rewolucyjna. Ostatecznie drogą ku poprawie stała się ewolucja kapitalizmu, rozwój ubezpieczeń społecznych i zmagania ruchów związkowych. Ostatecznie to sami robotnicy obalili komunizm. Kolejny błąd Marksa: kolektywizm.
Chodzi tu o to, że Marks widział jednostkę jako zwykły element organizmu społecznego, podporządkowując temu organizmowi dobro jednostki. Zanika w ten sposób pojęcie jednostki jako samodzielnego podmiotu moralnych decyzji. Człowiek nie ma możliwości własnej przedsiębiorczości i nie może swoją drogą zarobić na życie. Kolejną przyczyną "immanentnej słabości komunizmu", wg Jana Pawła II, był "błąd antropologiczny", polegający na negacji związku człowieka z Bogiem. Marks, a potem Lenin z odrzucenia wiary w Boga uczynili podstawę nowej moralności, a także doktryny walki klas W toku tej walki mieli zostać wyniszczeni na pierwszym miejscu przedstawiciele klasy burżuazyjnej na ich czele zaś duchowni i świeccy chrześcijanie. Dowodów na to, że właśnie ateizm zmuszał ludzi do czynienia straszliwych zbrodni, jest aż nadto dużo. W "Czarnej księdze komunizmu" czytamy, że komunizm niesie za sobą 100 milionów ofiar, a niemal wszędzie na czele tej listy stoją duchowni. Inna sprawa, że komunizm stawał się w świadomości wielu namiastką religii, która usprawiedliwia każde zło trwającą rewolucją, która zezwalała "Bogu Ojc Stalinowi" wyganiać z raju do piekła łagru. Warto też spytać na koniec: Co Marks zaproponował w zamian, odrzucając wiarę religijną? Wiarę w bezklasową społeczność, która zlikwiduje wszelkie wyobcowanie i umożliwi każdemu prawdziwy rozwój.
3) Fryderyk Nietzsche (1844-1900) - wielu zmęczonych poszukiwaniem sensu widzi w nim swojego nauczyciela lub proroka postmodernizmu - bezkształtnej "religii" naszych czasów, obracającej wszystko w nihilizm i brak odpowiedzialności. Był człowiekiem chorym psychicznie (1889 klinika psychiatryczna w Bazylei, a potem w Jenie). Henri de Lubaca uważa, że Bóg u Nietzschego jest tylko odbiciem człowieka. Jego ateizm oznacza "antychrześcijaństwo" - samorzutne, niemal instynktowne, jak wyjaśnia w "Ecce homo". Widzi w chrześcijaństwie proces ogołocenia człowieka przez samego siebie, jest posunięty do ostateczności: dobro, wielkość i prawdę przedstawia on jako dary łaaski. Uważa, że człowiek żyje tylko w naszych głowach (uważa to za dowiedzione) i nie trzeba zwalczać dowodów na Jego istnienie, wystarczy wykazać, skąd się On wziął w naszej świadomości. To pomoże człowiekowi na wyjście ze stanu oswojenia i poprowadzi go do samowychowania. Trzeba ogłosić "śmierć Boga". Istnieje potrzeba dalej figury „nadczłowieka”, potrzeba skończenia z współczuciem wyprowadzenia moralności poza dobro i zło, dionizyjskiej radości zmysłów i woli mocy. Ponieważ z założenia się to nie uda, pozostaje zimny, obojętny nihilizm.
Krytyka: Wszystko, co z taką mocą, wręcz „przemocą aforyzmu", stworzył Nietzsche, jest skutkiem, przejawem głębszego kryzysu. Nietzschego, podobnie jak jego poprzedników, nie interesuje pytanie o uzasadnienie ateizmu Nie dał na jego rzecz żadnego dowodu, żadnego argumentu. Wyjaśniał tylko, jakie są korzenie wiary. Pochodzi ona, jego zdaniem, z woli mocy i z odczucia niemocy. Słowem, źródłem religii jest zwątpienie w siebie. Nietzsche odrzuca Chrystusa, co różni go od poprzedników - jednak nihilistyczna niewiara Nietzschego jest zarazem nienawiścią i cierpieniem, odrzuceniem i tęsknotą w jednym. Wg Ireneusza Mroczkowskiego i samego Seweryniaka, tezy Nietzschego sprowadzają się do bezcelowego witalizmu, który żongluje słowami, ale kapituluje przed życiem. Henri de Lubac o nim