16
Część I. System zarządzania rozwojem Polski
Polanyi stwierdza, że tylko w idealizujących rzeczywistość modelach rynek jest samoistnym i automatycznym mechanizmem konkurencji samodzielnych atomów, natomiast od innego wielkiego badacza społecznego, Emilea Durkheima (1997), wiemy, że nie ma też w rzeczywistości niczego takiego, jak kompletnie zatomizowane społeczeństwo. To może być tylko czysto myślowy konstrukt, gdyż bez zrzeszania się i współpracy społeczeństwo nie mogłoby istnieć, a ludzkość by nie przetrwała. Firmy i jednostki nie są fantomami, a gospodarka i społeczeństwo może składać się wyłącznie z firm i jednostek tylko w naszej wyobraźni.
Odnosząc myśl Polanyiego i Durkheima do jednego z zasadniczych problemów gospodarki rynkowej, jakim jest praca, dochodzimy do wniosku, że siła robocza nie jest i nie może być tylko towarem. Z jednej strony bowiem rynek prowadzi do wykluczenia pewnej części siły roboczej, którą uważa za zbędną i ekonomicznie dyskwalifikuje. Z drugiej - gdyby utowa-rowienie siły roboczej było bezwzględne i absolutne, niczym nieograniczone - obróciłoby się w swoje przeciwieństwo, doprowadziłoby do degradacji społeczeństwa i uniemożliwiło reprodukcję siły roboczej.
Gdyby ludzie byli tylko siłą roboczą, czynnikiem produkcji, gospodarka rynkowa nie mogłaby funkcjonować. Gdyby jednak rynek nie objął pracy, gospodarka rynkowa nie mogłaby się rozwinąć. Uwolnienie ludności pańszczyźnianej i uruchomienie rynku pracy jest jednym z tych punktów zwrotnych, które otwierają możliwość formowania się nowoczesnej gospodarki rynkowej. Wynika z tego, że rozwiązywanie problemu pracy i innych problemów gospodarki rynkowej wiąże się ze współzależnością i powiązaniem wielu czynników i mechanizmów, które nie mają wyłącznie ekonomicznej czy materialnej natury, ale przynależą do kultury, polityki, społeczeństwa3.
W tym kontekście badacze społeczni zajmujący się rozwojem dyskutują o pozytywnych i negatywnych sprzężeniach, określanych jako „koło rozwoju” (virtuous circle) lub „koło zastoju” (vicious circle). Przykład działania koła zastoju podaje Daniel Cohen (1998, s. 54-55): „w pierwszych fazach industrializacji współczynnik kapitałochłonności był niski. Inwestycje nie przekraczały 5-7% PKB. Dzisiaj, aby utrzymać stały stosunek kapitał-pro-dukt, przy wzroście ludności wynoszącym 2%, trzeba inwestować 20% dochodu. To znaczy, że kraje biedne muszą uwolnić duże zasoby oszczędności, a na to ich poziom rozwoju nie zawsze pozwala. Powstaje w ten sposób błędne koło niedorozwoju: bieda uniemożliwia inwestowanie i w ludzi, i w maszyny, utrwalając w ten sposób pierwotną biedę”. Dodać można, że w tym przypadku mechanizm koła zastoju napędza ogromne zadłużenie krajów najbiedniejszych. Jest oczywiste, że bez zdjęcia z nich ciężaru długu nie mogą się one same z niego wyrwać.
Inny przykład wskazuje Joseph Stiglitz (2006, s. 172), omawiając obniżenie podatku od zysków kapitałowych w USA. Pomagało ono skupić uwagę inwestorów na „tu i teraz”, co z kolei jednak podsycało szaleństwo nabywania nieruchomości na kredyt, nadymając bańkę inwestycyjną i jednocześnie uruchamiając siły, które pogłębiły spadek koniunktury po pęknięciu bańki.
5 W dalszej części tekstu powrócono do rozważań nad istotą iynku poprzez jego opisanie jako niezbędnego mechanizmu stanowiącego dźwignię rozwoju, a zarazem przedstawienie jego ograniczeń, powodujących, że sam rynek nie zapew nia rozwoju.