i
Tytuł: Poranek Konrada Kellera (?).
Budzi się wcześniej niż zwykłe, zaraz po siódmej, niedostatecznie wypoczęty i z głową ociężałą (zatrucie organizmu proszkiem przeciwbólowym), chory ząb nie sygnalizuje wprawdzie bólu, jednak jest. lekko ćmi, więc Konrad, aby uniknąć ryzykownego zwarcia szczęk, leży z ustami półotwartymi, rozważając problem: jak się ubrać? Ze względów praktycznych (próba w Telewizji, wyznaczona na godzinę dziesiątą, z pewnością się przeciągnie i potrwa ponad godzinę, a przed ślubem w Urzędzie Stanu Cywilnego będzie jeszcze musiał pojechać na Saską Kępę po Monikę), więc ze względów praktycznych należałoby od razu włożyć czarny garnitur, lecz na myśl, że w tak uroczystym stroju zaprezentuje się najpierw' u dentystki, a potem w Telewizji, Konrad krzywi się z niesmakiem. Zatem ubrać się zwyczajnie i po próbie wrócić do domu, żeby się przebrać? Ile czasu podobne przedsięwzięcie może kosztować? Pół godziny? Trochę mało. Trzy kwadranse? Keller tak bardzo nie lubi pośpiechu, iż nawet ról, wymagających szybkich zmian kostiumu, podejmuje się niechętnie. Wielokrotnie w ostatnich dniach rozważał ów problem ubrania, lecz co innego znaczy: jakiś problem rozważać, a co innego: sta-