badanie zostało
przeprowadzone przez Jona Jeckera i Davida Landy'ego (1969), a więc ponad 230 lat po raczej
przypadkowym eksperymencie Franklina.
W eksperymencie Jeckera i Landy'ego (1969) studenci otrzymali zadanie tworzenia pojąć,
co dawało im możliwość wygrania znacznej sumy pieniędzy. Po zakończonym ćwiczeniu
eksperymentator zwrócił się do jednej trzeciej uczestników z wyjaśnieniem, że przeznaczył na
przeprowadzenie badania swoje własne fundusze, które właśnie się wyczerpały, co oznacza, że
może być zmuszony do przedwczesnego zakończenia eksperymentu. Spytał: „Czy oddalibyście
mi specjalną przysługę i zgodzili się zwrócić wygrane przez was pieniądze?" Tę samą prośbę
skierowano do innej grupy uczestników — z tą różnicą, że tym razem uczynił to nie
eksperymentator, ale sekretarz wydziału, który zapytał, czy zwróciliby pieniądze, przekazując je
na skromny fundusz badań wydziału psychologii. Pozostałych uczestników nie proszono
0 zwrot wygranej. Na koniec wszyscy uczestnicy mieli wypełnić kwestionariusz, który dawał im
możliwość dokonania oceny eksperymentatora. Ci studenci, których udało się nakłonić
pochlebstwami do wyświadczenia eksperymentatorowi specjalnej przysługi, uznali go za
najbardziej atrakcyjnego. Pozostali ocenili go jako dość miłego faceta, ale nie tak wspaniałego,
jak wynikało z ocen uczestników, których proszono o wyświadczenie mu przysługi
Jeśli wyświadczyliśmy komuś przysługę, to jest bardziej
prawdopodobne, że poczujemy więcej sympatii dla tej osoby (zaczerpnięto z;
Jecker,
Landy, 1969)
Kiedy zaczynamy nienawidzić tych, których skrzywdziliśmy. Sporo lat temu, w czasie
trwania wojny w Wietnamie, jeden z nas — Elliot Aronson — wynajął młodego mężczyznę, aby
mu pomógł malować dom. Oto jak. wspomina to Elliot:
Malarz był łagodną i z natury przemiłą osobą. Ukończył szkołę średnią, zaciągnął się do wojska i walczył w Wietnamie. Po opuszczeniu wojska zajął się malowaniem domów i był dobrym i solidnym rzemieślnikiem oraz uczciwym biznesmenem.
Lubiłem z nim pracować. Pewnego dnia, w czasie przerwy na kawę, zaczęliśmy rozmawiać o wojnie i ostrej opozycji przeciwko niej, szczególnie na lokalnym uniwersytecie. Wkrótce okazało się, że mieliśmy zupełnie odmienne zdania na ten temat. On sądził, że interwencja amerykańska była uzasadniona, sprawiedliwa
1 „uratowała na świecie demokrację". Ja argumentowałem, że była straszliwie brudną wojną, że zabijaliśmy, okaleczaliśmy i zrzucaliśmy napalm na tysiące niewinnych