Zwyczajna gmina, zwyczajny biskup w III wieku 131
Zwyczajna gmina, zwyczajny biskup w III wieku 131
L°Prawcó*s» n w°jnamii
od
nieczystvri
felnych gri Winnym, znai^
Fazie, by % °prawcy sądo^j złowrogimi-at niegodnych, wyy ji Chlebem: „Jakże ęi i modlitwy, gdy. źródła? Chociaźtn a coś jej md :j modlitwę co naj-
trzają się sytuacje, oś niezwykle uczu kowaną grę między niądze „zużyjcie ib rzypadkiem która Zza tych słów wy órym zło ma ma ze zarobione niej 14 za nie zakupione ne, ale najgroźniej ami. Przypomnę,if [tnienia takiej men-: pociągała za sobę :m lub gestem wizo-ylo w oczach eto' |e wnętrza własnego ik uderzającą cech? da mentalność li^ pnkretny. fkach biskupa woW Iowy. o tym, jak f (tawimy ten temat113
[rym żyje autor
0
skaliów, ale w jego rozważaniach na ich temat niewiele czuje się grozy, trwogi i egzaltacji. Górują sprawy praktyczne, konkretne:
„Jeśli jakiś chrześcijanin zostanie za imię Boże oraz za wiarę i miłość skazany czy to na igrzyska cyrkowe lub walkę ze zwierzętami, czy na ciężkie roboty w kopalni, nie zapominajcie o nim, lecz z tego, co własnymi rękami w pocie czoła zarabiacie, posyłajcie mu nieco na dożywianie się i łapówki dla strażników, aby błogosławiony brat wasz mógł za to uzyskiwać pewne ulgi i jaką taką opiekę, a nie był już całkiem zadręczany. Każdego bowiem skazanego za imię Boże powinniście uważać za świętego męczennika, za anioła Bożego, albo nawet wprost za samego Boga na ziemi, jako że został on wewnętrznie przyobleczony Duchem Świętym (...) Nie wstydźcie się też odwiedzać ich w więzieniu; otrzymacie za to kiedyś życie wieczne, jako że staliście się w ten sposób poniekąd współuczestnikami ich męczeństwa (...) Tych zaś, którzy prześladowani za wiarę uchodzą zgodnie z przykazaniem Pańskim z miasta do miasta, przyjmujcie i udzielajcie im gościny, radując się, że chociaż w ten sposób możecie uczestniczyć w ich prześladowaniu...”
To, co nam o staraniach na rzecz uwięzionych mówi autor Didaskaliów, przypomina zabawne opowiadanie Lukiana (ok. 120—190) o Peregrinosie, religijnym oszuście czy raczej niespokojnym duchu, który skończył publicznym, nieledwie rytualnym samobójstwem w Olimpii. Ów Peregrinos zetknął się w Palestynie z chrześcijanami i nawrócił się na chrześcijaństwo, zdobywając szybko ważną pozycję w gminie („tytułowano go przywódcą”). Zatrzymany przez władze, nie wyparł się swej wiary i trafił do więzienia. „Gdy znalazł się w więzieniu, chrześcijanie odczuli to zdarzenie jako klęskę i poruszyli ziemię i niebo, usiłując go stamtąd wydostać. A że było to niemożliwe, otoczyli go wszelką inną opieką, nie od niechcenia, lecz z całą gorliwością. Zaraz skoro świt widać było pod więzieniem stare kobiety, jakieś wdowy i sieroty. Zwierzchnicy ich, przekupując strażników, sypiali nawet wraz z nim za kratami. Przynosili mu potem różnorodne potrawy, toczyli święte dysputy...” (przekł. W. Madydy)
Nasz biskup dobrze wie, że nie każdy chrześcijanin znajdujący się w więzieniu trafił tam za wiarę. Zdarzają się bolesne przypadki „skuszonych przez szatana” i przyłapanych na kradzieży czy zabójstwie. Od takich wierni winni trzymać się z daleka, gdyż mogliby się wpędzić w paskudną sytuację. Co mieliby bowiem czynić, gdyby urzędnicy zapytali ich, czy są chrześcijanami jak ten oto zbrodniarz? Odpowiedź twierdząca byłaby i żenująca, i niebezpieczna; taki chrześcijanin ryzykowałby życie, ale nie za wiarę, lecz z racji swych związków z kryminalistą. Natomiast odpowiedź przecząca równałaby się apostazji.
„Nie spaceruj i nie włócz się bezczynnie po ulicach (...) siedź w domu i czytaj Święte Księgi, czy to Prawo, czy Księgi Królewskie, czy pisma Proroków, oraz Ewangelie, stanowiące ziszczenie się tego, co zostało przepowie-