Podczas ostatniej kampanii w Troi w 1890 infekcja ucha zmusiła go do powrotu do Niemiec na operację. Zabiegł nie powiódł się, lecz Schliemann zignorował radę lekarza, że powinien odpocząć. Natychmiast wyruszył w drogę powrotną do Turcji. Dotarł jedynie do Neapolu. Po wizycie w Pompejach, gdzie był świadkiem odkrycia innego zaginionego świata, w Boże Narodzenie stracił przytomność na Piazza Della Carita, a następnego dnia zmarł w sowim pokoju hotelowym.
Schliemann odkrywa Troję, 1870
Po udanej, lecz nie zawsze czystej karierze w handlu niemieckim, łowca skarbów Heinrich Schliemann przeszedł na wczesną emeryturę. Jako czterdziestokilkulatek postawił sobie zadanie, o którego realizacji marzył już jako chłopiec. Chciał wydobyć postaci i miejsca z homerowskiej relacji, dotyczącej wojny trojańskiej, ze świata fikcji i osadzić je solidnie w prawdziwej, archeologicznej przeszłości. Krótko mówić, Schliemann miał ambicję, aby udowodnić, że eposy Homera nie były bajką, tylko liistorią, który to pomysł powszechnie wyśmiewano w XIX wieka Lecz to ten pomysł przywiódł go w 1868 do gospodarstwa angielskiego archeologa Franka Calverta, leżącego na zboczu wzgórza Hissarlik w północno - zachodniej Turcji.
Frank Calverta prowadził wykopaliska w tym miejscu przez ponad20 lat i równie dobrze to on mógł być twórcą pomysłu, że piaszczyste wzgórze skrywało pozostałości legendarnej Troi. Jednakże Schliemann przywiózł ze sobą dwie rzeczy, których brakowało Clavertowi: nagłośniony pogląd, że opowieści Homera zawierały fakty, nie fikcje; jak i znaczną sumę pieniędzy potrzebnych, by to udowodnić.
Tak więc w 1870 Schliemann polecił 150 robotnikom rozpoczął odkopywanie zgromadzonych przez tysiące lat pozostałości działalności człowieka na wzgórzu, aby odkryć miasto króla Priama, które leżało w uśpieniu pod nimi. Jego metody były okropne, i spotkały się później z krytyką, lecz w tamtych czasach nie były nietypowe. Zamiast ostrożnie zdejmować poszczególne warstwy ziemi, wykopano ogromny rów przez środek stanowiska, aby umożliwić szybkie dojście do dolnej części wzgórza, gdzie miała znajdować się Troja. Podczas tego procesu materiał zgromadzony przez setki lat, opowiadający losy tego miasta, został po prostu zlekceważony i zidentyfikowano jedynie cztery miasta, zbudowane jedno na drugim.
Dopiero gdy Schliemann dotarł do drugiego z nich, uznał, że znalazł to, czego szukał. Oto ujrzał wielkie miasto, najwyraźniej zniszczone podczas pożaru, spalone cegły mułowe, zapadnięte dachy. Wszystko to pasowało na Troję, spalone podczas pożaru, wznieconego przez bohaterów Agamemnona.
Oczywiście Schliemann wiedział, że spalone cegły i drewno nie były materiałem na pierwsze strony gazet. Bardzo chciał pochwalić się swoim odkiyciem Troi, więc regularnie przesyłał relacje ze swoich odkryć gazetom „The Times” i „The Daliy Telegraph”. Ale to poszukiwanie reklamy doprowadziło go do jednego z najbardziej wątpliwych epizodów w całej kampanii.
„Skarb Priama”
Schliemann napisał, że 31 maja 1873, kiedy odkopywał jedną z bram budynku, który, jak twierdził, był pałacem Priama, zauważył jasnozielony nalot na miedzianym przedmiocie i błysk złota między dwiema zburzonymi ścianami. Zapowiedział wczesną przerwę na lunch, a