sów uczyniły jeszcze wyrazistsze ni* w dzień biały. za S w lud zuch. w drzewach i w całym ogrodzie zapanował spokój wieczorny.
Chezaaoijtnł* -
wyraz twarzy, duchowy spokój
Petromusn uderz)* len spokój i uderz)* go zwbszcza w ludziach. W twarz)' Pomponli. starego Autusa. Ich chłopca i Ligii - było coł. czego nic widywał w tych twarzach. kłóte go co dzień, a raczej co noc otaczały: było jakie* Światło, jakie* ukojenie l jaka* pogoda płynąca wproM z takiego tycia. jakim tu wszyscy ZylL I z pewnym zdziwieniem pomyiłal. Je jednak mogła itutieó pkknoM i słodycz, których on. wiecznie gceigcy za paeknotcu i słodycz*, nie zaznał. Myih tej nie umiał ukryó w sobie i zwróciwszy u( do Pompona, rzekł:
- Rozważam w duszy, jak odmienny jest wasz iwiat od tego Świata, którym włada nasz Nero.
Ona za* podniosła swoja drobna twarz ku zorzy wieczornej i odrzekła z proste**:
- Nad Światem włada nic Neto - ale Bóg.
Nastała chwila mikzenu W pobUZu tnchnium dały sic słyszeć w alei kroki starego wodza. Winicjatza. Ligii i małego Aula - lecz nim nadeszh. Petromusz spytał jesaczc:
- A więc ty wierzysz w bogi. Pomponio?
- Wierze w Bcga. który jest jeden, sprawiedliwy i wszechmocny - odpowiedziała Zona Aula Plaucjusza.
Petroniusz
oLkgll
- Wierzy w Boga. który jctI jeden. wszechmocny i spmwiedliwy _ powtórzył Petroniusz w cbwih. gdy znów znalazł sag w lektyce tam na an z Wiakjuszcm. - Je-żch jej Bóg jest wszechmocny, tedy rządzi życiem i snucrcia: a je«i jest sprawiedliwy, tedy tłuiznie zajła imierć Czemu *xc Pomponu noti żałobę po Jufii? 2ałm«c Julii przygarną twemu Bogu. Mutze to rozumowanie powtórzyć naszej miedzianobrodej małpie, uważam bowiem, że w dialektycc dorównywam Sokratesowi Co do kobiet zgadza tie. że każda potiada trzy lub cztery dusze. ale żadna nic ma dwtzy rozumne* Niechby Pompom* rozmyilata tobie z Seneka lub Komututem nad tym. czym jest ich wielki kogoś...1* Niechby razem wywoływali cienie Kscnobnesa. Parmę ruda. Zenona i Platona, które nudzą «e 'an w bmeryjtkich krainach yak czyże w klatce Ja chciałem mówić z nia 1 ż Plaucjutzem o czym innym. Na iwigty brzuch egipskiej Izysl Gdybym im tak po peoitu powiedział, po cotmy przyszli przy puszczam, że cno U ich zadżwiączakłby yik miedziana tarcza, w która kto* palka uderzy. I nic tmialem! I>*iz wuig. Winocjutzu. żem nie tmuł’
Pawie ta pićkne ptaki, ale krzyczą zbyt przeraźliwie. Zląkłem »i« krzyku. Mutze jedzuk pochwalić twój wybór. Istna .różanopolca Jutrzenka*-. I wiesz, co mt także przypomniała? - Wiosnę! - i to me naizą w Itahi. gdzie ledwte tu i ówdzie jabłoń pokoje »* kusiłem. • oliwki tzarzeją. jak tzarzały. ale t( wiosng. która niegdyk widziałem w Mełwccji. młoda, łwteża. jasnozielona... Na t< blada Selo ng - nic dziwie ci sa. Marku - widzę jednak, że Dianę mifcąesz i że Auhis i Pompo nta gotowi cie rozszarpać, jak nścgdyi psy rozszarpały Akteona
Winicjntz. nic podnosząc głowy, przez chwile milczał, po czym jął mówić przerwanym przez żądze głosem:
- Pragnąłem ya poprzednio, a teraz pragnę jeszcze wtecej. Gdym obyąi jej rękg. owionął mnie ogień.. Musze ja mieć. Gdybym był Zeusem, otoczyłbym ja chmura, jak on otoczył Io. lub spadłbym na nia dżdżem. jak on spadł na Danae. Chciałbym całować jej usta aż do bólu! Chciałbym słyszeć jej krzyk w moich ramionach. Chciałbym zabić Aula i Pomponie, a ja porwać i zanieść na reku do mojego domu. Nic bp de dzit spaL Rozkaże ćwiczyć którego z niewolników i bede słuchał jego jgkówr...
- Uspokój sic - nekł Petroniusz. - Masz zachcianki ciekła z Subury.
- Wszystko nu jedna Musze « mieć. Udałem »g do ciebie po radg. lecz jeih ty jej nic znajdziesz, znajdę ją «m. Aulus uważa ligie za córkę, czemuż bym ja miał patrzeć na nia jak na niewdnkc? Wiec skoro nie nu innej drogi, niechże oprzcdzK
lnu » owies mm
(*»•»«>-Ri>i4nalll! 29
“ •triar Ltgm - Iii toiaacM nmwaca* *