52
Krzytilcf Kozkmnlrl
Tadeusz Mazowiecki postanowił przejąć Ministerstwo Obrony i Spraw Wewnętrznych, kierując tam początkowo swoich ludzi na stanowiska podsekretarzy stanu. Słowa Premiera nie pozostawiały wątpliwości: idziesz tam by jak najszybciej można było przejąć kontrolę nad resortem. Tak rozumiałem moją nominację. Równocześnie w Sejmie i Senacie ruszyły pełną parą prace nad „ustawami policyjnymi". W dyskusji nad nimi ludzie MSW mieli coraz mniej do powiedzenia. Kluczową rolę w zespole ekspertów'odgrywał rzeczywisty twórca ustaw - profesor Jan Widacki, wspierany przez przewodniczącego specjalnej podkomisji sejmowej posła Jerzego Zimowskiego. W cztery miesiące później byli już obaj wiceministrami MSW, dźwigając we dwóch ciężar kierowania 160 tysięczną armią ludzi podległych wówczas Ministrowi Spraw Wewnętrznych (Policja, UOP, Straż Graniczna, BOR, zawodowa Straż Pożarna, Nadwiślańskie Jednostki Wojskowe). Dla zobrazowania ogromu zadań ówczesnych podsekretarzy stanu, warto przypomnieć, że obecnie funkcjonuje w MSWiA co najmniej ośmiu podsekretarzy stanu.
Ludzie resortu (w 95 proc. członkowie PZPR) zaczęli stopniowo odchodzić z ministerstwa na emerytury. Jednocześnie rósł w siłę - zrazu traktowany przez gen. Czesława Kiszczaka pobłażliwie - NSZZ Funkcjonariuszy MO. Ten pół legalny związek zawodowy, wyrosły z odważnych apeli o przywrócenie godności zawodu milicjanta wystosowanych do premiera Tadeusza Mazowieckiego (natychmiast po utworzeniu rządu) przez kapitana Romana Hulę i st. sierżanta Jana Jabłońskiego, rozrastał się poprzez liczne grupy inicjatywne tworzące coraz bardziej spójną organizację.
Czym była Milicja Obywatelska w momencie przekształcania się w Policję? Strukturą ubezwłasnowolnioną, wtopioną logistycznie i kadrowo w resort Spraw Wewnętrznych - nadzorowany faktycznie przez Służbę Bezpieczeństwa, choć formalnie oficerowie SB nosili stopnie milicyjne. Gdy spytałem ostatniego Komendanta Głównego MO gen. Zenona Trzcińskiego, dlaczego w tej sytuacji w ogóle go słuchają jego podwładni, odpowiedział: „Chyba Z przyzwyczajenia". Nieuprawnione jest jednak stawianie znaku równości między SB i MO, niemniej obie te formacje defacto były w dużym stopniu zintegrowane, choć stopień odpowiedzialności, jaki ponoszą za czasy PRLjest radykalnie różny.
Z mocy ustawy Milicja Obywatelska, w przeciwieństwie do Służby Bezpieczeństwa, nie podlegała weryfikacji (z wyjątkiem tych funkcjonariuszy SB, których „schowano" w Milicji po lipcu 1989 r.). Z ogromnym wysiłkiem, przy katastrofalnych w owym czasie brakach kadrowych, przeprowadziliśmy w trzy miesiące weryfikację 25 tys. funkcjonariuszy SB. Weryfikacja stutysięcznej MO była po prostu niewykonalna, a przyjęcie tzw. „opcji zerowej" w przypadku MO w momencie lawinowo rosnącej przestępczości byłoby zbrodniczym absurdem. Usunęliśmy jednakże parę tysięcy skorumpowanych i zdemoralizowanych funkcjonariuszy MO i przyjmowaliśmy z powrotem do służby wydalonych ze względów ideologicznych, w tym religijnych. 10 maja 1990 r. mianowany został Komendant Główny Policji i jego zastępcy, w następnych tygodniach zmieniono 47 z 49 komendantów wojewódzkich.