Rozdział szósty
Z KTÓREGO DOWIADUJEMY SIĘ O WSZYSTKIM, CO BYŁO DALEJ
Mijały Jata. Dawid stał się mężczyzną. Nosił teraz brodę i elegancki surdut.
Pewnego dnia, spacerując wzdłuż rzeki, zobaczył dziewczynę, która przyszła posypać piasek do wody - wydaje on wtedy bardzo ładny dźwięk - i poczytać książkę. Nazywała się Chana i była śliczna. Dawid zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.
Od tego zakochania stał się bardzo roztargniony. Mama postawiła przed nim rosół, a on od razu wyJał go sobie na surdut.
- No proszę... - Łyżka łypnęła srebrnym okiem.
- Coś mi się widzi, że zanosi się na zmiany...
-Jakie znowu zmiany? - zdziwiła się pani Lah-manowa.
- Będziemy mieli ślub w rodzinie. Czas się szykować do składania wizyt, oświadczyn i bardzo dużych wydatków...
Niczego nie dało się przed tą łyżką ukryć.
Na ślubie Dawida i Chany nie mogło oczywiście zabraknąć łyżki. Stała pod chupą tuż za panem młodym - gdyby ktoś zerknął na jego stopy, zobaczyłby, że wystaje mu z buta.
-37-
A potem przyszły lata szczęścia. Świat młodych małżonków, karmiony miłością, rozwijał się jak piękny kwiat. Urodziła im się córeczka, którą -nie mogło być inaczej - Chana karmiła srebrną łyżką, opowiadając jej bajki. O gęsi i podniebnych