jęciem (podobnie jak animus i anima), to jednak jest o tyle czymś empirycznym, że w psychice antycypują ją spontaniczne albo autonomiczne symbole. Są to symbole czwórcy i mandali, które pojawiają się nic tylko w snach nie przeczuwających niczego ludzi współczesnych, ale często w historycznych pomnikach wiciu ludów i epok. Ich znaczenie jako symboli jedności i całości jest dostatecznie potwierdzone zarówno historycznie, jak empirycznie w aspekcie psychologicznym, 'lak więc to, co zrazu wydaje sic nam pojęciem abstrakcyjnym, w rzeczywistości stanowi empiryczną egzystencję, która spontanicznie objawia swą aprioryczną obecność. A zatem całość oznacza czynnik obiektywny, który — podobnie jak animus i anima — występuje wobec podmiotu jako coś samodzielnego; i podobnie jak te zajmują wyższą pozycję hierarchiczną niż cień, tak też całość rości sobie prawo do pozycji i wartości przewyższających pozycję i wartość syzygii. Syzygia reprezentuje, jak się zdaje, przynajmniej istotną część, jeśli nic wręcz coś w rodzaju dwóch połówek całości, a mianowicie królewską parę złożoną z brata i siostry, to jest owo napięcie między przeciwieństwami, z którego wyłania się boskie dziecko0 jako symbol jedności.
Jedność i całość stoją na najwyższym stopniu obiektywnej skali wartości, albow iem ich symboli nic da się już odróżnić od imago Dei. Tak więc wszystkie wypowiedzi odnoszące się do obrazu Boga uznawane są bez wahania za empiryczne symbole całości. Doświadczenie pokazuje, że indywidualne mandole są symbolami porządkującymi, dlatego też pojawiają się u pacjentów' głównie w okresach psychicznej dezorientacji albo na etapie zdobywania nowej orientacji. Niby koła magicz-
0 C. G. Jung i K. Kerćnyi: Einftihrwig indos Weten der Mytkolo-gie, Amsterdam—Leipzig 19-12, oraz C. G. Jung: Psychologii tmd Alchemie, Ziirich 1944, pod hasłami: filius Philospphornm, infant i Herma-phroditus.
nc,zaklinają i urzekają pozbawione praw moce świata ciemności, i odtwarzają lub stwarzają ład, który chaos zmienia w kosmos10. Zrazu mandola prezentuje się świadomości jako niepozorny punkt i z reguły potrzeba długiej i gruntownej pracy oraz integracji wielu projekcji, żeby można było w przybliżeniu poznać pełny zakres tego symbolu. Poznanie to, gdyby miało charakter wyłącznie intelektualny, można by osiągnąć bez trudu, albowiem ogólnikowe wypowiedzi o Bogu w nas i nad nami, o Chrystusie i corpus mysticum,
0 osobowym i ponadosobowym atmanie itd. należą do sformułowań, na które intelekt filozoficzny łatwo się zdobywa. Stąd zwykle rodzi się złudzenie, że tym samym wchodzi się w posiadanie samej rzeczy. Nie uzyskało się jednak nic poza jej nazwą, z którą zresztą od prastarych czasów' łączy się przesąd, że magicznie przedstawia ona rzecz samą i że z tej racji wystarczy wypowiedzieć nazwę, by rzecz powołać do istnienia. W przeciągu tysiącleci intelekt miał aż nadto okazji, by zrozumieć próżność tego przesądu, co zresztą bynajmniej nie przeszkadza, że jeszcze dziś intelektualne opanowanie czegoś uchodzi za pełnowartościowe. Otóż właśnie doświadczenie psychologiczne pokazuje z całą jasnością, jakiej tylko można by sobie życzyć, że intelektualne „pojmowanie” jakiegoś faktu psychologicznego daje jedynie „pojęcie” tego faktu, a pojęcie to oznacza tylko nazwę, flatus vocis. Tego rodzaju liczmanami można się potem posługiwać bez trudu. Łatwo przechodzą z ręki do ręki, nic mają bowiem żadnej wartości. Wprawdzie mają dobry dźwięk, ale nic zawierają niczego, i choć określają najtrudniejsze zadanie
1 obowiązek, do niczego nie zobowiązują. Wprawdzie w swojej dziedzinie intelekt przynosi niewątpliwy pożytek, jednakże poza nią jest wielkim oszustem i iluzjonistą — szczególnie tain, gdzie próbuje posługiwać się wartościami.
10 Por. C. G. Jung: Psychologie und Alchemie, wyd. cyt., cz. II, rozdz. 3.