Jak widać, AGH jest ważną częścią pańskiego życia, nie tylko z zawodowego punktu widzenia. Podobno nawet żonę zawdzięcza Pan akademii?
Tak do końca nie... (śmiech), ale pewnie gdybym nie byt na uczelni, a pojechał pracować na Śląsk, to nie spotkałbym swojej żony. Zresztą z tym spotkaniem to też jest zabawna historia. Moja żona pracowała na Chirurgii Białej na ulicy Kopernika. Pracowała tam również - o czym miałem się niebawem dowiedzieć - moja daleka kuzynka. Pewnego dnia spotkałem tę kuzynkę w moim akademiku, gdzie przyszła ze swoją koleżanką, śliczną czarnowłosą dziewczyną. Dziewczyna ta była jedną z pierwszych osób, które nie chciały się ze mną umówić, co mnie bardzo denerwowało... Czyli istotnie - znajomość z moją żoną zaczęła się w akademiku AGH.
Podobno kilka lat temu w Pana życiu pojawiła się nowa bardzo ważna osoba - Julia. Opowie nam pan o niej?
To moja wnuczka. Julia uwielbia dziadka- co jest najważniejsze. Ma trzy lata, niestety obecnie mieszka w Pradze ze swoimi rodzicami. Mamy mato kontaktów - widzimy się mniej więcej raz na miesiąc. Dlatego za każdym razem, gdy się spotykamy, przez jakieś dwie godziny przechodzi kolo mnie i udaje, że mnie nie widzi. Potem oczywiście wskakuje na kolana i cały czas jest już tylko dziadek i nikt inny. Jest wspaniałą i bardzo zdolną dziewczynką, a dziadek uwielbia z nią spędzać czas i ją rozpieszczać.
Jeśli mowa o czasie wolnym: mówił Pan kiedyś, że rektor jest człowiekiem stale niewyspanym. Co Pan robi, żeby się zregenerować?
Od trzydziestu lat gram w tenisa. Staram się dwa razy w tygodniu, choć nie zawsze mi się to udaje. Poza tym raz w tygodniu chodzę na basen. Wyznaczyłem sobie termin, że zawsze to będzie środa i staram się tego trzymać. Niestety, czasem są zajęcia, których nie mogę opuścić. Czyli po pierwsze sport, a po drugie - mam działkę, więc pomagam w pracach ogrodniczych. Wprawdzie moja żona mówi, że pomagam bardzo niewiele. I to jest cala moja rozrywka. Na wakacje lubię jeździć do Łukęcina. Chciałbym też zwiedzić Włochy. W tamtym roku byłem w Toskanii, a w tym roku chcemy jechać do Umbrii. Kolejnym ulubionym miejscem to Tymbark i chodzenie po górach. Uwielbiam też zbierać grzyby. To wspaniały relaks, bo z jednej strony to wysiłek, gdy spaceruje się po lesie kilka godzin, a z drugiej możliwość odpoczynku, gdy znajdzie się jakieś piękne miejsce. Poza tym sprawia mi ogromną satysfakcję, jak zbiorę więcej grzybów niż mój kolega, pan rektor Słomka. Tadeusz mieszka niedaleko mnie, więc często razem wybieramy się na grzyby, ale najbardziej, jak już mówiłem, uwielbiam grać w tenisa. Szkoda, że tak późno zacząłem, bo być może miałbym lepsze wyniki.
Ale wtedy byłby Pan sportowcem, a nie rektorem. więc chyba nie ma się co martwić.
Tak, ale każdy człowiek poszukuje tego, czego nie ma, bo każdy ma jakieś swoje marzenia.
Panie Rektorze, zbliżając się do podsumowania wywiadu - co uważa Pan za swój największy sukces zawodowy, największe marzenia, co sprawiło panu największą radość, a co było najdotkliwszą porażką?
Jakoś mi się udawało te swoje marzenia realizować. W każdej dziedzinie czuję się wprawdzie niedowartościowany, bo pewnie mógłbym być lepszym rektorem, pewnie popełniłem trochę błędów wynikających z braku doświadczenia czy z mojego charakteru. Jest trochę takich rzeczy, które patrząc z perspektywy zrobiłbym nieco inaczej, ale wydaje mi się, że nie mam większych wpadek. Przynajmniej teraz nic takiego nie przychodzi mi na myśl, ale życie składa się z takich drobnych osiągnięć i drobnych wpadek. Dopiero gdy się je sumuje, to wychodzi sukces lub porażka.
Mówił Pan niedawno, że po zakończeniu kadencji będzie się przechadzał po AGH z cygarem i patrzył, jak inni się męczą. To z całą pewnością przyjemna perspektywa, bo akademia rozwija się i wygląda imponująco, ale dla człowieka przyzwyczajonego do działania samo oglądanie szybko stanie się nużące. Co planuje Pan na najbliższy czas czy na najbliższe lata?
Trochę jestem głodny nauki. Wiem, że powroty bywają trudne, ale mnie podczas całej mojej działalności, nazwijmy to organizacyjnej, brakowało nauki. Lubię pracować naukowo, lubię czytać, rozwiązywać zadania, taka praca bardzo mnie cieszy. Mam pomysł na napisanie dwóch, może trzech książek. Poza tym nigdy nie byłem kierownikiem katedry, nigdy wcześniej tego nie chciałem z obawy, aby nikt mi nie mógł zarzucić, że pracując na stanowiskach rektora czy prorektora wyróżniam swoją katedrę. No i oczywiście pozostaje dydaktyka.
Dziękuję za wywiad. Życzę wielu sukcesów, realizacji planów oraz marzeń zawodowych i osobistych.
Z prof. dr. hab. inż. Antonim Tajdusiem,
Rektorem Akademii Górniczo-Hutniczej,
rozmawiała Ilona Trębacz
6