894
MICHAŁ HELLER
stajnie. Słusznie zyskało ono sobie nazwę promieniowania tła. Promieniowanie tła jest bardzo silnym eksperymentalnym dowodem na izotropowość Wszechświata w dużej skali.
Podsumujmy: Wszechświat jest więc jednorodny i izotropowy. Podstawową „jednostką” budowy Wszechświata jest gromada galaktyk. Wszystkie galaktyki (a więc i gromady galaktyk) biorą udział we „wspólnym ruchu” zgodnie z prawem Hubble’a. Przypadkowe prędkości galaktyk „na własną rękę” (tzw. prędkości własne, liczone względem najbliższego sąsiedztwa astronomicznego) są małe w porównaniu z systematycznymi prędkościami hubble’owskimi, a poszczególne gromady jako całości praktycznie możemy uważać za pozbawione ruchów „na własną rękę”.
W tym miejscu kosmolog dziękuje swoim kolegom astronomom optycznym i radioastronomom za dostarczenie mu niezbędnych informacji o „rozkładzie materii we Wszechświacie”, i sam przystępuje do „obróbki” eksperymentalnego. materiału. Ale interesują go już nie poszczególne galaktyki czy ich gromady, lecz struktura-ewolucja Wszechświata w największej skali. Kosmolog jest fizykiem-teorety-kiem i w jego rękach gromady galaktyk z łatwością redukują się do rozmiarów materialnych punktów; kosmolog nazywa je cząstkami fundamentalnymi. Zbiór wszystkich cząstek fundamentalnych, tzw. substrat, jednorodnie i izotropowo wypełnia Wszechświat. W tak spreparowanym Wszechświecie kosmolog zaczyna się rządzić dość samowolnie. Na każdej cząstce fundamentalnej umieszcza obserwatora („obserwator fundamentalny”) i w myśl założenia o równomiernym rozkładzie substratu stwierdza, że każdy obserwator fundamentalny widzi taki sam obraz Wszechświata. Stwierdzenie to nosi nazwę zasady kosmologicznej. Teraz już świat gromad galaktyk można zamienić w matematyczne wzory, czyli zbudować model kosmologiczny.
Znany kosmolog, E. R. Harrison w jednym ze swoich artykułów 21 przytacza kilka zdań z Alicji w krainie czarów: „Co to? Często widywałam kota bez uśmiechu — pomyślała Alicja — ale uśmiech bez kota! To jest najbardziej zadziwiająca rzecz, jaką kiedykolwiek w życiu widziałam”. Dalej Harrison wyjaśnia swoje intencje: „Wszechświat jest zbyt skomplikowany i złożony dla jednej nauki. I dlatego w kosmologii zaczynamy od zlekceważenia wszystkiego, co uważamy za nieznaczącc. Rozpoczynamy od wyrzucenia planet (które przecież
u The Crln Cosmologles, The Quarterly Journal 0/ the Roy. Astr. Soc., 2 (1870) s. 214.