Wiesław Godzić
Realily leleuision is not the end of cwilisation as we know it;
it is cwilisation as we know it.
Germaine Greer, „Observer” aooa
Pochodzący z „Observera” cytat z brytyjskiej autorki jest nieco mylący, jeśli służyć miałby za motto moich uwag na temat socjologii wizualnej. Nie będę się bowiem zajmował tym agresywnym (i jednocześnie intrygującym) gatunkiem współczesnej telewizji ani też telewizją w szczególności. Bardziej interesuje mnie styk „rzeczywistości” i „mediów”. Dlatego też powyższy pogląd, który głosi, że w przypadku kontrowersyjnego gatunku telewizyjnego lepiej nie mówić o zaburzeniu, nieładzie, „końcu” znanego nam świata, lecz o „świecie jako takim”, jest z punktu widzenia moich zamierzeń szczególnie wart upowszechniania. Sprowadzając kwestię do banału, możemy bez wątpienia uznać, żc obraz pochodzący z mediów uzyskał szczególne miejsce w' przestrzeni społecznej; stał się bardziej „obrazem rzeczywistości jako takiej” aniżeli „obrazem medialnym reprezentującym jakąś zewnętrzną rzeczywistość”.
Nasza percepcja rzeczywistości i - w konsekwencji - nasze kontakty' 7 innymi stały się zmediatyzowane: odbywają się nie dość że poprzez media, to także istnieją dzięki mediom, a nawet niemożliwe staje się rozdzielenie tego, co jest „sensem”, od tego, co jest „sensem medialnym”, w powszechnej opinii - dołączonym do tego pierwszego.
Uważam, że tak stawiane pytania mają ważne konsekwencje dla socjologii: zarówno tej, którą przed laty medioznawcy nazywali „socjologią mediów” (filmu, telewizji), jak i tzw. socjologii wizualnej. W moim tekście mam zamiar nic tyle wystąpić w roli adwokata diabła (bo ta zakłada dogłębną znajomość dyscypliny, czyli socjologii, a to nie jest mój przypadek), ile zaprezentować się jako harcownik z innego pola, który stoi po drugiej stronie