Są to wprawdzie dobre zamiary, jednak Gordon podkreśla, że jest to także zapominanie, iż jest się człowiekiem. A dzieci cenią sobie w rodzicach ich autentyczność, to że są ludźmi. Nie ma nic złego w tym, że dziecko powie - „ Mój tato, to dobry kumpel!".
Poza tym nie trzeba udawać, że w danej chwili żywi się do dziecka uczucie akceptacji i miłości. Nie trzeba również, odczuwać jednakowej miłości do wszystkich dzieci i akceptować je w takim samym stopniu.
Gordon podkreśla jak ważna jest AKCEPTACJA . Tylko Ci którzy posiadają jej wystarczająco dużo w stosunku do ludzi w ogóle, będą w stanie zaakceptować nawet najtrudniejsze dziecko. Uczucie akceptacji nie jest stałe. Może zmieniać się w zależności od sytuacji. Tak samo rodzice, trudno aby dwoje ludzi miało zawsze jednakowe odczucia w stosunku do tego samego zachowania swojego dziecka w określonej chwili. Rodzice nie muszą być zgodni co do swoich uczuć ani też stanowić wobec dzieci zwartego fronty rodzicielskiego- któryś z rodziców będzie wówczas nieautentyczny.
Rodzice często mówią co innego dziecku, a co innego pokazuje ich wyraz twarzy, gesty. To tzw. fałszywa akceptacja, której sygnały dziecko doskonale potrafi odczytywać. Ono zastanawia się wówczas czy rzeczywiście uczucia rodzica są szczere. Zaczyna tracić do nich zaufanie. Co więcej fałsz może dziecku wyrządzić krzywdę psychiczną.
Następnie Gordon opisuje pewien paradoks życia . Mianowicie, kiedy człowiek czuje, że ten drugi akceptuje go rzeczywiście takim jakim jest, staje się niezależny i od tej chwili może zacząć zastanawiać się nad tym, jak chciałby się zmienić , jak mógłby stać się inny i zrealizować więcej z tego, do czego jest zdolny.
Jednak aby akceptować, trzeba wypracować język akceptacji.
Rodzice uważają, że jeżeli akceptuje się dziecko takim, jakim ono jest wówczas nie zmieni swojego zachowania . Trzeba więc mówić dziecku czego się w nim nie akceptuje. Jaki jest efekt takiego podejścia? - dzieci przestają rozmawiać ze swymi rodzicami. Uczą się, że „ o wiele wygodniej jest zatrzymywać dla siebie swoje uczucia i problemy. Brak akceptacji po prostu zamyka ludzi. Boją się mówić i analizować siebie. A właśnie przed wszystkim ROZMOWA- może uleczyć i zachęcić do konstruktywnych zmian. Ta konstruktywna rozmowa czyli inaczej komunikacja terapeutyczno-uzdrawiająca, rozwija u drugiej osoby poczucie własnej wartości, szacunek do samego siebie; zmniejsza się zagrożenie i obawę przed nowymi zmianami. To swoisty „automat do otwierania drzwi" ( odpowiedzi rodziców które zachęcają do mówienia . jlnnymi znakami akceptacji są komunikacja bezsłowna - gesty, postawa, ciało, wyraz twarzy i inne, - nie wtrącanie się w działalność dziecka, bierne słuchanie - milczenie przynosi poczucie akceptacji.
Warto wyróżnić metodę czynnego słuchania gdzie odbiorca próbuje zrozumieć co odczuwa nadawca, co mówi jego wypowiedź, nie wysyłając żadnej własnej wypowiedzi- sądu, opinii, rady, argumentu, analizy, pytania. Pozwala przyjąć odpowiedzialność za własny problem adresatowi.
Żeby czynnie słuchać potrzebne są : - czas- chęć-zaufanie w możliwości dziecka-przekonanie, że uczucia nie ś trwałe i mogą zmieniać się- wiara, że dziecko to odrębna samoistna istota z własną tożsamością.
Najważniejsze to pozostawić odpowiedzialność własnemu dziecku, pozwolić mu mieć problemy, akceptować to, że ma problemy. Dzieci mają same znajdować rozwiązanie własnych problemów, a my mamy jedynie pomóc.