HEKAKLITA sąd o pitagorasie. 123
nym przesądem, nie zawsze wierzy w to, co widzi i słyszy. Ale oczy i uszy złymi są świadkami; od nich nikt prawdy się nie dowie. Gdzież więc przebywa prawda ? gdzie jćj szukać mamy ? — Odpowiada Heraklit, że są ludzie wyżsi, stojący po nad tłumem, którzy prawdę głoszą. Taki geniusz wybrany, tyle wart co 10.000 ludzi zwykłych, ale z ich wyższych poglądów, tłum zaślepiony korzystać nie chce 1). Heraklit jednak do tego stopnia nie uznawał żadnćj tradycyi, nie szanował żadnćj powagi, że nawet wielkich ludzi, którzy byli przed nim, lekceważył. Sławnych poprzedników swoich Pitagorasa i Xenofanesa, obniżał niesłychanie za to, że uganiali się za nauką, że ciągle obserwowali a nigdy nie doszli do prawdy. »Nie trzeba przypuszczać, tak woła, że wielowiedza nauczy rozumu, gdyby tego mogła dokazać, mieliby rozum Ile-zyod, Pitagoras, Xenofanes i Hekateos« (historyk z Mi-letu) 2). Szczególnie nie lubił Pitagorasa, który najwięcćj w owych czasach słynął z badań przyrodzonych. Powiada o nim: »Pitagoras syn Mnesarcha, z wszystkich ludzi najwięcej się nabadał, ale z licznych studyów swoich i zapisków, ułożył sobie mądrość, która była wielowiedza a sztuką robienia źle, co w stylu swoim pomnikowym tak wyraża: zoy.r^, zoXu|/,x?{Yjv, y.xx;T£yv(r/v« 3). Dlaczego tak niepochlebne miał wyobrażenie o charakterze Pitagorasa, nie wiadomo; tradycya przeciwmie pokazuje go człowiekiem szlachetnym, wylanym na usługi rzeczypospolitćj, ustawicznie pracującym nad swojem i uczniów swoich udoskonaleniem moralnem. Jeżeli komu, to Pitagorasowi chodziło o to, żeby razem z uczniami dojść do pełnego rozwoju wszystkich władz duszy. Może Heraklit był źle o nim poinformowany, może też niechęć do swoich obywateli, przenosił na obcych, może też, co prawdopodobniejsze, ciążyła mu jego sława i powaga. Heraklit miał spory zapas uporu i kontradykcyi; cóż dziwnego, że widząc uczoność pożądaną przez wszystkich, widząc jak z niewypowiedzianym zapałem garnęli się wszyscy do rozkwitających pierwocin wiedzy ludzkićj, do historyi, geografii, fizyki, wolał pofolgować swojej żyłce opozycyjnej i potępić zapał powszechny, jeden z najszlachetniejszych w człowieku, aniżeli dać się jemu porwać. Był przekonany, że na tćj drodze
*) Por. Ciem. Alex. Strom V. p. 576. Diog. Laert. IX. ió.
2) nokviA,a.(łir] vovv ov óióa(Jxu i t. d. Zob. MullacłPa frgm. 14.
3) Diog. Laiirt. VIII. 0. Mullach'a frgm. 15.