występowali, a były to m in. miasta portowe (Gdańsk, Szczecin), ale także duże miasta otwarte na zachodiuą kulturę (Wwa, Krk, Breslau, Poznań). W ZSRR - Sankt Petersburg. Bikiniarska młodzież chciała być widoczna, stąd częste odwiedzairie kawiarni, restauracji oraz nocne przesiadywanie w lokalach. Wyglądem i zachowaniem wyrażano swoją odrębność, wybijano ponad szarą rzeczywistość, utożsamiano z kulturą i cywilizacją Zachodu. Przedstawiciele tej subkultury nużyła monotonia codzienności, unikali rozmów ze zwykłymi ludźmi, odcinali od pojęcia patriotyzmu. W żadnym wypadku nie znaczy to, że działali na szkodę rodaków i swojego krają Pozostawali raczej neutralni, nie interesowała ich polityka. Byli częścią ogólnoświatowego ruchu młodzieżowego powstałego na bazie ulicznej subkultury Amerykanów meksykańskiego pochodzenia i czarnego Harlemu tzw. zpotsuits. W Wielkiej Brytanii ruch ten nosił nazywętcddyboys(bikiniarze wywodzą się z teddyboys). we Francji i Belgii - zazous, w Rumunii - rnalagarnbiści, (no bez przesady, tego raczej nie trzeba umieć, tyle że teddyboys i zazous) w ZSRR - styladzy, Czechosłowacji - Potapka. W różnych częściach Polski rówiueż bikiniarzy nazywano wieloma określeniami na przykład w Poznaniu - eki, w Krakow ie - dżollerzy. Cechą odróżniającą ich od reszty społeczeństwa było ekstatyczne iunilowranie muzyki jazzowej i kultury amerykańskiej. Przejawiało się w to w charakterystycznym ubiorze: szerokiej marynarce (tzw. "na kilowatach"), wrąskich spodniach, butach "na słoninie" - gumowej grubej podeszwie, fryzurze (tzw. "plcrezie"). pi ratkach -jaskrawokolorowych skarpetkach i kolorowym krawacie, na którym najczęściej widniały gole girlsy (według propagandy - uosobienie zbrodniczego ustroju kapitalistycznego, w którym to nie panowały żadne zasady). Szczególnie upodobaną barwą był kolor czerwony. Władze PRL aktywnie zwalczały ten ruch młodzieżowy, uważając go za przejaw kosmopolitycznych ciągotek i miłości do USA. Doktor wspomniał, że aktywną grupą mającą być konkurencją dla atrakcyjnych bikrmarzy miał być nich liar cerski (wiadomo, harcerze wspierali komuchów), do zwalczania bikimarzy zachęcano też inne grupy, zwłaszcza agresywne, takie jak gitowcy, którzy bikiniarzy uważali za wiogów. Główną różnicą w stosunku do beatników' było nastawienie na konsumpcjonizm, który jest kolejną cechą charakteryzującą bikiniarzy. Słuchali jazzu (bepop, swing), boogie-woogie i wszystkiego co przyszło z zachodu w zasadzie. Skoczne, taneczne rytmy.
Prasa o bikiniarzach:
• Prasa marksistowska popełniła błąd, albowiem przyjęła wyzwanie i wdała się w wojnę. Przeciw garstce bikiniarzy wytyczone zostały działa najpotężniejszego kalibru. Padły oskarżeiua o dywersję, a agenturę, o imperialistyczną degenerację i wynaturzony styl życia. Uczniowie szkól technicznych i ślusarscy terminatorzy okazali się naraz piątą kolumną i wylęgarnią szpiegowskich komórek. Wszystkie tuby propagandowe - radio. film. prasa, wydawnictwa - rozdarły się wielkim krzykiem. ZMP ogłosiło rodzaj powszechnej mobilizacji. Druga strona bezwiednie sprężyła się do walki: nikt z nikim się nie kontaktował, niczego nie uzgadniał, nie było żadnej ideologicznej podbudowy ani „podgotowki”, nawet nie wolno było głośno o niczym mówić, ale szeregi bikiniarzy rosły, rosły, rosły. Nic, tylko milczący, głuchy wrzrost naprzeciw ogniowej zapory ideologicznych argumentów i administracyjnego przymusu.
o Autor: Leopold Tyrmand, Dziennik, 1954.
• Właśnie młodzież jest najżarliwiej „ciuchowa”, skarpetki w kolorowa paski są wśr ód niej manifestem i uniformem. O takie skarpetki toczą się heroiczne boje z komunistyczną szkolą, z komunistycznymi organizacjami młodzieżowymi, z systemem. Już przed paru laty skarpetki stały się zarzewiem świętej wojny o prawo do własnego smaku, jaką młodzież polska stoczyła z reżymem i którą wygrała. Były to zmagania o sylwetkę znaną na Zachodzie jako jinerbug albo zazou - wąziutkie spodnie, spiętrzona fryzura, tzw.plereza, buty na fantastycznie grubej gumie, tzw. słoninie, kolorowe, bardzo widoczne spod krótkich nogawrek