I
rozsianych na łamach powstałego w 1917 roku czasopisma „Der Neue Orient” Bo właśnie wtedy, gdy miody docent zaczyna samo. dzielnic pracować na polu ind i anis tycznym, przychodzi mu z po-mocą ten miesięcznik, służąc szpaltami dla jego kilkunastu arty-ku łów i licznych recenzji.
Rozszerzenie horyzontów myślowych i porównawczych przyniosły mu nadto wielokrotnie podejmowane różnorakie podróże naukowe. Zaplecze finansowe tych, począwszy od uzyskania w Berlinie profesury nadzwyczajnej w 1924 roku, corocznych eskapad (1926 — Ameryka Północna, 1927/1928 — Indie, 1929 —-Południowa i Wschodnia Afryka, 1930 1931 — Azja Dalekowschodnia i Indie, 1932 — Oceania, 1933 — Południowa Ameryka) tłumaczą nam stosunki rodzinne. Ojciec Iielmutha, pochodzący ze zubożałych junkrów pomorskich, Otto von Glasenapp, dobił się dygnitarskiego stanowiska wiceprezesa Banku Pruskiego, później Banku Państwowego z tytułem rzeczywistego tajnego radcy i ekscelencji i faktycznie kierował finansową polityką Prus, a potem Niemiec weimarskich aż do hitlerowskiego Hialmara Schachta. Żyłkę Jiteracko-podróżniczą podsycał w nim ojciec matki, podpułkownik i historyk wojskowości w Berlińskiej Akademii Sztabu Generalnego, Max Jahns.
Uczony-podróżnik mógł więc pochwalić się potem goethow-skim wskazaniem o rozumieniu cudzych krajów: ,,Powiedzenie — Wer den Dichter will verstehen, muss in Dichters Lcinde gehn — obowiązuje także w historii religii: pod palmami Cejlonu i w alejach kryptom er i i górskiego klasztoru japońskiego inaczej oddziałają pouczenia buddyjskie niż w studio Europejczyka’’ 2. A w przedmowie do Die nichtchristlichen Religionen wymienia wszystkie swoje naoczne kontakty z ludźmi wszelkich wiar i szerokości geograficznych. Pisze: „Zwiedziłem wielkie pamiątkowe miejsca przeszłości w rejonie Morza Śródziemnego, w Chinach i Meksyku, oglądałem tańce religijne na Melanezji i Bali, w wielkim Kanionie i w klasztorach derwiszów, brałem udział w nabożeństwach w synagogach i moszejach Azji Mniejszej, Indii i Afryki, stałem na stopniach kąpielowych w Benares i we wnętrzu Wież Milczenia, przebywałem w świątyniach dżinistycznych i sintoisty-c-znych, przeżyłem uroczystości konsekracyjne u buddystów w Kandy, w Bangkoku, Pekinie i na świętych górach Kojasan
i Hieisan, prowadziłem rozmowy z sufimi, indyjskimi guru i mistrzami dzen” 3.
W zdaniach poprzedzających tę litanię kontaktów ze światem pobrzmiewa nuta usprawiedliwiania się, a sama lista służy obronie własnego uprawnienia do komparatystyki religii. Skąd taki ton skromności?
Dla biografa Hclmutha von Glasenappa powody są dostatecznie przejrzyste. W całym okresie międzywojennym późniejszy kom-paratysta nie zajmował się religioznawstwem porównawczym. Wprawdzie w wielu innych krajach, nie wyłączając i Polski, podobny stan rzeczy był typowy i nikogo nie raził, ale w rygorystycznych Niemczech, gdzie działało wielu oficjalnych religioznawców porównawczych z Friedrichem Hellerem i Gustavem Menschingiem na czele, obowiązuje legitymacja specjalistyczna całego naukowego życiorysu.
Podróże naukowe Glasenappa mają w jego poczuciu dowieść jego kompetencji w tej dziedzinie. Nie jest to jednak szczere i wymaga sprostowania. Podróże okresu międzywojennego do wszystkich po kolei części świata służyły jedynie przygodnie i dyletancko zapoznaniu się z mozaiką religijną świata w dwudziestych latach bieżącego stulecia. Ich zasadniczym celem były studia nad emigracją etniczną i ekspansją ideologiczną hinduizmu. Glasenapp nie przemierzał tysiąckilometrowych szlaków dla religii żydowskiej, islamu, sintoizmu, mazdaizmu, reliktów religii azteckiej czy religii murzyńskich. Wystarczy rozszyfrować kontynentową nomenklaturę podawanych przez niego wypraw i zastąpić precyzyjniejszymi nazwami geograficznymi.
Ameryka Północna z 1926 roku to głównie własne odczyty z historii filozofii indyjskiej, połączone z tropieniem wpływów hinduizmu na terenie Nowego Świata, zwłaszcza w Vedanta Society w Nowym Jorku i w Towarzystwie Teozoficznym w Chicago — o czym sam donosił w dwa lata później4. Południowa i Wschodnia Afryka z 1927/1928 roku to znów znana z pamiętni-wów Gandhiego ziemia kolonizatorska Hindusów, Oceania z 1932 roku to głównie maleńka enklawa hinduizmu na wyspach Fidżi, Południowa Ameryka z 1933 roku to nie Brazylia czy Argentyna, tylko Trinidad, zaludniona najbardziej odizolowanym od macierzy odpryskiem nacji hinduskiej. Reszta podróży to Indie albo
269