WSTĘP
najczęściej są one nagromadzone w omawianym przez nas okresie.
Jako ideołog-realista, jako poeta, jest Słowacki przede wszystkim genialnym krasomówcą, retorem, umiejącym trafić do słuchacza, porwać go i przekonać. Apel do czytelnika, bezpośredni i liryczny zarazem, jak w najwspanialszych, najbardziej ideologicznych partiach Beniowskiego, polemika z przeciwnikiem, dyskusja, inwektywa, zaczepka, ironiczny przytyk, cięta insynuacja, wszystkie retoryczne sposoby, przede wszystkim retorycznego ataku, znacznie rzadziej retorycznej obrony, napotykamy w jego realistycznej twórczości.
Niebezpieczeństwo sofistycznej oschłości zawarte w każdej poezji retorycznej równoważą w obrazach Słowackiego elementy z różnych wypływające źródeł. Najważniejsze, o niczym niewygasłej żywotności jest to źródło, które w realistycznym okresie twórczości poety najmocniej przepaja jego obrazy pełne intelektualnego ruchu, pełne myśli narastającej z każdym nowym zdaniem, z każdą cząstką poetyckiego obrazu. Nie łatwo określić główne składniki owego źródła, dla tego etapu bardzo typowe. Stąd najpierw do cytatu. W VIII pieśni Beniowskiego znajdujemy chyba najbardziej przejmującą w dorobku poety wizję Rzymu opartą na kontraście między klasyczną i historyczną wielkością Wiecznego Miasta a jego nędzą teraźniejszą:
O biedny Rzymie, jak ty w Słowianina Pieśni wyglądasz niemyślący, kamy...
Na toż to przysłał Bóg Attylli syna,
Aby gitary tam dźwięk taki mamy Rzucił na wiatry? A tam jednak glina Z Grachów... i z duchów stoi obłok czarny Na Koloseum — księżyc je upiększa,
Lecz jest jak tylko jedna z tarcz — nlewlększa
Od Brutusowej. Z taką to koroną Stoją ruiny czarne i zębate.
O! prawda, że tam ptaszków pełne łono,
2e im powoje stanęły za szatę,
że tam krzyż duma i gromnice płonę, że tam, kędy lwom odmykano kratę,
Dzisiaj (widziałem sam, biedny wygnaniec) Wypada jakiś ksiądz-mnich, obłąkaniec,
Rzuca się, pieni, klnie: „I Carbonari" —
Krzyczy — „la gente d’inferno!“ — i zgrzyta... Sam jak hyjena jest albo wilk szary.
Na żar położy więźnia... i wypyta;
Do domu na kształt dymu albo pary Wciśnie się, zyzem tygrysim powita,
Fieczenię zawsze nadybie gorącą,
Spowiada panią... uwodzi służącą...
Dzisiaj dobyta kolumna niecała
Pyta się biedna cicho: „A co w Rzymie?
Czy mi czas było, abym zmartwychwstała?
Czy macie jakie na grobowcu imię,
Abym go strzegła ja i nad nim stała,
Ja, co widziałam mogiły olbrzymie I wiem, co dola ludzi — niępowrótna,
I jeszcze po nich jestem dzisiaj smutna.-"
Elementy podobnego obrazowania spotykamy tylko w najbardziej realistycznym i najbogatszym ideologicznie okresie myśli poety. Jest w nich historia i powstałe po niej ślady; jest najbardziej aktualna teraźniejszość — ów zwariowany od reakcyjnego strachu mnich włoski; jest kpina z Bohdana Zaleskiego (bo do jego karmelkowego Rzymu odnosi się początek pierwszej oktawy); jest pokłon przed wielkością dalekich dziejów człowieka; wszystko w służbie aktualnego myślenia ideowo-politycznego, aktualnej oceny i walki. Retoryczne i pozostawione bez odpowiedzi pytanie kolumny, w którym mieści się ocena klerykalnych ideologów, jakże jest typowe dla nieustannego, czujnego obcowania poety ze słuchaczem i przeciwnikiem. Według takich zasad zbudowane są artystycznie najbardziej centralne ustępy Beniowskiego> jak spór z Mickiewiczem, pochwała Pana Tadeusza, najbardziej przejmujące partie dialogowe Fan-
Słowacki, Dzieła I — IV XLIX