F
P
■ I
Oczywiście, że nie. To takie samo narzędzie jak rylec, ołówek czy pędzel... Jedno z wielu w warsztacie współczesnego grafika. Dużo ułatwiające, bo w krótkim czasie można tworzyć wiele wariantów grafiki - zmieniać odcienie, kolory, tonacje, korzystać z bogactwa biblioteki fontów. Dlatego uczymy studentów dokonywania wyboru, aby nie zagubili się w nieskończonej wielości możliwości. Bo zazwyczaj jest tak. że przynoszą nam na zajęcia po kilkanaście wariantów danego projektu i nie wiedzą, który wybrać.
Tak, i trzeba ich oduczać pewnego myślenia. Dlatego na początku nauki robimy „przedszkola”, pewnego rodzaju klasówki. Dostają hasło i mają wymyślić samodzielnie jego wizualizację graficzną. I zdarza się, że oni siedzą i „dziura w głowie”, cisza! Bez internetu i Wikipedii bywają czasem bezradni. Komputeryzacja jest zagrożeniem w tym sensie, że studenci nie są w stanie rozwiązać takiego zadania bez pokusy wrzucenia hasła do Google’a. A powinni odwołać się do własnych doświadczeń, skojarzeń, wiedzy, czytanych książek. Albo inne zadanie: seria wizytówek dla ikon XX wieku, takich jak np. Allen. Tarantino. Lennon. Churchill, bez użycia wizerunku... Bywa ciężko...
Tak zdarzyło się w przypadku rodzimego plakatu filmowego, który operował poetycką metaforą, skrótem myślowym. Może nieco to było zgrzebne z przyczyn ekonomicznych, ale dało wspaniały efekt. Polski plakat filmowy był rozpoznawalny na świecie. gdyż przełamał dotychczasowy schemat obowiązujący w branży kinematograficznej, bazujący na portretach aktorów występujących w konkretnym filmie.
Co będzie, gdy odejdą ostatnie pokolenia wykładowców, którzy zaczynali w epoce rylca, a ich miejsce zajmą ludzie wychowani przed ekranem? Czy w ogóle ktoś zatęskni za fakturą rytu?
Zostaną koneserzy, hobbyści, tradycjonaliści. Będą wracali do dawnych technik, czerpali przyjemność z dotyku faktury papieru, linii wyrytych w miedzi, drewnie, z zapachu farby drukarskiej: będą się tym delektować.
Oczywiście! Naturalnie. Nawet głupi banknot potrafi być dla mnie ciekawy, gdyż widzę na nim szlachetność druku, czuję wypukłość linii, chropowatość faktury farby...
Co roku przyjmujemy około trzydziestu osób. Pierwszy rok studiują wspólnie, a potem następuje podział na grafików warsztatowych i na użytkowych. Urządzamy „łowienie talentów", czasami nawet walczymy między sobą w zakładach o studentów szczególnie obiecujących! Od drugiego roku każda z grup otrzymuje nieco inne zadania i tok nauczania. Warsztatowcy mają więcej technik klasycznych, a projektowanie więcej zadań użytkowych. Chociaż nie odcinamy żadnej z grup od reszty wiedzy. Obydwie mają też zajęcia z pozostałych przedmiotów.