Widziałem wiele złego w swoim krótkim życiu, ale jak mówią „co nas nie zabije, to nas wzmocni” (Jozeph Frettndorfer).
KOBIETA: Nie można się przyzwyczaić do cierpienia.
INNY: Ależ można, zapewniam Panią. Widziała Pani tą znieczulicę, zatłukliby człowieka w biały dzień i nikt by nie zareagował, tylko Pani się odważyła (pokazuje na Kaśkę) Proszę spojrzeć na ich koleżankę, siedzi cichutko jak trusia, już nie podskoczy, bo jest sama. Pewnie teraz boi się tak samo jak ja, ale to nie jest dla mnie pocieszenie.
KASIA: (spuściła głowę) Przepraszam, źle się zachowałam, powinnam była stanąć po twojej stronie, przykro mi, żal mi się ciebie zrobiło. Ale masz rację, mówiąc, że się boję. Tak boję się, jak z nimi jestem czuję się mocna, robię wszystko co każą, nie mam własnego zdania. Jestem jak zdalnie sterowany samochodzik. Zdaję sobie sprawę, że źle postępuję, chciałabym czasami coś z tym zrobić, ale nie mam w sobie na tyle siły.
KOBIETA: Cieszę się, że przejrzałaś na oczy, cały czas usiłowałam wam pokazać w tym „innym” chłopcu kogoś takiego jak wy, ale nie pozwoliliście do siebie dotrzeć. Nienawiść i brak tolerancji zwyciężyły w waszych umysłach, ale mam nadzieją, że to się kiedyś zmieni. INNY: Słowa ranią bardziej niż żyletka, znowu czuję się jak zbity pies, ten ból rozrywa mi serce. Za każdym razem, gdy spotykam nowych ludzi, mam nadzieję, że nie będą mnie oceniać po wyglądzie, tylko dadzą szansę na to, żebym pokazał jaki jestem.
KASIA: Przepraszam za zachowanie moich kolegów, myślę, że oni nie do końca zdają sobie sprawę z tego co robią. Wiem, że to cię boli.
INNY: Przestałem się tym przejmować, to kwestia przyzwyczajenia, nie znam innych reakcji, więc nie mam porównania, dla mnie to normalne.
KOBIETA: Przykro mi to słyszeć. Ludzie są okrutni, nie patrzą we wnętrze człowieka tylko oceniają go po wyglądzie. Jakież to jest płytkie. Ktoś mądry kiedyś powiedział: „Jeśli społeczeństwo jest chore, to można go uzdrowić wówczas, gdy rozpoczniemy leczenie od rodziny” (Jozeph Frettndorfer)
INNY: Święte słowa. Ileż to razy słyszałem za plecami słowa rodziców moich kolegów: nie baw się z nim, bo on jest biedny, nie baw się z nim, bo się czymś zarazisz, nie baw się z nim, bo on jest brzydko ubrany, nie baw się z nim, bo on śmierdzi, nie baw się z nim, bo jego mama pije, nie baw się z nim, bo jego tato jest alkoholikiem. I tak dalej, i tak dalej, mógłbym wymieniać bez końca.
KOBIETA: Tak, żyjemy w społeczeństwie, w którym człowiek nie przedstawia żadnej wartości, liczy się tylko jego stan posiadania. Światem w tej chwili rządzi pieniądz, uczucia ludzkie zeszły na dalszy plan.
6