Poglądy Zygmunta Freuda na religię.
Zygmunt Freud (1856 - 1939) był inicjatorem nurtu psychoanalitycznego w psychologii neligii. Głównym przedmiotem jego zainteresowań religioznawczych były problemy genezy wczesnych form religii (zwłaszcza totemizmu), a także funkcji religii w życiu psychicznym człowieka. Wyobrażenia religijne są - według Freuda - iluzjami. Ich źródłem jest poczucie bezradności człowieka wobec groźnych sił przyrodniczych, jak również potrzeba kompensacji za jego wyrzeczenia na rzecz kultury. Według hipotetycznej rekonstrukcji Freuda człowiek zanim zaczął żyć w społeczeństwie, żył w małych hordach na czele każdej żył gwałtowny ojciec samiec. Aby zachować dla siebie wszystkie samice wyrzuca synów. Ci jednoczą się, mordują ojca i spożywają jego ciało. Spożycie jest pierwotną formą identyfikacji i synowie chcieliby być tacy sami jak ojciec. Nienawidzili ojca, bo stał na drodze budzących się pożądań seksualnych i pragnienia wiedzy. Jednocześnie kochali go. Po zaspokojeniu nienawiści zaczęło się pojawiać poczucie winy i współwiny. Ponieważ życie w poczuciu winy jest ciężkie do zniesienia, pojawiły się próby złagodzenia. Jedną z nich były wysiłki uzyskania przebaczenia poprzez posłuszeństwo nieżyjącemu wprawdzie fizycznie, ale żyjącemu w pamięci ojca. To zapominane wydaizenie, oddziaływało i oddziałuje na pokolenia, które nic o nim nie wiedzą. Pamięć tego pierwszego przetrwała m. in. W micie i Edypie i ożywa w postaci opisanych odczuć psychicznych jako kompleks Edypa. Te odczucia jako niezgodne z obyczajowymi i moralnymi nakazami, zostały zapomniane tak bardzo, że osoba pytana o nie może uczciwie powiedzieć, że nigdy nie odczuwała. W postaci zakamuflowanej odnaleźć je można np. w zachowaniach nerwicowych. Prawda odkrywana przez treści wierzeń to pierwotne doświadczenie ludzkości - wielkie morderstwo, które zrepresjonowane dało początek naszej europejskiej kulturze. A „urojenie" to zniekształcenia prawdy, czyli przekonanie o istnieniu jednego, wielkiego Boga. „Niemożliwa do wymienienia zbrodnia została zastąpiona według Freuda mglistą koncepcją grzechu pierworodnego”. Pierwotny ojciec stał się pierwowzorem Boga, w pewnym sensie on (pierwotny ojciec, Bóg) był źródłem moralności. Pizykazanie „nie zabijaj pojawiło się jako szok emocjonalny po morderstwie. „Proces przypisywa ni a woli człowieka Bogu jest w pełni usprawiedliwiony - ludzie bowiem wiedząc, że brutalnie odsunęli ojca, zdecydowali reagując tak na swe zwycięstwo, że respektować będą jego wolę w przyszłości. Tak więc doktryna religijna daje nam historyczną prawdę . chociaż w formie nieco przekształconej i zamaskowanej. Z porównania rozwoju jednostki do rozwoju ludzkości Freud stwierdza, że religia staje obsesyjną, powszechną neurozą ludzkości. Początkiem tej neurozy jest kompleks Edypa. Z drugiej strony stwierdza, że religie są nerwicami dziecięcymi. Teza ta wyraża niechęć; religia jako infantylizm, w którym człowiek i ludzkość jeszcze tkwi, ale to musi przeminąć.