Tymczasem źródło tego zniechęcenia leży nie zawsze w braku wywiązania się z rodzicielskich zadań, ale w dużej mierze w fałszywości i nierealności tego mitu. Takie myślenie o rodzinie jako bezpiecznym azylu pozbawionym napięć jest dużym uproszczeniem. Jest powodem tego, że przepełnieni poczuciem winy rodzice boją przyznać się do własnej bezradności. Nie potrafią przez to sięgnąć do skuteczniejszych, ale nieznanych im (i często w związku z tym zagrażających) sposobów postępowania i w efekcie uciekają się do jedynej pewnej (nie znaczy, że skutecznej) rzeczy, która im pozostaje - atrybutu władzy rodzicielskiej i związanych z nią reguł.
Dosyć silne zakotwiczenie tego mitu w mentalności społecznej wiąże się z tym, że wielu z nas myśli o tym, co dzieje się w rodzinie w kategoriach przyczynowo-skutkowych (dlatego Jaś jest agresywny, bo ma ojca alkoholika). Łączy się to często z przypisywaniem winy rodzicom, a dziecko stawia w pozycji ofiary wydarzeń rodzinnych. Jest to krzywdzące dla rodziców, którzy w obawie przed oceną i obarczaniem ich winą często zostają ze swym problemem sami. Postrzeganie zaś dziecka jak ofiaiy, osoby skrzywdzonej, poszkodowanej prowadzi często do kierowanych współczuciem działań zmierzających do zastąpienia nieudanych poczynań wychowawczych rodziców opieką instytucji nakierowanych głównie na zlikwidowanie lub zminimalizowanie objawów tego dziecka. Dzieje się to często w oderwaniu od jego sytuacji rodzinnej. Tymczasem, jak wynika z praktyki, koncentrowanie się na objawie, który manifesmje dziecko (kłopoty w nauce, nadpobudliwość, agresja, moczenie się, itp.) bez odnoszenia się do roli, jaką odgrywa on w rodzinie, prowadzi często do nasilenia tego objawu, albo do jego zmiany w inny. (Jeśli nawet uda się zminimalizować kłopoty w nauce, to nagle nasilają się konflikty z rówieśnikami).
Procesy zachodzące w ramach rodziny mają znacznie bardziej złożony charakter. Najlepiej to wyjaśnić przedstawiając bardziej funkcjonalny model rodziny jako systemu.
Koncepcja ta traktuje rodzinę jako dynamiczną, społeczną całość, która funkcjonuje poprzez wzajemne zależności (Tata nie rozmawia z Mamą, ponieważ ona zrzędzi i narzeka, a Mama zrzędzi i narzeka ponieważ, Tata z nią nie rozmawia). Zachowanie rodziców jest powiązane ze sobą, ale nie na zasadzie przyczyna-skutek lecz na zasadzie cyrkularności, wzajemnej zależności. Każda osoba w rodzinie jest pod wpływem jej pozostałych członków. Jest częścią całego systemu. Ma swoją własną określoną w systemie indywidualność, ale jednocześnie niesie w sobie ślady całego systemu rodzinnego (reguły, prawa i obowiązki, sposób rozwiązywania problemów, komunikacji, akceptowane w rodzinie i nieakceptowane uczucia). W związku z tym napięcie jest czymś naturalnym w rodzinie. Jest ono wynikiem sprzeczności pomiędzy dążeniem do indywidualności, niezależności a naturalną potrzebą przynależności (co najlepiej widać na przykładzie rozterek będącego u kresu dojrzewania nastolatka).
Jedną z najważniejszych zasad, które rządzą systemem rodzinnym, jest zasada równowagi. Rodzina sama z siebie dąży do utrzymania swego status quo, do tego, żeby się nie rozpaść. Jest systemem osób, które łączą wzajemne relacje, w którym każdy pełni jakąś rolę. W związku z tym, gdy zaczyna dziać się coś pomiędzy dwiema częściami systemu: matką i ojcem (np. nadmiernie, bardziej niż dotychczas zaczynają się kłócić), to pozostałe jego części - dzieci, dążą do zrównoważenia tej zmiany (np. zwracają całą agresję rodziców na siebie przez swoje nieznośne zachowanie). Relacje pomiędzy poszczególnymi częściami - osobami w tym systemie mają charakter komplementarny (jeżeli tato często się złości, mama jest miękka i delikatna, jeżeli jedno z dzieci jest rozkrzyczane, drugie jest potulne i milczące).