1UU FRZERLĄD PISMIiSNIRUTWA
w r. 1791 w Konstancyi nad jeziorem Bodeńskiem, kształciła się w akademii monachijskiej, gdzie zasłynęła jako portrecistka o doskonałej technice rysunku. W Rzymie, pod wpływem dzieł sztuki, otoczenia i tamże osiadłych Nazareńczyków, szczególnie mistrza ich Overbecka, dokonał się nagły zwrot w jej sztuce. Oto zachwycona ich uduchowionym sposobem malowania, postanowiła sztuką, swą, służyć Bogu. Tak więc powstały jej obrazy religijne, pełne głębokości wyrazu i uczucia; niektóre wzorowane na arcydziełach dawnych mistrzów włoskich. Jako nadworna malarka W. Ks. Ludwika Bawarskiego, stanęła u szczytu sławy szczególnie przez Madonnę
królowę niebios. Rok 1840 przyniósł upadek okresu nazareńskiego;
*
odtąd też dzieła jej straciły na sile i kolorycie, za to promieniał z nich wniebowzięty stan duszy. Ten czas jej twórczości nosił piętno chrześcijańskiego mistycyzmu i spełnił swą misyę zdolny unosić serca ludzi do Boga. Podobnie jak wszyscy Nazareńczycy unikała scen pasyjnych, gdyż wrodzona miękkość i czułość serca nie pozwalały na oddanie chwil krwawych, pełnych męki.
Mary a Ellenrieder w dziwną harmonię złączyć potrafiła re-ligię, sztukę i życie. Nietylko jako artystka, ale i jako kobieta była przodowniczką łudzi ku drogom górnym. Dążeniem jej zaś było sztuką i przykładem odrodzić w Bogu oziębłą ludzkość. Posłannictwo to spełniła świątobliwem swem życiem, które odzwierciedliły jej własne i współczesnych pamiętniki. Marya Ellenrieder jako kobieta służyć może za wzór córki, siostry i przyjaciółki. Czar jej postaci i obejścia oddziaływał na wszystkich, którzy ją znali. Ujmowała wrodzoną słodyczą, wesołością usposobienia, a niezwykła prawość jednała ogólny szacunek. Ze szczególniejszą miłością odnosiła się do dzieci, stąd zapewne częsta w jej obrazach gloryfikacya macierzyństwa. Wychowana w wierze katolickiej, trwała w niej aż do końca życia z iście dziecinną ufnością. Ta niewzruszona wiara właśnie, pomagała jej znosić dzielnie przeciwności i zawody, a nawet ka-
j
łectwo późniejsze, głuchotę. Stawiano ją za wzór niestrudzonej pracowitości i prawdziwej miłości bliźniego, któremu nigdy nie zazdrościła powodzenia. Przez skromność wrodzoną nie doszła do takiej sławy, na jaką talentem swym zasłużyła. Wogółe rozwój jej ducha i artyzmu spływał w harmonijną celowość, jakoby w linię strzelistych wież gotyku: przez ciągłe doskonalenie, się, coraz bliżej Boga !