Cechy dramaturgii Jerzego Szaniawskiego na przykładzie Żeglarza
Na pierwszą połowę lat dwudziestych XX w. przypada okres szczególnie bogatego i wszechstronnego rozwoju dramaturgii polskiej, choć przyćmionej wielkimi osiągnięciami poezji. Wystarczy zestawić dwa nazwiska: Witkacy - Szaniawski, by zdać sobie sprawę z biegunowej antynomiczności tego dorobku. Witkacy bowiem stosuje wyjątkowo nowoczesne i jaskrawe środki stylistyczne, Szaniawski natomiast łagodne, konwencjonalne, tradycyjne.
Jerzy Szaniawski, dramaturg, prozaik, autor słuchowisk radiowych, do wybuchu drugiej wojny światowej napisał 11 sztuk (z których jedna - Krysia - zaginęła). Najciekawsze z nich to: Papierowy kochanek, Ptak, Adwokat i róże, Most i Żeglarz wystawiony w 1925 r.
Jest to dramat realistyczny, charakteryzujący się logiczną, spójną akcją, składającą się ze zdarzeń tworzących łańcuch przyczynowo-skutkowy, spajający poszczególne sceny, z zachowaną chronologią wydarzeń oraz wiarygodnymi, prawdopodobnymi, typowymi bohaterami. Mimo nawiązywania do tradycji dramatu realistycznego, twórczość Szaniawskiego ma własne, oryginalne, rozpoznawalne cechy. Nie na darmo przecież stworzono termin „szaniawszczyzna”, określający ten typ dramatu. Na czym polega ta jego odrębność? Otóż Szaniawski stworzył poetycką odmianę psychologicznego dramatu realistycznego. Poetyckość polega w nim na budowaniu nastroju i operowaniu symbolami. Nastrój, często tajemniczy, mglisty, przechodzący w żartobliwy, nawet ironiczny, pozwala pisarzowi zachować dystans wobec przedstawianych problemów. Tak jest i w Żeglarzu, gdzie Szaniawski w taki sposób zakończył dramat, że nie wiemy, po czyjej opowiada się stronie, komu przyznaje rację. Miejsce i czas akcji nie są określone: jest to jakieś niezbyt duże portowe miasto, nie wiemy jak się nazywa, w jakim kraju ani na jakim kontynencie leży; historia odległa ani współczesna też nie interesuje Szaniawskiego. Takie uogólnienie zbliża dramat do ujęcia poetyckiego. Postacie bohaterów są symbolami postaw, a nie zindywidualizowanymi charakterami. Sylwetki ich są wyraziste, naszkicowane w sposób lekki, bliski życzliwej karykaturze, i z dystansem.
Główny problem psychologiczny dotyczy pewnych potrzeb psychiki zbiorowej, mianowicie pragnienia posiadania jednoczących społeczność lokalną legend czy postaci bohaterów. Pragnienie to jest tak silne, że doprowadza do fałszowania rzeczywistości i stworzenia mitu jako innej formy prawdy o przeszłości.
Mity istniały od zawsze jako opowieści, które organizują i wyrażają wierzenia danej społeczności. Typowymi przykładami mitów są mity greckie o Dedalu i Ikarze, Orfeuszu i Eurydyce czy o Heraklesie. Za mit można również uważać zbiór postaw stanowiących dla ludzi ideał osobowy, przedmiot adoracji i podziwu oraz wzór do naśladowania.
Miejscem akcji Żeglarza jest rodzinne miasto kapitana Nuta, legendarnego bohatera. Trwają przygotowania do obchodów święta ku czci Nuta, odsłonięcia j ego j pomnika, otwarcia wystawy poświęconej jego życiu, wydania albumu o kapitanie. Postać kapitana i historia jego życia napawa dumą wszystkich mieszkańców miasta. Nagle okazuje się, że młody historyk, Jan, występuje przeciwko tej legendzie. Przeprowadza wnikliwe studia i w ich wyniku okazuje się, że wszystko, co wiadomo o Nucie, delikatnie mówiąc, mija się z prawdą. Kapitan Nut wcale nie był bohaterem, tylko zwykłym przemytnikiem, niemal bez przerwy pijanym; nie romantycznym kochankiem, tylko brutalnym łotrem, a w dodatku wcale nie zginął śmiercią bohatera, tylko uciekł z tonącego okrętu i żyje cały czas w mieście, tyle że przybranym nazwiskiem. I właśnie w tym momencie powstaje kluczowy problem utworu. Jan staje na rozdrożu, dręczony wątpliwościami, nie wie, jak ma postąpić. Z jednej strony każdy uczciwy człowiek powinien walczyć z kłamstwem i fałszowaniem historii. Obowiązkiem Jana jest więc ujawnienie prawdy o kapitanie Nucie, pokazanie społeczeństwu, że od dawna było okłamywane, że mit był tylko nieprawdziwą historyjką, wykorzystywaną przez miejskich notabli do wzbogacenia się kosztem naiwnych ludzi.
Istnieje jednak druga strona medalu. Takie zdemaskowanie nieprawdziwego mitu może przynieść więcej strat niż korzyści. Ludzie mają bowiem prawo do marzeń, do fantazjowania. Mit Nuta jest właśnie takim marzeniem o bohaterstwie i doskonałości. Nie wolno innych pozbawiać marzeń, nikt nie jest do tego upoważniony. Przeciwnicy zdemaskowania kapitana twierdzą też, że istotna jest legenda, a sama postać Nuta jest w zasadzie bez znaczenia. Społeczeństwo musi mieć jakiegoś bohatera, natomiast nie jest wcale ważne, że jest to akurat kapitan Nut. Ludzie podziwiają bowiem odwagę, bohaterski czyn, legendę, a nie żywego człowieka z krwi i kości. Co gorsza, zburzenie mitu o kapitanie Nucie może mieć tragiczne skutki - ludzie w ogóle odrzucą wszelkie mity, stracą marzenia i iluzje, odwrócą się od wszelkich ideałów, nawet tych prawdziwych i autentycznie wartościowych.
Pewnie dlatego w ostatniej scenie utworu, w czasie odsłaniania pomnika kapitana Nuta, Jan odstępuje od zamiaru ujawnienia prawdy o fałszywym bohaterze i oddaje hołd pomnikowi. Wniosek nie jest jednoznaczny, Szaniawski dopuszcza różnorodne interpretacje. Wydaje się jednak, że naczelnym przesłaniem sztuki jest prosta pozornie obserwacja socjologiczno-społeczna: ludzie wolą piękną sztukę od prozy życia, nieprawdziwe więc w praktyce okazuje się powiedzenie, że najgorsza prawda jest piękniejsza od najpiękniejszego kłamstwa. Samo życie zdaje się zaprzeczać tej mądrości ludowej. Czy jednak takie postawienie sprawy jest na pewno słuszne? Czy wolno nam tak rozstrzygać problematykę prawdy i kłamstwa? Czy prawda nie jest wartością najwyższą, której trzeba bronić przed wszystkimi? A co będzie, gdy skrzętnie ukrywana prawda w końcu wyjdzie na jaw? Czy wstrząs nie będzie wtedy jeszcze większy, a straty moralne poważniejsze?
Jeśli na dodatek weźmie się pod uwagę, że w Żeglarzu sprawa została ukazana jako konflikt rzeczywistości historycznej i fałszującej ją osobowej legendy, powstaje jeszcze jedno pytanie: czy wolno manipulować prawdą historyczną? Mamy niedobre doświadczenia w tej dziedzinie. Dla polskiej kultury problem to dość istotny. Zawsze mieliśmy skłonność do tworzenia legend wokół postaci, do heroizowania wydarzeń historycznych. Potem trzeba było odbrązawiać i odkłamywać, i na nowo odczytywać białe plamy.
Szaniawski konfliktu nie rozstrzygnął, ale z prawdziwie dojrzałą mądrością rozpatrzył go wszechstronnie. Ukazał jak powstaje legenda, jak następnie przekształca się w mit, organizujący całą społeczność, od dzieci do rektora, rzeźbiarza, prezydenta miasta. Mit ten funkcjonuje mimo doniesień, że oparty jest na kłamstwie. Nikt nie chce prawdy, zdobytej przez Jana. Prawie wszyscy opowiadają się po stronie pięknej legendy o bohaterskim kapitanie, kochają ją, potrzebują jej. I znowu wracają pytania: czy wolno tak manipulować świadomością zbiorową? czy można budować ją na kłamstwie? Każdy czytelnik, widz na te pytania musi odpowiedzieć sobie sam. Na tym też polega wielkość Szaniawskiego, że nie poucza, a daje do myślenia.