Socjologia wizualna oczami medioznawcy 13
Przyjęło się uznawać, że od tego momentu socjologia filmu, niezbyt świadomie dla samej siebie, zaczęła dzielić się na socjologię „ekranu” i socjologię „publiczności”. Ta druga, opracowana przez Dietera Prokopa, Pierre’a Sorlina i wielu innych, była socjologią „naprawdę” w ich przekonaniu. Mówiła o instytucjach tworzenia, rozpowszechniania i kształtowania opinii wśród odbiorców tego medium. Podczas gdy pierwsza, bliska antropologii kulturowej, zastanawiała się, czy świat przedstawiony na ekranie podlega opisowi przyjętemu w' tej dyscyplinie. Odpowiedzi padały rozmaite - jedną z najciekawszych, klasycznych, zaproponował Siegfried Kracauer w dziele z lat 40. Od Cciligariego do Hitlera, paradoksalnie opatrując je podtytułem Z psychologii filmu niemieckiego. Niemiecki uczony patrzył z perspektywy Stanów' Zjednoczonych na film ekspresjonistyczny łat 20. XX wieku, którego ideologia o kilkanaście lat wyprzedzała triumf faszyzmu w Niemczech. To przykład klasyczny - co nie znaczy, że możliwy do łatwego powielenia. Najistotniejsze w późniejszym stosunku do wytworów ekranowych wydaje mi się przekonanie większości środowisk socjologicznych i medioznawczych dotyczące istotności sygnałów stamtąd pochodzących. Zaczęto poważnie traktować kino jako źródło wiedzy o zachowaniach społecznych. Z jednej stron}' - ważne były treści filmów jako „odbicie” faktów społecznych: często zauważano je dopiero wtedy, gdy pojawiły się na ekranie. Z drugiej zaś strony bardzo istotny stał się wpływ treści filmowych (najczęściej niepochodzą-cych z rzeczywistości pozakinowej) na sposób zachowania i nastawienie ludzi w „realu”. Szczególne miejsce przypadało tutaj kinu dokumentalnemu: ono otwierało oczy na świat, było traktowane jako „akuszer” problemów skrywanych, lecz nurtujących społeczeństwo. Dobrym przykładem takiej postawy jest przekonanie redaktorki tomu Dokument po przełomie. Film dokumentalny lat go. w Europie Środkowo-Wschodniej (1999). Jadwiga Głowa pisze we wstępie:
Filmy opisujące rzeczywistość społeczną zawsze spotykały się z dużym zainteresowaniem. Odczuwamy ich niedosyt także w czasach, w których nie obowiązują już zakazy cenzuralne. Dobiy dokument społeczny jest taką samą rzadkością jak dobra współczesna powieść. Można oczywiście uznać, że gatunki czy formuły pisania i filmowania już się przeżyły. Odbiorca zawsze jednak rozpozna i doceni nie zafałszowany obraz świata - zwłaszcza ukazywany przez kogoś, kto podobnie jak on sam, jest zaniepokojony kierunkiem, w którym ów świat zmierza (Głowa 1999: 3).
Zapamiętajmy „niezafałszowany obraz świata” oraz późniejsze przekonanie węgierskiego krytyka z tego tomu, że dokument filmowy zastępuje współczesne badania socjologiczne. Jesteśmy o krok od postawy, którą potwierdza popularna wiedza na temat roli telewizji w dzisiejszych czasach.
Popatrzmy na to, co dzisiaj proponuje „druga strona”, czyli socjologowie - skoncentrujmy się na ostatnim i najświeższym manifeście. Czytając Ka-