kle mi dał Ko(łsevrl( w m.tlym Domu. popatrzyłem na Churchilla I Marrimana. bła j, |j oczami* ahy na/wali to ohydnym łgarstwem. łlarriman .spuścił oczy. (‘bur fhill popatrzył mi prosto w twarz.
„potwierdzam to", powiedział spokojnie I zaczął się domagać natarczywie, abym łam na miejscu zgodził się na Żądania Rosji. Przypomniał mi o pomocy, jakiej Wielka Brytania udzieliła Police 1 o moim obowiązku zgody na to, co Wielka Brytania popiera. Wszystko co mogłem zrobić wtedy, to powiedzieć, że Jakkolwiek nie mam słów na wyrażenie wdzięczności Wielkiej Brytanii za pomoc wojenną, to nie mam uprawnień do oddania połowy Polski.
„Nie spodziewałem się, że zostanę sprowadzony tutąj, aby uczestniczyć w nowym rozbiorze Polski!", krzyknąłem.
„Nie musi pan ogłaszać swojej decyzji publicznie" naglił mnie Churchill. „Nie mam zamiaru stawiać pana w trudnej sytuacji w stosunku do narodu polskiego". Odpowiedziałem mu, że nie mogę zawierać umów prywatnych, ciągnął więc dalej: „Ale może pan co najmniej zgodzić się na Linię Curzona, jako granicę tymczasową, a na konferencji pokojowej domagać się poprawek".
Nim skończył, podniósł się oburzony Stalin. „Chcę, aby było zupełnie jasne”, powiedział cierpko. „Myśl pana Churchilla o jakiejś przyszłej zmianie granicy Jest nie do przyjęcia dla rządu sowieckiego. Nie mamy zamiaru zamieniać naszych granic t dnia na dzień. To wszystko".
Churchill rozłożył ręce, popatrzył zrozpaczony na sufit i ciężko westchnął. Wyszliśmy w milczeniu.
Przy następnym spotkaniu z Churchillem i Edenem, premier obwiniał mnie o to, że nie ustąpiłem Rosjanom na początku 1944 roku, kiedy znana była dostateczna już ilość tajnych układów z Teheranu, aby wskazać, że Wielka Trójka bez pytania Polaków o zdanie - zdecydowała pociąć nasz krą). Obwiniał mnie, że mój upór przeciw temu podziałowi sprowokował Stalina do powołania komitetu lubelskiego.
Jak blisko sukcesu byliśmy na początku roku", mówił spacerując po pokoju. „Gdyby pan doszedł wtedy do porozumienia z Rosjanami, nie byłoby dzisiąj tych ludzi z Lublina. Oni będą dla nas strasznym utrapieniem. Stworzą konkurencyjny rząd i stopniowo przejmą władzę w Polsce".
Przypomniałem mu o Karcie Atlantyckiej i innych traktatach, które bezpośrednio czy pośrednio przyznały Polsce prawa do suwerenności.
„Powiem mojemu parlamentowi, że zgodziłem się ze Stalinem", oświadczył Churchill bez. ogródek. „Nasze stosunki z Rosją są lepsze niż kiedykolwiek. Mam zamiar to utrzymać". Po chwili dodał: „Rozmawiałem któregoś dnia z waszym generałem Andersem. Jemu się wydaje, że po pokonaniu Niemiec, alianci pokonąją Rosję. To jest szaleństwo! Rosji nie można pokonać. Błagam pana o wyrażenie zgody na Linię Curzona. Przyjmijmy, że straci pan poparcie części Polaków. Ale niech pan weźmie pod uwagę to, co pan zyska. Będzie pan miał kraj. Ja Już dopilnuję tego, aby został wysłany do was ambasador brytyjski. A będzie też i ambasador Stanów Zjednoczonych, nąjwiększ.ci potęgi na świecie".
Zaprzeczyłem temu kompromisowi poruszeniem głowy i to go rozłościło.
„Więc ja umywani ręce od tego”, wzburzył się. „Nie mamy zamiaru rujnować po-koju w Europie. W swoim uporze nie zdąje pan sobie sprawy z ryzyka. My nie rozstaniemy się w przyjaźni. Powiemy światu jak jest pan nierozsądny. Chce pan rozpocząć wojnę, w której straci życie dwadzieścia pięć milionów ludzi”.
„Pr/yplei rętował pan nasz los w Teheranie", odpowiedziałem.
„Polska została uratowana w Teheranie'", krzyknął.