640 J. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA
ciwnie. Ja ci okropnie zazdrościłam, lak okropnie, że chwila, mi cię nienawidziłam.
MONIKA Zdumiewasz mnie, Beatko.
BEATA No, widzisz! Będziesz mną teraz pogardzać.
MONIKA Ależ, Beatko. Trochę dziwna jesteś.
BEATA Wcale nie dziwna. Jestem zła.
MONIKA Czegóż ty mnie mogłaś zazdrościć? Jesteś młodziutka, śliczna, utalentowana, masz wszystko przed sobą...
BEATA A jednak ci zazdrościłam, widzisz, jaka jestem wstrętna, podła. Cholernie ci zazdrościłam. Zazdrośdłanięi^bo chodziły, pewnie słyszałaś^takie plotką że maszgrać^Lady Mac* beth. Aja tak marzyłam o tej roli! Rozumiesz mnie teraz?!?? stem szczera, powinnaś mi wybaczyć moje obrzydliwe myśli.
MONIKA (po chwili) Przyznam się, że nie bardzo cię, Beato, rozumiem. Powiedziałaś: plotki. Jakie plotki? Nic mi o żadnych plotkach nie wiadomo. Plotki? Niesłychanie w takim razie dowcipne plotki! Bardzo mi przykro, Beato, ze względu na ciebie i twój rodzaj uczuć, ale ja gram LadyMacbglL. to nie są plotki, w poniedziałek zaczynamy próby.
BEATA (biednie i pokornie) Właśnie, pan dyrektor Otoc-ki też mi to powiedział.
MONIKA Dał ci rolę? No, widzisz! To bardzo ładnie z jego strony. Nie powinnaś się, Beatko, czuć pokrzywdzona, jesteś jeszcze taka młoda, tyle się jeszcze w życiu nagrasz! Kogo masz grać? Lady Macduff? A może jedną z wiedźm, to by byjo w stylu Eryka.
/"BEATA (tym samym głosem) Nie, LadyMacbofckr-
MONIKA (pó chwili)Przepraszam cię, moja Beatko, wiem, że jesteś dowcipna, ale w tym wypadku, niestety, twoje żarty I nie wydają mi się w najlepszym gatunku. Nie rozumiem doprawdy...
BEATA Ależ ja nie żartuję. Dlaczego na mnie krzyczysz?
MONIKA Nie żartujesz? Więc co to wszystko znaczy?
BEATA Nie wiem, kochana Moniko, doprawdy pojęcia nie mam. Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie pan dyrektor Otocki rpowiedział, bardzo cię przepraszam, ale mówię, jak było, powiedział, że po rozmowie z panem Wanertem obaj doszli do wniosku, że mam grać Lady Macbeth i w poniedziałek zaczynamy próby. ^
MONIKA (nieostrożnie) A ja?
BEATA Dyrektor Otocki powiedział jeszcze, żeby na razie nic ci nie wspominać, ale myślałam, że żartował, może w związku z tymi plotkami, i ty jesteś we wszystkim zorientowana. Ogromnie mi przykro, ale jeśli mam być szczera, czuję pewną ulgę, naprawdę czuję się jak gdyby lepsza, bo mnie już nie zżera zazdrość, to jest okropne, okropne uczucie.
MONIKA Wyobrażam sobie, choć muszę wyznać, że moja wyobraźnia nie za wszystkimi namiętnościami podąża dość sprawnie. Obawiam się, że z zazdrości dostałabym na egzaminie stopień najgorszy, bardzo źle.
BEATA Szczęśliwa jesteś!
MONIKA Możliwe. W każdym razie wyobraźni mi starcza, żeby docenić, Beatko, twoje intencje. Bardzo miło z twojej strony, że zadzwoniłaś. Mam nadzieję, że wieczorem zobaczę cię razem z Łukaszem w Jabłonnie?
BEATA Wcześniej, będziemy przecież na ślubie.
MONIKA To się cieszę, Beatko. A na razie wybacz, mam jeszcze strasznie dużo do roboty. Pa!
( Beata po tej rozmowie trochę markotnieje i przygasa. Czuje się zawiedziona. Była prawie pewna, że Monika jak nakłuty balon pęknie z wielkim hukiem. I nie pękła. W pewnym mo-