tylko niektóre jego etapy), zwiększając jego kapitałochłonność, by dzięki temu zwiększyć jego wydajność - gdyż ludzie zdecydowali się oszczędzać wystarczająco dużo, aby zgromadzonych dóbr kapitałowych wystarczyło na dłuższe inwestycje. Analogicznie, przy wzroście stopy procentowej będzie miała miejsce sytuacja odwrotna: przedsiębiorcy zorientują się, że nie powinni nadmiernie wydłużać procesu produkcji, gdyż malejących oszczędności nie wystarczy na ukończenie inwestycji. Jeśli zaś wzrost stopy będzie znaczny, możliwe, że będą musieli nawet - z powodu braku kapitału - zlikwidować część inwestycji w etapy produkcji najdalsze od konsumpcji.
Stworzona przez Eugena von Bóhm-Bawerka teoria kapitału - pomimo pewnych braków - w połączeniu z podstawami pierwszej (i jedynej) subiektywistycznej szkoły ekonomii - dała mu solidne podstawy do krytyki paradygmatów klasycznej, obiektywistycznej szkoły ekonomii, zapoczątkowanej przez Adama Smitha i Davida Ricardo. Dlatego też podczas słynnego sporu o metodę w ekonomii, Bóhm-Bawerk krytykował Alfreda Marshalla (twórcę koncepcji tzw. nożyc cenowych wyznaczających ceny na rynku - których ostrza to popyt i podaż) za uzależnianie podaży od rzekomo obiektywnych warunków. Marshall twierdził mianowicie, że podaż powstaje w oparciu o kalkulację kosztu historycznego, który uważał za powszechnie znany i dany (a więc niezmienny) - wobec czego wszyscy kalkulują w ten sam sposób. Bóhm-Bawerk wyjaśniał natomiast, że koszt jest jedynie rynkową ceną czynników produkcji, która na wolnym rynku podlega takim samym fluktuacjom, jak cena każdego innego dobra - a zatem nie jest obiektywny.
Ów austriacki ekonomista - w pierwszym tomie Kapitału i zysku z kapitału - wdał się również w krytykę teorii kapitału Karola Marxa (będącej podstawą do opracowania jego teorii wyzysku). Niemiecki uczony oparł bowiem swoją koncepcję kapitału na nieprawdziwej, labo-rystycznej teorii wartości - co było jedną z głównych przyczyn dojścia przez niego do błędnych wniosków. Bóhm-Bawerk zwracał natomiast uwagę, że nie każde dobro ekonomiczne jest wytworem ludzkiej pracy - surowce naturalne również do takich się zaliczają, a nie są przez człowieka wzbogacone pracą. Ponadto, nie tylko ilość pracy włożonej w produkcję danego dobra decyduje o cenie, za jaką godzą się je sprzedać producenci - ma tutaj znaczenie również czas trwania produkcji.
Co więcej, wartość jest pojęciem czysto subiektywnym, wynikającym z indywidualnych szacunków spodziewanych korzyści - a więc postępów na drodze do realizacji założonych celów. Zatem jeśli człowiek zorientuje się, że dany towar nie jest mu przydatny w realizacji tych celów, nie przypisze mu żadnej wartości (bądź też będzie ona bardzo niska) - nawet jeśli jego wytworzenie było niezwykle pracochłonne. Będzie to po prostu oznaczało, że przedsię-
67