Zwyczajna gmina, zwyczajny biskup w III wieku 129
Zwyczajna gmina, zwyczajny biskup w III wieku 129
r%
Njj(
Ki,n fn»do%
“JstyoKj
PPierojjdj
ściele.
iechgo^ p tam, g4 b zaś wijfcj. y, zwarty® bcej, żejna-|rach, zatem
niejsca stali o ile nie a t dojrzałym atki z dzieć
ię na swój też uważać, i w świątyń 'Otwarte Di
ci, gdzie id ejsca: „Gdy tedy ty, dia 'iekiem naj-ustąpieni® e ustępować I, miejscowy n przerywać lsiąść, wów ł siedzieć aa
:st niezmiei towy. Autor > gmina stoi dectwemf; wych utyslo
wań motyw młodzieży nie ustępującej dość szybko i dość spontanicznie miejsca starszym i godniejszym, zazwyczaj sądzimy, że jest to zjawisko właściwe naszej zepsutej epoce, przewracającej w głowach młodzieży, nie znającej respektu dla wieku i urzędu (właśnie respektu: w istocie nie chodzi bowiem tylko o fatygę stania w autobusie, ale o publiczne uznanie miejsca przysługującemu starszym w porządnie ułożonym społeczeństwie).
Większość energii biskupa i towarzyszących mu diakonów zdaje się pochłaniać działalność filantropijna — gromadzenie i dzielenie potrzebnych na nią środków to tematy nieledwie dominujące. „Wszystkie zatem datki składane na ofiarę przekazujcie bezpośrednio lub za pośrednictwem diakonów biskupowi, on zaś, przyjąwszy je, porozdziela już sprawiedliwie. Biskup bowiem zna najlepiej tych, co cierpią niedostatek, i każdemu da tyle, ile mu naprawdę potrzeba, by się nie zdarzyło, że jeden dostanie w tym samym dniu lub tygodniu kilka razy, a drugi ani razu.”
Członkowie kleru winni otrzymywać część ofiar. „Diakon ma na cześć Chrystusa otrzymywać dwa razy tyle co wdowa, a biskup cztery razy tyle na cześć Boga Wszechmocnego. O ile ktoś zechce uhonorować także prezbiterów, niech im da — jak diakonom — podwójnie, wszak zasługują oni na szacunek równy apostołom, jako doradcy biskupa i korona Kościoła, w którym stanowią niby senat czy kurię.” Nie powinno nas dziwić, że biskup na pierwszym miejscu przy podziale ofiar umieszcza diakonów, a nie hierarchicznie od nich ważniejszych prezbiterów, ale to diakoni poświęcają wiele czasu i wysiłku sprawom Kościoła, oni są codziennymi pomocnikami biskupa.
„Nie żądaj od biskupa, by się tłumaczył z tego, co czyni, ani nie podpatruj go, jak rządzi i gospodaruje lub też kiedy daje i komu daje, i gdzie daje oraz czy daje dobrze, czy źle lub czy w odpowiedni sposób; rachunku bowiem z tego zażąda od niego kiedyś sam Bóg, który w ręce jego złożył zarząd całym gospodarstwem i uznał go za godnego kapłaństwa na tak wysokim stanowisku...”
Potrzeby materialne gminy, której przewodził autor Didaskaliów, musiały być wielkie, gdyż opieka nad wdowami, sierotami, biednymi pochłaniała ogromne środki. Ale biskup ma pełną świadomość, że nie należy brać datków od wszystkich, bez zwracania uwagi na to, kim jest osoba dająca. Jego wrażliwość na tym punkcie jest godna podziwu, gdyż czasem musiała go narażać na poważne trudności.
„Biskupi (...) zdadzą z tego kiedyś rachunek, a nie będzie on łatwy. Bo zdarza się, że przyjmują oni niekiedy ofiary na dożywianie sierot i wdów od bogaczy, którzy bliźnich zamykają w więzieniu, źle traktują niewolników, tyranię stosują w swych miastach, gnębią biedaków, od nikczemników i ludzi, co ciała swego haniebnie nadużywają, od przestępców, fałszerzy, od nieuczciwych adwokatów, kłamliwych oskarżycieli, stronniczych sędziów, malarzy i rzeźbiarzy bożków pogańskich, złodziejskich jubilerów, niesumiennych
9 — Kościół w świecie...