Kochanowski polski i łaciński 339
Łacińska jego poezja jest w swej rzymskiej pozie uczona i — mimo polskich często tematów — kosmopolityczna, polska — świadomie narodowa. Jako humanista nie wyobrażał sobie, oczywiście, Kochanowski prawdziwej poezji, któraby nie wzorowała się na niedościgłych wzorach starożytnych. Poezja polska miała więc — według niego — połączyć w sobie cechy antyczne z cechami rodzimemi. Sytuacja była w Polsce zupełnie inna niż na Zachodzie, gdzie poeci renesansowi korzystać mogli z średniowiecznego dorobku literackiego. Przed Kochanowskim zamknięta była droga Petrarki, Bocaccia i Ariosta. Ale i on nawiązał do narodowej tradycji literackiej. Poezja polska przed nim była religijna lub dydaktyczno obyczajowa. Kontynuatorem religijnej stał się w Psałterzu. Obyczajowo-dydaktyczną nietylko przygodnie uprawiał, ale jej zasadnicze cechy artystyczne, realizm obrazów obyczajowych i mowę potoczną, wprowadził jako pewną przymieszkę rodzimości do walnej części swoich utworów. Jest, oczywiście, rzeczą mało prawdopodobną, żeby sobie Kochanowski cały ten program wyrozumował. Pisał tak, bo odpowiadało to jego naturze, w której nie wszystkie sarmackie pierwiastki zmiękczyło włoskie niebo. Ale z różnicy pomiędzy poezją własną a swojemi wzorami musiał sobie przy humanistycznych metodach pisarskich dobrze zdawać sprawę. Mimo to pozostał sobą i stworzył w polszczyźnie wiele utworów przedziwnej piękności. W łacinie w jarzmie niewolniczego naśladownictwa nie osiągnął tych wyżyn, choć wiersze swoje gładził starannie i pieczołowicie wydał, przekonany — widać — o ich wysokiej wartości. Z jego utworami łacińskiemi stało się zczasem to samo, co z całą niemal humanistyczną poezją łacińską: poszły na pokarm molom i filologom. Polskie dzieła stały się kamieniem węgielnym poezji polskiej.
Warszawa Alfred Fei erudycyjny. Podobnie erudycyjny jest łaciński epigramat In ponłem Varso-uiensem (Ep. 84), polskie fraszki na ten temat (Fr. II. 103—105) obeszły się bez erudycji. Wypadek odwrotny zdarzył się raz jeden. W polskim Nagrobku koniowi (Fr. III, 75) sięgnął Kochanowski do mitologji, której niema w równie zresztą uroczystym nagrobku łacińskim (Ep. 81).