Prnptiwiurn, •! uli,m\ mgjel>kir >> (<• ab\ wypadki nie rozwijałyjjc ■'■ >' '/'i>kn i u /.i vi( / uijoinin stiactu-iu przed n iebezpieczeńsiwami, •'» vini rv stront sowieckiego sojusznika.
\\ n | . 11 w 11 i sl\i Ii.k pierwsze. bardzo oddalone sirżały artylerii prze-t iwlotriic/rj Na nli« v - charakterystyczne. przyśpieszone kroki zapóź-niomiłi pi/et hodmów Teraz znowu tasza. Idę spać. Zdaje się, że już po lotniczej manifestacji niemieckiej.
27 l*pta, wtorek. 6.00 po południu
( zekann mn lerpliwie na „dalszy ciąg" wioski. W południe rozeszh »ię v»u m i ze Wlot In proszą o pokój. Podobno rząd angielski urzęduje i > zrka perinanencji. Ciekaw jestem, czy nasz rząd zastanawia się rud nm „drobnym", u (oskim wypadkiem? Cala nadzieja w Sosnkowskim. gdv mm no usiądzie u siodle. Jeszcze teraz nie siedzi, a mikołajczykow-'kie ki rt\ wtiaz pod nim nją.
Mój pomocnik w ministerstwie, wybitny prawnik. Małopolanin, dr B. Zifiei . nastrojom jest pesymistycznie. Dowodzi stale (po upadku Włoch z jeszcze wieksZMii uporem), że Hitler na pewno porozumie się ze Stalinem Nie wierzę w to. lecz ta ewentualność wcale mnie nie przeraża. Przeciwnie, pragnąłbym, b\ do tego doszło. W jednej chwili sytuacja sta-iahi mc przynajmniej jasna. Zresztą nie dziwię się Zifferowi. Podobno sam Churchill nie jest wcale tak pewien, że porozumienie Hitler—Stalin jest raz na zawsze wy kluczone.
Churchill wygłosił mowę. w której znalazł się cały ustęp poświęcom charakterystyce totalnego systemu włoskiego. Jakżeż ten ustęp idealmr idealniej niż do faszystowskich Włoch, pasuje do sowieckiego sprzymierzeńca. A może tak został przez Churchilla pomyślany?
Wciąż upalne, duszne dnie z domieszką - po londyńsku - męczącej wilgoci W ieczorem czasem mgiełka. Na naszym, czwartym piętrze,pod dachem, nie ma czym oddychać. Dosłownie - roztapiamy się.
Hamburg płonie. Mój dobry znajomy rozmawiał z „wysoką osobistością" z lotnictwa brytyjskiego. Osobistość miała powiedzieć: „Gdyby Niemcy ściągnęli dziś całe swoje lotnictwo bombowe ze wszystkich frontów. nie osiągnęliby tego. co my potrafimy zrobić w ciągu jednego. 50-minutowego nalotu na Hamburg". Wierzę osobistości.
Podobno Mikołajczyk złożył Sowietom jakąś ofertę.
T
czwartek, 8.00 ivteczorm
nubelme nam duszno na tym C haik Kum po ust millhilUkiej Co ^popołudniu chmurzy się Mv. ludzie kontynentu. zapomina-mieszkamy, powiadamy zaraz: będzie deszi / alb" bur/.i \^nic/asem po godzinie jest znowu słonecznie. jasno i - duszno tostko iu jest na opak. Nawet duchota i chmun maja nuu I ^niiwnas.
połykamy zimna wodę i gazety. Piszą ju/ o roznu liach we Włm/nh i <nhower ofiaruje im „pokój honorowy " Niemo ciat:n •• z od.wi/4 na północ Włoch.
Duśznowu wezwał mnie do siebie demon lonchnskn i scem - k i l.edwo zaczęliśmy gadać o sprawach niemieckich - odezwał mc trlc i D/wmil generał Kukieł. Kot zrobił jakaś nu-woja mim \l"i ' krępuje się moja obecnością, więc chciałem wyjść /.atr/Miial mim i<-i
niimowildo Kukiela zirytowanymi tonem: ..Ale/ kocham Ma.....
nu-siszprnjść koniecznie na Radę Ministrów Będą przecie/ omawiane .praw wojskowe". Marian, czyli Kukieł, najwidoczniej wskrecał mc Łx imowal się coraz bardziej, powtarzając swoje Wies/ut dmrn/d mówiąc, /e jednak liczy', iż Kukieł przyjdzie na posiedzenie Musiałem uśmiec hnąć się. mimo woli słuchając tego dul<»gu gdu koi. odłożywszy słuchawkę, zapytał mnie. zresztą jak z.mszc upr/e|in» Jana, widzę, ubawiła ta rozmowa". „Nie przeizę - odpowwd/ulrni Rozmowa jak między przyjaciółmi". Mówiąc to, nnslałem. ze p«» -m|( 1 a Sikorskiego już z tej .wielkiej trójki" przyjaciół t\lk<> «!'>.>. ii hm bardziej muszą się trzymać.
W15minut zreferowałem pogląd na sytuacje numu-cka i«*pu*iłrm gabinet demona.
I sierpnia, niedziela, 1.00po południu
MamyBankholiday, czyli dwa dni świat. W \nglii i<m lotu " >r';‘* święto narodowe. Niemal religijne (a kto na komun n< :< " 1'
hm święcie? Stanowczo żle nas uczyli Angin (ich mim d<» P<>bki je uświadamiające wywody na temat Anglii będę rotpoermai od,r*" •Meta. Święto Banku! Ileż zagadek obcej nam duv\ intn M » L"“ goMeta tłumacz} Osobiście jestem wd/ie< /m \ng/ikoin /. u " **T hzfl. Siedzę dwa dni w domu. /.uniast u m(m«irrvwK
‘HI