że reguły dotyczące redakcji aktów prawa miejscowego zawiera poza bardzo ogólnymi sformułowaniami odesłania, zawiera tylko odesłania głównie do aktów prawa wewnętrznego i aktów wykonawczych. Sama kolejność przepisów zawartych w zasadach techniki prawodawczej, już budzi zastrzeżenia, bowiem dyrektywy dotyczące aktów prawa miejscowego zostały umieszczone po dyrektywach dotyczących aktów wewnętrznych, a nie jak wskazywała by logika związana ze źródłami prawa po aktach wykonawczych, czyli rozporządzeniach, czyli w grupie aktów o powszechnej mocy obowiązującej. Przecież akty prawa miejscowego, a więc ktoś kto pisał jak redagować, w jakiej kolejności dzielić przepisy, sam popełnił w ocenie wielu przedstawicieli doktryny, również i moim fundamentalny błąd. Następny problem, czy w ogóle można w tym zakresie korzystać z odesłań jak to zrobiono w dyrektywach techniki prawodawczej odnoszących się do prawa miejscowego. Niewątpliwie ten zakres odesłań jest zbyt szeroki i po drugie zasady pierwszej kolejności odsyłają do aktów wewnętrznych to jest paragraf 143 tych zasad, a dopiero następnie do aktów wykonawczych, a także częściowo do ustaw. Sądzę że tutaj zaważyła mała świadomość odrębności charakteru prawnego prawa miejscowego i ich istoty. Ta technika odesłań i jeszcze ta technika odesłań w praktyce często rodzi trudne do rozwiązania wątpliwości. Powstaje fundamentalna wątpliwość związana z pytaniem, co może stanowić podstawę prawną do wydania aktu prawa miejscowego? Tutaj zasady techniki prawodawczej nakazują odpowiednie stosowanie do aktów prawa miejscowego zasad dotyczących aktów wykonawczych, ale jednocześnie nakazują stosować odpowiednie zasady dotyczące aktów prawa wewnętrznego, a dla tych aktów podstawą może być nie tylko ustawa, ale także sama konstytucja. A zatem powstaje pytanie, czy na gruncie zasad techniki prawodawczej założono możliwość stanowienia prawa miejscowego wyłącznie na postawie konstytucji. Oczywiście większość doktryny i z ustaw wynika, że istnieje konieczność każdorazowego istnienia dla prawa miejscowego upoważnienia zawartego w ustawie z jednym dopuszczalnym wyjątkiem dotyczącym statutu. A więc same zasady techniki prawodawczej wprowadzają tego typu wątpliwości dotyczące podstaw stanowienia, co ma oczywiście ogromne znaczenie, dlatego że w nagłówku trzeba wskazać postawę prawną wydania aktu prawa miejscowego. Jeżeli stwarzają tego rodzaju wątpliwości, to nie stanowią przecież dla redaktorów ułatwienia, tylko wręcz utrudniają. Jednym słowem, zawarta w zasadach regulacja niewiele reguluje, bowiem technika odesłania i odpowiedniego zastosowania innych dyrektyw, powoduje znaczne trudności, jeżeli podstawią do odesłania są akty tak zasadniczo różniące się od aktów prawa miejscowego. Kolejnym przykładem trudności wynikających z interpretacji techniki prawodawczej jest zagadnienie możliwości wydania jednego aktu prawa miejscowego na postawie kilku przepisów będących postawią prawną, taka praktyka jest dopuszczalna w odniesieniu do aktów prawa wewnętrznego natomiast niedopuszczalna w odniesieniu do aktów wykonawczych rozporządzeń. I znowu ten redaktor nie wie, otóż wydaje się, że przyjąć należy jako prawidłową wykładnię i prawidłowe zastosowanie zasad dotyczących rozporządzeń. Podkreślam, że redaktor aktu prawa miejscowego samodzielnie podejmuje decyzję, i oczywiście jest w kropce. Jeżeli czyta doktryny, a rzadko to czyni, to oczywiście będzie preferował to rozwiązanie doktrynalne, a jak nie to będzie inaczej i stąd ta praktyka stanowienia aktów prawa miejscowego tak znacznie się różni. To są oczywiście minusy, ale zasadniczy plus, o którym mówiłam, że w ogóle sformułowano reguły redakcji prawa miejscowego i one pozwalają na