30 / Laboratoriu amyslów
zależnie od lego, czego roślinie potrzeba: co innego potrzebuje ona sama, co innego jej rdzeń, co innego jeszcze miąższ, co innego wreszcie kora, pączki, kwiaty i liście; podobnie jak u nas chrząstki i kości, nerwy i włókna, mięśnie i błony, skóra, trzewia, wreszcie i cała reszta, z której się składamy”98.
Zielony chlorofilowy świat, milczący, osobny, niewidoczny, chroniony przez okrywę, korę, błony i łupiny, w zakamarkach którego toczą się skomplikowane procesy płynnego i włóknistego życia, transformacji i przepływu sił, zadziwiająco parałelne do tych, które mają miejsce w laboratoriach ludzkiego ciała, ciepłe i pulsujące, kolorowe i delikatne, cudownie trwałe, a jednocześnie rozpaczliwie kruche: „mózgi, które przy lada dotyku się rozpadają, płuca, które po wpuszczeniu powietrza pękają i wybuchają, skóra ustępująca pod najlżejszym naciskiem, ciało, które przestaje być posłuszne, tłuszcz, który się roztapia, płyny, które wszędzie same z siebie opadają^9.
Również w wypadku drzew „krucha, a jednak odporna struktura (Bellini) tworzy skomplikowany aparat destylacyjny, sięgający korzeni („drzewo odwrócone i pogrzebane" — według Daniella Bartolego — paradoksalnie „żyje, ponieważ jest pogrzebane, w przeciwnym razie, jeśli wydobędzie się je z ziemi, umrze”), „fundament fabryki, którą podtrzymuje i która jest tym wszystkim, co u zwierząt stanowi usta, brzuch, wątrobę": usta rośliny „ssą pożywienie, trawią je i przemieniają w sok", tak jak naczynia iimfatyczne jelit przemieniają jedzeniową papkę w mlecz"100.
Podobnie do ludzi i zwierząt rośliny, „leżące, nieruchome zwieizęta , mają „usta, nerwy, żyły, skórę, kości, szpik, powłokę cielesną, rogi i rodzą dzieci, aby całkiem nie umrzeć"101. Urządzenia wrażliwe i selektywne przekazują „kościom substancję stałą, szpikowi płynną, łupinie i nerwom lepką, liściom śliską, nasionom tłustą, kwiatom lekką"102, uczestnicząc w „tak wielu śmierciach i życiach, służących wielkiemu życiu", oddechowi i pulsowaniu makrokosmosu. W ludzkim ciele ten sam proces wyselekcjonowanego wchłaniania, przemiany gnicia w żywotne procesy toczy się w labiryntach trzewi. Metamorfoz) chleba czerpią swoją zasadność z wielkiej alegorii trawienia i odnowy substancji na skutek ich zaniku: „umiera w nas chleb i staje się mleczem, potem on też ginie i staje się ciałem, nerwem, kością, duchem.
nasieniem, przeżywa rozmaite śmierci i życia, bóle i rozkosze; ale służą one naszemu życiu i nie stanowią dla nas powodu do narzekań, lecz do radości ”lrt\
Organizmy żywe i obdarzone wrażliwością oraz „czuciem”, duszą wegetatywną i wrażliwą, wyposażone nie tylko w zmysły, ale i rozum (nowe, zaskakujące odkrycia na temat inteligencji, zdolności porozumiewania się, przewidywania niebezpieczeństwa i wyboru strategii, aby stawie mu czoła, powinny zmienić nasz pogardliwy dotąd stosunek do roślinnych mitologii epoki przednaukowej), zdolne wręcz do odczuwania namiętności, uważane były za istoty potrafiące nienawidzieć i kochać, żywić odrazę i sympatię, za skłonne do miłości, wrażliwe na przyjaźń i pieszczoty.
Rośliny niczym wrażliwe organizmy kobiece potrzebowały pieszczot i czułości. Z kolei rolnik musiał znać ich subtelną i chmurną psychikę i postępować z nimi jak kochanek z ukochaną kobietą. Także brutalnie, jak zdarza się to w namiętnym i okrutnym związku, posuwając się aż do sfingowania krwawej tragedii miłosnej.
, Jeśli drzewo nie daje owoców, wieśniak powinien wziąć siekierę albo toporek, a następnie, przybrawszy pochmurny wyraz twarzy i zawiązawszy sobie włosy, powinien pójść, udając oburzenie, je ściąć, kiedy zaś po drodze spotka kogoś, kto go poprosi, aby tego nie robił i drzewu wybaczył, powinien się zgodzić niechętnie i pokazać, że wybacza jedynie ze względu na owego poręczyciela, a wtedy, powiadają, drzewo będzie na przyszłość nadzwyczaj płodne i rodzić będzie przesłodkie owoce”IW.
Logika ludzkich namiętności wraz z korowodem rytuałów oddawania się i odmowy, oburzenia i wybaczania, rozstań i obietnic dotyczyła również relacji między ludźmi u roślinami. Albo przynajmniej sądzono, że tak się rzeczy mają. Mimo wszelkich zastrzeżeń musimy przy-znać, że stosunek między człowiekiem a rośliną był niegdyś zasadniczo odmienny od dzisiejszego dystansu i obojętnego chłodu. Rolnik musiał wówczas brać pod uwagę ich afektywne potrzeby, głębokie, szaleńcze pragnienie uczucia i więzi.
„Mirt i czerwone jabłko kochają się wzajemnie i o ich uczuciu świadczyć mogą korzenie, ponieważ nawet jeśli zasadzi się je daleko od siebie, mimo to odwiedzają się i obejmują czule, a kiedy zasadzi się