokrotniony, przemysłowo powielony komunikat jest adresowany osobiście do niego. Że przed nim i dla niego obnażają się najpiękniejsze dziewczyny świata.
W każdym komunikacie obok sygnałów użytecznych pojawia się zakłócający je szum. Stosunek użyteczności do szumu jest właściwością urządzeń, ale decyzja o tytm, oo jest użyteczne, a oo jest szumetoa, należy do
dziedziny społecznego wartościowania. Dla pornografa, pojętego czy to osobowo, czy też formalnie, szumem jest wszelka informacja utrudniająca desemantyzację. Desemantyzacją nazywam pozbawienie znaku właściwości znakowych, czyli w tym przypadku symulację, która każe wierzyć, że ikon jest tożsamy z erotycznym realnym przedmiotem odniesienia. Najtrudniejsze jeśt sfaksymilowanie literatury i teatru, najłatwiejsze — filmu. Telewizja znajduje się w pół drogi, w nieco dwuznacznym punkcie.
Ciekawe, że w literaturze obsceniczność bynajmniej nie wspiera możliwości pornograficznych. Obsceniczność zmierza do ekspresji mocnej i ostrej, pornografia zaś w warstwie języka sytuuje się raczej na biegunie przyzwoitości i -niedopowiadania, obliczonego na lubieżną konkretyzację. Konkretyzacja taka jest z natury swej czymś niego to wym; odbiorca zaś szuka ułatwienia.
Znajduje je częściej w filmie. Odbiór kinowy daje złudzenie samotności, a zarazem poczucia bezpieczeństwa, które pochodzi z przebywania w grupie społecznej pozornej, krótkotrwałej i anonimowej. Odbiorca czuje się tu wyróżniony osobiście i zarazem ukryty. Znaczną część obowiązków konkretyzacji przejmuje na siebie udoskonalona fotograficzna technika. Film zrodził się kiedyś z pokusy faksymilowania, wielokrotnie ją przezwyciężał i wielokrotnie w miarę pojawiania się nowych technik ponownie jej ulegał.
Telewizja ma podobne możliwości co film, jest jednak ciągle bardziej środkiem przekazu niż sztuką. Haz jest jedynie gorszym kinem, innym razem odnajduje własną specyfikę — najczęściej w publicystyce i w kameralnym widowisku.
Telewizja sprawia pornograficznemu odbiorcy zawód przez to, że pozbawia go wsparcia tej anonimowej gru-
313