ciem uczuciowym, lecz. o adekwatność owych źródeł w zakresie dostarczania funkcjonalnego zestawu kryteriów etycznych, normatywnych drogowskazów, które mogłyby wytyczyć nam właściwy tor działania. Powodem naszych utrapień staje się rozdźwięk pomiędzy tym, jak się sprawy mają, a tym, jak powinny się mieć — zakładając, że nasze koncepcje na temat dobra i zła mają jakiś sens; rozdźwięk pomiędzy tym, na co,' '* jak mniemamy, różne osoby sobie zasłużyły, a tym, co faktycznie otrzymują— zjawisko to doskonale podsumowuje ten oto, posiadający głęboki • sens czterowiersz:
The rain falls on the jusl And on the unjust fella;
But mainly upon the just,
Because the unjust has the just ’s umbrellcz35.
Jeśli natomiast takie wyrażenie kwestii, która, w nieco innej co praw-L:§S da formie, stała się inspiracją Księgi Hioba i Bhagavadgity, wyda się 1 komuś nazbyt żartobliwe, to może poniższy, klasyczny wiersz jawajski, powszechnie znany, śpiewany i częstokroć cytowany przez praktycznie M każdego mieszkańca wyspy w wieku powyżej sześciu lat, oddaje istotę.-.' tego problemu — rozbieżności pomiędzy zaleceniami moralnymi a matę- : rialnymi nagrodami, jakie czekają nas za ich przestrzeganie, pozornej7?-niespójności między tym, co ,jest” a tym, co „być powinno” — w formie^ nieco bardziej eleganckiej:
Dożyliśmy czasów bez ładu,
Gdy wszystkim pomieszał się rozum.
Nie możesz znieść tego, że popadasz w obłęd,
Lecz jeśli tego nie uczynisz,
Nie będziesz mieć udziału w łupach I głód będziesz cierpieć.
Tak, Boże; zło jest złem:
Szczęśliwi ci, co o tym zapomnieli,
Ale szczęśliwsi po wielokroć ci, co pamiętają i spoglądają głębiej.
Niekoniecznie też trzeba być świadomym złożonych kwestii teolog gicznych, by móc się odznaczać wyrafinowaną religijnością. Zainteresóst wanie nierozwiązywalnym paradoksem etycznym, niepokojące uczucie,.' że nasze rozumienie moralności jest nieadekwatne do naszego moralnego) ’ doświadczenia, przejawia się równie żywo zarówno na poziomie tak^ zwanych religii prymitywnych, jak i tych „cywilizowanych”. Liczne poglądy dotyczące podziału świata u Dinków, opisane przez Lienhardta, odpowiednio ilustrują tę kwestię36. Podobnie jak wiele innych ludów,* Dinkowie wierzą, że niebo — siedziba Bóstwa — i ziemia, którą zamieszf. kuje człowiek, stykały się niegdyś ze sobą i były połączone: niebo leżało tuż nad ziemią i było do niej przywiązane liną tak że ludzie, wedle swej woli, mogli przechodzić z jednego świata do drugiego. Nie było śmierci,