który był wówczas — przez niektórych pierwotnych chrześcijan — nazywany sophia-sapientia 17. Ta kobieca właściwość nie mogła zostać całkowicie wykorzeniona i ciągle jeszcze związana jest przynajmniej z symbolem ducha św., tj. columba spiritus sancti). Ale dogmat zupełnie pomija milczeniem czwórcę, chociaż pojawia się ona we wczesnej symbolice kościelnej. Mam tu na myśli równoramienny krzyż wpisany w koło, triumfującego Chrystusa wraz z czterema ewangelistami, tetramorphus itd. W późniejszej symbolice kościelnej czwórca pojawia się jako ro-sa mystica, vas devotionis, fons signatus oraz jako hortus con-clusus będąca atrybutami mater dci i uduchowionej ziemi,8.
Gdyby wyobrażenia trójcy były tylko wynikiem mędrkowania ludzkiego intelektu, rozpatrywanie wszystkich tych związków zaledwie by nam się opłacało. Zawsze jednak byłem zdania, że należą one do rodzaju rewelacji, tj. do tego, co Koepgen określił niedawno jako „gnosis” (której nie należy mylić z gnostycy-zmem!). Revelatio jest otwarciem się głębi duszy ludzkiej, „obja-wieniem” — a więc przede wszystkim psychologicznym modus, i jak wiadomo nie może być on ponadto niczym więcej. Wszystko inne bowiem nie należy do nauki. Rozumienie to wychodzi naprzeciw opatrzonej kościelnym imprimatur, lapidarnej formule Koepgena: „Trójca jest nie tylko objawieniem boga, lecz zarazem także i człowieka” 19.
Nasza mandala jest abstrakcyjnym, niemal matematycznym, przedstawieniem kilku problemów dyskutowanych w średniowiecznej filozofii chrześcijańskiej. Jest ona, istotnie, tak bardzo abstrakcyjna, że gdyby nie pomoc wizji Wilhelma, przeoczylibyśmy szeroko roźgałęziony system jej historycznych korzeni. Pacjent mój nie zna żadnych tego rodzaju materiałów historycznych. Wie tyle tylko, ile może wiedzieć ktoś, kto we wczesnym dzieciństwie otrzymał trochę nauki religii. On sam nie widział żadnego związku między swoim zegarem świata a jakimkolwiek innym symbolem religijnym. Jest to łatwo widoczne, ponieważ jego wizja nie zawierała nic, co (na pierwszy rzut oka mogłoby się jakoś kojarzyć z religią. Jednakże wizja ta nastąpiła krótko po śnie o „domu skupienia”. A sen ten znowu stanowił odpowiedź na problem trzech i czterech przedstawiony w jednym z wcześniejszych snów. Chodziło tam o prostokątną przestrzeń,
na której czterech stronach znajdowały się cztery wypełnione wodą kielichy; jeden z nich był żółty, drugi czerwony, trzeci zielony, czwarty zaś był bez barwy. Kolorem brakującym był oczywiście niebieski, ale z trzema innymi kolorami był on związany w jednej z poprzednich wizji, a mianowicie w tej, w której pojawił się niedźwiedź w głębi jaskini. Niedźwiedź miał czworo oczu, promieniujących czerwonym, żółtym, zielonym i niebieskim światłem. W dziwny sposób w późniejszym śnie niebieski kolor zniknął. Jednocześnie jednak zwykły kwadrat przekształcił się w prostokąt, który uprzednio nigdy się nie pojawiał. Przyczyną tego wyraźnego zakłócenia był opór, jaki mój pacjent usiłował stawiać elementowi kobiecemu reprezentówanemu przez animę. We śnie o „domu skupienia” głos potwierdza ten fakt. Powiada on: „To, co czynisz, jest niebezpieczne. Religia nie jest podatkiem, który masz płacić, by pozbyć się obrazu kobiety, obraz ten bowiem jest nieodzowny”. „Obraz kobiety” jest dokładnie tym, co można by nazwać animą 20.
Jest normalnym zjawiskiem, jeśli mężczyzna stawia opór swej animie, reprezentuje bowiem ona — jak już powiedziałem — nieświadomość wraz ze wszystkimi tendencjami i treściami, które były dotychczas wyłączone z życia świadomego. A zostały wyłączone dla szeregu zarówno realnych, jak i pozornych powodów. Niektóre z nich są stłumione, inne zaś wyparte. Z reguły te tendencje, które w psychicznej strukturze człowieka reprezentują szereg elementów antyspołecznych — nazywam je „statystycznym przestępcą żyjącym w każdym człowieku” — zostają stłumione, tj. wyeliminowane świadomie i z rozmysłem. Ale tendencje, które zostały jedynie wyparte, mają zazwyczaj charakter dwuznaczny. Nie są one bezwzględnie antyspołeczne — po prostu nie są konwencjonalne i społecznie stosowne. Powody, dla których zostają wyparte, są również dwuznaczne. Jedni ludzie robią to ze zwykłego tchórzostwa, inni ze względu na czysto konwencjonalną moralność, jeszcze inni ze względu na swą reputację. Wyparcie jest rodzajem na pół świadomego i niezdecydowanego przyzwolenia na dzianie się czegoś, udawanym lekceważeniem dla winogron, które wiszą zbyt wysoko, lub też „patrzeniem w inną stronę ’, aby tylko nie uświadamiać sobie własnych pragnień. Freud odkryi. że wyparcie jest jednym z głównych mechanizmów powstawania
u*