Socjologia wizualna oczami medioznawey 15
świetnego wykonania projektu naukowego, o który' dopominają się autorzy i o jaki zapewne chodzi w socjologii wizualnej. Na kilkudziesięciu stronach widz (bardziej widz niż czytelnik) poznaje subtelności wielokulturowej uroczystości zaślubin. Jednak - z uporem godnym lepszej sprawy - ciągle dopominam się o prawa odbiorcy. Może sama autorka (a może ktoś inny?) dokonać powinna metaanalizy i zastanowić się nad wnioskami wypływającymi z tego fascynującego socjoreportażu? Tę samą uwagę odnieść można do „Bricollageu” Marka Krajewskiego. Jeśli tekst wizualny nie ma być jedynie twórczością i zachętą do refleksji, lecz także śladem samej refleksji autorskiej, to musi wyrazić się w słowach. Nic na to nie poradzę: jeden obraz wart jest wprawdzie tysiąca słów, ale w nauce jednak musimy obcować ze słowami (niekoniecznie tysiącami).
Poprzestańmy na tych szczegółach - wydaje się, że wytyczone zostały granice różnic metodologicznych między projektem socjologii wizualnej a moim rozumieniem potrzeb badawczych na tym obszarze. Myślę więc, że jest to początek drogi i przyszłe rozszerzenie zakresu badań powinno iść w kierunku bardziej szczegółowego zainteresowania socjologów pracami filmoznawców (i ogólniej: medioznawców). Częstokroć poruszane są podobne tematy, chociaż proponowane inne ujęcia. Warto wsłuchać się w te głosy - tym bardziej, że socjologowie wizualni mogą - jako pierwsi - dyskusję tę organizować i być jej liderami.
Myślę też, że czytelnik może mówić o uczuciu pewnego niedostatku podczas lektury artykułów składających się na Kadrowanie rzeczywistości. Na przykład: zdecydowanie brakuje tekstów, które analizowałyby wizualność Internetu. Myślę tu zarówno o „społecznej ikonografii Internetu”, jak i o stronach głównych portali i wortali, a właściwie o stereotypach wizualnych i związanych z zachowaniem uczestników tej interakcji. Pomysłów jest co niemiara: można (i trzeba) analizować strony prywatne autorów, można tu się pokusić o opis dywersyfikacji ze względu na tradycyjne parametry socjologicznego opisu.
Myślę ponadto, że warto zastanowić się, czy socjologia wizualna już na tym etapie powinna pokusić się o próbę opracowania podstawowych definicji. Czym jest obraz? - warto taką kwestię podjąć, gdy słowo to jest jednym ze słów kluczowych. Me z drugiej strony mam wątpliwości: czy tego typu refleksja nie zdominowałaby przyszłej subdyscypliny? Może jednak lepiej analizować zjawiska, co do istnienia których zgadzamy się powszechnie, a potem martwić się o czystość definicji? Nie jest dla mnie ponadto jasne, czy socjologia wizualna oprócz tego, że chce „analizować” i „wypowiadać się” za pomocą obrazu, to jeszcze włącza w obręb swojego zainteresowania „twórczość” - nie refleksję nad nią, ale twórczość badacza. Wydaje się, że autorzy części tekstów dotyczących wytworów artystycznych roszczą sobie pretensje do uznania ich za teksty artystyczne lub quasi-artystyczne.