Poprzednio mieliśmy okazję wskazać, że bóstwa skandynawskie znane na podstawie mitologicznych pieśni Eddy nie interesowały się losami ludzkimi, a proces ich zaangażowania po stronie kształtującego się nowego porządku społecznego postępował bardzo opornie i przejawiał się w formach nader prymitywnych, uwalniając te bóstwa spod nawarstwień powszechnie panujących o nich wyobrażeń. Co więcej pieśni mitologiczne, w których roi się od miłosnych przygód bogów, nie wskazują, by istniały wyobrażenia o ich związkach z kobietami; nader częste są natomiast ich związki z córkami olbrzymów, a więc również postaciami mitologicznymi.
Tezie tej bynajmniej nie przeczy uwaga Tacyta, który donosił o boskim praprzodku Germanów58. Nawet bowiem, gdy nie weźmiemy pod uwagę wielokrotnie u niego wykazywanej interpretacji wszelkich wiadomości o Germanach na sposób rzymski, podyktowanej względami dydaktyczno moralizatorskimi, nie jest wykluczone, że niektóre procesy konsolidacyjne zachodziły u plemion zachodniogermańskich pod wpływem starć z Imperium, a również jego kultury, znacznie szybciej. Znalazły one swój wyraz w formie religijnej. Niższy zaś stopień rozwoju społeczno-politycznego tych plemion w porównaniu z Normanami w okresie dostępnym naszym badaniom, w warunkach istniejącej świadomości o swym pokrewieństwie etnicznym spowodował, że bóstwa wystąpiły, przeciwnie niż u Jordanesa, w charakterze protoplastów ludów, a nie tylko rodów królewskich.
Wszelkie natomiast bardziej obszerne wiadomości o boskim pochodzeniu królów zawarte są pośrednio lub bezpośrednio w skaldyce, a więc w literaturze o cha-
68 Tacitus, Germania 2; patrz przyp. 31 bieżącego rozdziału.
rak terze dworsk im. N aj wcześniej sza inf ormacj a tego rodzaju występowała, lub ściślej występować miała (odpowiednia bowiem strofa pieśni nie zachowała się) w Ynglingatal. W utworze tym, a w tym wypadku możemy wierzyć Snorre Sturlasonowi, choć w sadze o Ynglingach59 zrelacjonował on odpowiedni jej fragment na swój, pełen kombinacji sposób, założycielem uppsalskiej dynastii Ynglingów, pośrednio i norweskiej, miał być Yngve-Frey. Boskiego protoplastę królów skandynawskich wprowadził tedy do literatury nordyckiej skald Tjodolf i to, jak się okaże, bynajmniej nieprzypadkowo.
Oczywiście powstaje pytanie, czy nie czerpał on w tym wypadku ze skarbnicy istniejącej, a nam nieznanej mitologii. Pytanie to jest tym bardziej aktualne, ponieważ w rozdziale poprzednim staraliśmy się wykazać, jak wielki był nacisk dawnych wyobrażeń o bóstwach, który utrudniał przekształcenie ich w obrońców nowego porządku społecznego. Zazwyczaj też odpowiadano na nie pozytywnie przy powoływaniu się na Jordanesa i innych wcześniej szych autorów, piszących wszakże, choć o wieki wcześniej niż Tjodolf, w środowiskach — co właśnie jest pomijane w badaniach — znacznie bardziej rozwiniętych pod względem społeczno-politycznym niż Norwegia przełomu VIII i IX w.
Przeciwko przyjęciu tezy o wpływie nieznanej mitologii na autora Ynglingatal przemawia kilka argumentów. Na czoło naszej argumentacji należy wysunąć fakt, że z tego, iż boskim praprzodkiem Ynglingów miał być Frey, nie wynikało bynajmniej, by mieli się oni cieszyć jego specjalną opieką — co sugeruje w odniesieniu do Gotów Jordanes — posiadać mocną władzę, lub przynajmniej wywierać dodatni wpływ na
69 Snorri Sturluson, Heimskringla I b., Ynglinga saga, cap. 10.
185-