54
Zgubnem jest nadawanie jakiegokolwiek prawa, którego nikt nie żądał. Potrzeba rozszerzenia praw politycznych nie może być sztuczną, ona się nie da sfabrykować, bo poprzedzić ją musi rozszerzenie horyzontu myśli i działania; najpierw trzeba doróść i poczuć się. Do tego zaś potrzeba zmian psychicznych, a zarazem zmiany stosunków społecznych, które zawisły niewolniczo od stosunków materyalnych. Natenczas» dopiero występuje się z żądaniami o nadanie praw. Nasz lud uczyniłby to dziś.
Dziś znaczna część ludu dojrzała właśnie do praw politycznych, ale dziś dopiero; dlalegoto lud znajduje się teraz w chwili przełomu. Dziś dopiero zaciekawił się do spraw publicznych (nareszcie!), nabrał pojęcia o tern, co to wybory, Sejm, Rady powiatowe; znalazł się wobec tego wszystkiego, jakby wobec rzeczy dla siebie całkiem nowych, bo też one są dla niego psychicznie rzeczywiście nowe, bo dopiero teraz spostrzegł się, co to jest. Reakcya przeciw swemu własnemu dotychczasowemu sposobowi wykonywania praw politycznych, reakcya przeciw sobie samemu jest prądem nader zdrowym i dzięki Bogu za to, że ta reakcya jest silna. Oni chcą być lepsi; cześć im za to!
Wobec tej reakcyi musiała nastąpić wkrótce po niej reakcya przeciw wszystkiemu, co niezgodne jest z duchem i kierunkiem naszego ludu, przeciw wszystkiemu, co mu narzucono, kiedy urządzano dzisiejsze stosunki publiczne.
Weźmy dla przykładu pod'rozwagę organizacyę gminną. Cała tradycya życia wiejskiego polegała na tern, że dwór i chata tworzyły jakąś całość. Ta całość mogła być lepszą lub gorszą, ale była ona fundamentem naszych stosunków. Należało tedy obmyśleć środki poprawienia jej i stopniowego doskonalenia; nie, zamiast tego — rozerwano ją! Dzisiaj lud domaga się sam, żeby ten błąd naprawić — a drugorzędną już jest rzeczą, czy to nastąpiłoby w gminie pojedynczej, czy zbiorowej. Natraciwszy już o tę kwestyę, pozwalam sobie tylko zwrócić uwagę, że gmina zbiorowa, teoretycznie niewątpliwie lepsza, jest dla naszego ludu dziś tak samo niezrozumiałą
jeszęze rzeczą, jak niezrozumiałemi były ongi wybory polityczne.
Ale nietylko rozerwanie chaty i dworu, lecz cała w ogóle organizacya gminna składa się z szeregu narzuconych praw,
0 które nikt nie prosił, a po części i dziś jeszcze nie prosi. Cały t. zw. poruczony zakres działania mogłyby sobie śmiało odebrać starostwa i wykonywać je przez swych podwładnych, od komisarzów aź do żandarmów i woźnych; co komu na tein zależy, żeby autonomiczny wójt dobierał rekruta i t. p.? To jest stek praw tego rodzaju, że nawet miasta uważają je nie za prawa, lecz za obowiązki; jakkolwiek są to właściwie prawa, bo to jest rzeczywiście rozszerzenie zakresu autonomii. Oczywiście wiem nazbyt dobrze, że poruczony zakres trwać będzie nadal i nie zamierzam wcale przygodnie skłaniać do reformy, któraby wymagała reformy niemal wszystkich naszych instytucyi, od żandarmeryi i ławniczej ławy aż do namiestnictwa i Wydziału krajowego; przytaczam tylko jaskrawy przykład, jaką wartość mają prawa narzucone'). Lud wolałby, żeby ograniczyć funkcye urzędów gminnych.
Cały szereg innych ustaw, jak szkolna, drogowa, konkurencyjna etc., narzuconych w swoim czasie ludowi, wywołuje teraz reakcyę. I cóż dziwnego wobec reakcyi przeciw narzuconym prawom, że się odzywa też nieraz reakcya przeciw narzuconym obowiązkom? Cieszmy się raczej, że la druga jest lak słabą; świadczy to o zdrowym zmyśle większości ludu
1 o znacznym (stosunkowo) stopniu wykształcenia, skoro nie pojawiło się żądanie, żeby bezwarunkowo i bez względu na cokolwiek zmniejszać podatki!
Wszystkie obowiązujące dziś na wsi ustawy powstały w ten sposób, że wyobrażano je sobie wykonywanemi tak, jakby je wykonywali ludzie podobni do prawodawców; nie
ł) W miastach przy wyborach nierzadko spotkać osoby, które glosowanie uważają za niemiły ciężar, a nie za zaszczytne prawo; gdyby wprowadzić przymus glosowania, większość ludności miejskiej uważałaby to za nowy dowód dokuczliwości rządu.