kompetencje (sytuacyjne), żeby przekaz został w pełni zrozumiany (np. etykieta językowa), tak samo jak podczas rozmowy twarzą w twarz nie liczą się tylko wypowiadane słowa, ale i gesty, mimika, ton itp. Ponieważ tekst jest takim wytworem, którego przeznaczenie interpretacyjne jest w istocie częścią jego własnego mechanizmu generującego, wymusza to na autorze zastosowanie strategii, która - niczym strategia na polu bitwy - musi uwzględniać możliwe posunięcia innych osób, ale również wydarzenia przypadkowe, takie jak niezrozumienie. Wędy interpretacyjne czy niedostateczne kompetencje czytelnika (np. „na prawym brzegu Wisły” - a jeśli czytelnik nigdy nie słyszał o Wiśle?).
Tak więc autor musi odwołać się do wielu kompetencji i założyć, że kompetencje, do których się odwołuje, są takie same, jak te, do któiych odwoła się czytelnik. Z tego właśnie powodu każdy autor zakłada istnienie Czytelnika Modelowego, który będzie z nim współdziałał w taki sposób, w jaki autor sobie wyobraża i będzie podczas interpretowania wykonywał podobne posunięcia, jakie autor wykonywał podczas tworzenia. Mówiąc krótko: Czytelnik Modelowy ma być zdolny do współpracy wedle wizji autora. Można w tym (przewidzeniu modelu Czytelnika) celu zrobić wiele: wybrać język (wykluczenie osób nie władających nim), typ encyklopedii (odwołanie się do innych tekstów), tradycję leksykalną i stylistyczną, zawęzić publikę (np. „drogie dzieci...”) lub zasięg geograficzny („Polacy!”). Autor może również nie tylko założyć, ale i ustanowić kompetencje Czytelnika Modelowego, np. dając wskazówki (np. „ (...)czegóż czytelnicy moi mogliby się spodziewać po rycerskich imionach jak Howard, Mordaunt, Mortimer (...), jeśli nie stronic pełnych jałowych treści?” W. Scott - podpowiada, że istnieją bohaterowie rycerscy o takich właśnie imionach, którzy pojawiają się w takich właśnie powieściach i że z pewnych powodów nie są one godne uwagi).
Z tego powodu przewidywanie własnego Czytelnika Modelowego opiera się nie tylko na nadziei, że taki Czytelnik istnieje, ale także na kierowaniu tekstem w taki sposób, żeby go stworzyć. Dla innych czytelników, tekst będzie nieczytelny lub stanie się zupełnie czymś innym, niż jest w istocie
Oczywiście, mimo to prawie niemożliwym jest uniknięcie nieporozumień, błędnych interpretacji, złego odczytania kodu językowego itp. Niektórzy jednak, starając się ominąć te przeszkody, tworzą tekst niczym specjaliści od reklamy - wybierają sobie „target” i każde ich posunięcie obliczone jest na określoną reakcję czytelników, nastawieni są na wywołanie pewnego efektu. Do pewnego stopnia taka strategia jest udana, ale wystarczy, by taki tekst wpadł w nieodpowiednie ręce, żeby z dzieła „zamkniętego” stało się dziełem „otwartym” (formą niedokończoną, wieloznaczną, podatną nieskończenie na interpretacje i celowo interpretacje stymulującą). Możliwe jest również, że w wyniku nieprzewidzenia kompetencji Czytelnika Modelowego (np. uprzedzeń kulturowych, niedocenienia uwarunkowań odbioru) tekst zostaje zrozumiany opacznie i gdy autor to sobie uświadamia, pisze już tak, by dostosować się do czytelnika (Eco podaje przykład „Tajemnic Paryża” Eugeniusza Sue). Umberto Eco nazywa to wręcz gwałtem na tekście, gdyż otwartość dzieła ma być wynikiem działania z zewnątrz, a nie poddawaniu się manipulacji tekstu.
Jeśli tylko autor zdaje sobie sprawę, że nieporozumienia itd. są nieuniknione i zdecyduje się, do jakiego stopnia ma delikatnie kierować czytelnika, a do jakiego pozostawić mu wolną rękę, a ponadto dążyć będzie, by interpretacje się nie wykluczyła, a uzupełniały, ma szansę na stworzenie dzieła otwartego. Za najbardziej otwarte dzieło Eco uważał „Finnegans Wake” Joyce’a.
Należy jednak wiedzieć, że swobodne użytkowanie tekstu nie jest równoznaczne z interpretacją tekstu otwartego. Podczas interpretacji istnieje dialog między strategią autora a działaniami Czytelnika Modelowego, zaś swobodne użytkowanie jest jedynie bodźcem