łą kratkę... Spowiadają się. Niewiele hal™, i maleńkie okienko pomiędzy wysokimi »v.ki'J“80dru? Sw»Ho, łykają hostii. Kładą ją bowiem na sercu Nie P°-
tam Zbyt długo zostać, aby ich podziwiać Tr„K °i! em ied'«k lą reszta- ulicę, przemykając między Sciananń ^ “ ca‘ Nagle ulica rozstąpiła się niczym rozpadlina T?f?° Clerm wa je**®" światla. Stanąłem przed olb^^S 7'e'
wciSniętego pomiędzy monstrualne domy tafIf d"ia
rej polany budyneczek w stylu cokolwiek rustyS^T*!"' czony żałosnymi trawnikami. ^ ot°-
Zapytałem kilku moich sąsiadów z tłumu, co też to iest budyń* który było widać, lecz wszyscy udawali, że mn^e dosłyszeli. Nie mieli czasu do stracenia. Jakiś młodzieniec przechodzący tuz obok mnie, postanowił jednak mnie ostrzec i powiedział mi, że to ratusz miejski, zabytek z czasów kolonialnych, dodał, historia pełną gębą... i że go tutaj zostawio-no... Otoczenie tej oazy przechodziło łagodnie w skwer, z ławkami, i nawet było tam całkiem wygodnie, żeby przyjrzeć się ratuszowi, siedząc. Nie było tam nic innego do oglądania w chwili, gdy tam przybyłem.
Poczekałem sobie jakąś godzinkę w tym samym miejscu, a tu nagle z tego półcienia, z tego całego pędzącego tłumu, ponurego i posępnego, w okolicach południa wysypuje się, widziałem to na własne oczy, lawina absolutnie pięknych kobiet.
Cóż za odkrycie! Co za Ameryka! Jakiż zachwyt! Wspomnienie Loli! A więc nie pomyliłem się! To była prawda!
Dotarłem zatem do sedna mojej pielgrzymki. I gdyby nie odzywał się bezustannie mój głód, sądziłbym pewnie, że dostąpiłem nadprzyrodzonego estetycznego objawienia. Piękność które odkrywałem, niezliczone, gdybym tak miał choć odrobinę wiary w samego siebie, i odrobinę komfortu też, wyrwałyby mnie z mojej trywialnie ludzkiej kondycji. Braków a-o mi jedynie sandwicza, aby uwierzyć, że cud się stał. Ależ mi rakowało tego sandwicza! ,, . •
Cóż za gibkie istoty! Co za niezwykła delikatność, jaw niespotykanej harmonii! Niepokojące szczegóły!
0 nad wszelkimi przeciwnościami! Nieogarnięta ° 1 "J' oala pośród tylu blondynek! A te brunetki. 11 P to 0(1 tycjana! A kiedy jedne znikały, wnet inne się po)