to, by pokazując rzeczywisty widok, popełniać drobne oszustwa. Warto jednak zwrócić uwagę, że osoby, które uczciwie sprawują pieczę nad pewnymi obiektami tuiys-tycznymi, stają w obliczu problemu związanego z odwracaniem oszustwa: jak przekonująco przedstawić uczciwą uczciwość? Czy możliwe jest stworzenie oznacz-nika wyglądającego na prawdziwy w miejscu, gdzie istotnie poległ wielbiony przywódca?
Różne wielkie wydarzenia historyczne (wojny) toczą się na otwartych, często niewyróżniąjących się z otoczenia terenach, a ci, którzy wychodzą z nich żywi, starąją się dokładnie uprzątnąć ślady minionej zawieruchy. Ciała poległych zwycięzców nierzadko odsyła się rodzinom w celu urządzenia uroczystego pogrzebu. Ciała pokonanych z miejscowych oddziałów mogą zostać ogołocone ze wszystkiego, policzone, spakowane w plastikowe worki i spalone. W efekcie opiekunowie tej uświęconej ziemi mają potem dość niewdzięczną robotę z widokami, stąją bowiem przed koniecznością przeprowadzenia mozolnych procedur oznaczania. W Verdun nie doszło do tego: tutaj las nie zmniejszył się, Francuzi nie zrównali okopów; nie naruszono zbytnio szczątków ponad pół miliona poległych tu w 1916 roku. Na innych polach bitewnych oznaczanie wymaga więcej zachodu.
W Waterloo odtwarza się nagranie muzyki marszowej.
W Watts, dzielnicy Los Angeles spalonej w trakcie zamieszek 1965 roku, oznaczenie tego wydarzenia dokonuje się za pośrednictwem widowiska - festiwalu odbywającego się corocznie w pierwszym tygodniu sierpnia. W Gettysburgu przebieg walk zrekonstruowano na mapie świetlnej, pozwalającej rozpoznać poszczególne jednostki wojskowe dzięki zapalaniu się kolorowych lampek.
Pola bitewne dostarczają świetnych przykładów zamazania widoku przez oznacznik. Widok ustępuje miej-
198 i..
sca typowemu zestawowi oznaczników, takich jak cmen-tarz, muzeum (z ekspozycją broni pokrytej rdzą), pomnik upamiętniający generała lub armię, odczyszczona armata i odlane dla niej kule, mapa przedstawiająca przebieg walk oraz (niekoniecznie) zrekonstruowane fortyfikacje. Owa standaryzacja, chociaż ma na celu zwalczenie anonimowości, doprowadza do jej ponownego wzrostu. Anonimowość zostaje złagodzona jedynie częściowo przez wspomniane wcześniej oznaczniki - nagraną muzykę, festiwale, mapy świetlne. Normandzka plaża przestaje być byłym polem bitewnym, zyskując nową tożsamość jako podmiejski teren wypoczynkowy. Problem tożsamości widoczny w przypadku pól bitewnych okazuje się jeszcze bardziej złożony w miejscach słynnych obozów wojskowych, gdzie armaty, plany bitewne i fortyfikacje nie stanowią ważniejszych elementów w instrumentarium oznaczania. Nieodpowiednio oznaczone dawne miejsce stacjonowania, łatwiej jeszcze niż pole bitewne, może zostać wzięte za pole golfowe. Turyści przybywający do Valley Forge są kierowani do informacji, gdzie uprzejmie, lecz stanowczo żąda się od nich, żeby - nim zobaczą prawdziwy widok (lub nawet zamiast niego) - obejrzeli darmowy pokaz sląjdów, któremu towarzyszy narracja. (W Waterloo wyświetla się filmy). W Valley Forge kuratorzy stają w obliczu pewnego problemu. Odmiennie niż w wypadku Normandii i drzewa opisanego przez Marka Twaina nie istnieje groźba, że Valley Forge zleje się z otoczeniem. Niemniej jednak cechy, które powodują wyodrębnienie się tego obszaru (i czyniące z niego barierę dla rozrastających się zachodnich przedmieść Filadelfii), nie zaspokoją oczekiwań ludzi pragnących ujrzeć obóz zimowy wielkiej armii rewolucyjnej. Znąjdą tu jedynie akry przystrzyżonej trawy i starannie utrzymane ścieżki, drzewa, miejsca piknikowe i parkingowe. Jeśli turysta
199