jest to dla nas niezły impuls do dalszego tworzenia i działania. Japończycy są bardzo czuli na punkcie swojego kraju, no i bezgranicznie kochają heavy metal. Mamy tam wielu przyjaciół, którzy nas wspierają i mamy nadzieję, że kiedyś będziemy mieli okazję podziękować im osobiście za to wsparcie, które nam okazali.
Czytałam wywiad "Słychać ich nawet w Japonii". Dziś/ gdy metal nie jest już przejawem buntu/ taki artykuł w zwykłym dzienniku nie różni się od prezentacji jazzowej ekipy. Jak się czujecie na myśl/ że jakaś przypadkowa osoba zainteresuje się Shadow Warrior i to przez Was pozna heavy metal? To był chyba pierwszy wywiad ever, jakiego udzieliliśmy pod nazwą Shadow Warrior. Wywiad przeprowadzał redaktor Krzysiek Kurasiewicz, jedna z pierwszych osób, która zainteresowała się naszym zespołem i zaoferowała swoje wsparcie. W Dzienniku Wschodnim Krzysiek ma swoją rubrykę, w której prezentuje lokalne zespoły, głównie z nurtu cięższego grania. Była to wówczas fajna okazja do zaprezentowania się, zwłaszcza że wtedy naprawdę niewiele jeszcze o nas było słychać. Natomiast nie mam problemu z tym, że ktoś czytając taki artykuł złapie bakcyla na heavy metal. Jeśli choć jedna osoba dzięki temu wywiadowi zdecydowała się odsłuchać nasz materiał i sprawiło jej to radość, to mogę być z tego tylko zadowolony. Pamiętam, że w komentarzach pod internetową wersją tego artykułu ktoś napisał, że nie miał nawfet pojęcia, że taką muzykę można grać na Lubel-szczyźnie, z której pochodzimy. Więc chyba artykuł spełnił swoją funkcję.
Marcin/ zdradziłeś że to Zdzisław zachęcił Cię do założenia Shadow Warrior mówiąc, że... nudzi mu się. Można więc powiedzieć, że Shadow Warrior powstał "z nudów"? (śmiech)
To byłoby zbyt proste wytłumaczenie (śmiech). Jak zapewne wiesz, ze Zdziśkiem graliśmy swego czasu razem w zespole Black Velvet Band. To było takie folk/doom metalowa granie, szło nam całkiem nieźle, wydaliśmy dwie płyty i EP, przymierzaliśmy się do robienia trzeciej płyty, no ale w pewnymi momencie zaczęły się kwasy i radość grania przerodziła się w niewyobrażalną udrękę - przynajmniej dla mnie. Byi to też okres, w którym na świat przyszła moja córka, więc postanowiłem się wycofać - po prostu. Myślałem wtedy, że jest to koniec mojej muzycznej drogi, byłem już tym wszystkim cholernie zmęczony -wiesz. BvB założyłem w 2008 roku i mozolnie budowałem ten zespół z innymi muz\'kami, aż w końcu doszliśmy do rozstaju, który' bardzo mnie wtedy' zdemotywował. Możesz to sobie pewnie wyobrazić, coś, w co wkładasz wiele sw'ojej kreatywności, wysiłku, wolnego czasu i energii, nagle się rozpada. Będąc zupełnie szczery'm, nie miałem żadnego ponwsłu na siebie jeśli chodzi o mnie jako muzyka metalowego i powoli nawet zacząłem się godzić z tym, że na scenie to już raczej nie stanę. Owszem, cały czas grałem na gitarze, ale były to zwykle kołysanki, które śpiewałem córce, albo jakieś rzeczy' do ogniska jak w ciepłe, letnie wieczory' siedzieliśmy' z rodziną na działce. Ale nie było to nic, co mogło wiązać się z nowym projektem czy powTotem na scenę. Ale był Zdzich. którego śmiało mogę nazwać nie tyie kolegą z zespołu co po prostu przyjacie
lem. Często gadaliśmy przez telefon, zwykle nie zobowiązująco, na zasadzie: "a slysziilcś nowy Jiułns Priest?" - "no, zajebisty, a co tam u Twojej żony?"- i tak dalej. I on, po tym jak również odszedł z Black Velvet Band w 2018 roku, czyli jakiś rok po mnie. zaczął mnie namawiać, żeby coś znów' razem pograć, bo on również nie zaangażował się w żaden projekt, a dawno temu rozmawialiśmy, że jeśli coś by poszło nie tak. to na pewno chcielibyśmy dalej razem grać. Ja na początku odmawiałem, bo autentycznie nie miałem na to ani ochoty, ani ponwsłu, ale Zdzisiek był wyjątkowo upierdliwy (śmiech). W końcu zgodziłem się spotkać i o tym porozmawiać, a ostatecznie zmotywowała mnie do tego moja żona, która powiedziała coś w stylu "idź i załóżcie już tę kapelę, bo prędzej czy później i tak Cię zacznie nosić z braku grania" (śmiech). Jak już zaczęliśmy grać, to zdałem sobie sprawę, że faktycznie bardzo mi tego brakowało - nie grałem prawie dwa lata i już prawie zapomniałem jakie to uczucie. Więc jak widzisz, zganianie wszystkiego na "nudy'” to dość uproszczona wrersja wydarzeń (śmiech).
Mówiłeś też/ że nie planujecie kontraktu z wytwórnią czy grania na festiwalu. Po prostu nagrywacie muzykę, a wszystko dzieje się samo. Wokół coache i psychologowie krzyczą, że trzeba planować i dążyć do zaplanowanego celu/ a Wy pokazaliście/ że można się po prostu urodzić w czepku. Naprawdę nic nie planujecie?
To nie do końca tak. Nie wiem, czy powinienem Ci zdradzać tajniki naszego funkcjonowania, ale. dobra, może nikt do tego miejsca nie doczyta (śmiech). Od początku istnienia zespołu planowaliśmy sobie tak zwane "cele zależne", czyli rozpisywaliśmy sobie tylko to, co jesteśmy w stanie dokonać i osiągnąć sami, bez angażowania osób trzecich. Wiesz, rzeczy t\'pu: do kwietnia 2019 będziemy mieli gotowy materiał, który potem w maju zarejestrujemy'. Potem wiedzieliśmy, że chcemy' to wydać i tak dalej. Zespół był świeży, chcieliśmy zobaczyrć, co w ogóle z tego wyjdzie. Nie wynikało to z naszych obaw lub zwątpienia we wiasne umiejętności, ale raczej z tego, że wiele kapel często nie mierzy sił na zamiary i potem nadchodzi pasmo rozczarowań - że nie udało się dostać na Wacken na przykład, bo nikt z Wacken nie odpisał na maila (śmiech). Więc myr postanowiliśmy', że to, co możemy, to będziemy realizować i zobaczy'my' gdzie nas to zaprowadzi. A te historie z festiwalami i współpracą z tabelami wydarzyły się same. I to funkcjonuje tak samo po dziś dzień, z tą małą różnicą, że dziś mamy już wsparcie Matta z Ossuary Records czy Yuhmi ze Spiritual Beast, więc możemy ich jednostki zawrzeć w tych celach. Opowiem Ci taką historię: jeden gość z takiej młodej, lokalnej kapelki zapytał mnie kiedyś czy' mam jakiś sprawdzony sposób kontaktowania się z klubami i tabelami, bo widzi, że mamy' jakieś koncerty pobukowane i wydaną pły^tę i chciał, żebym się podzielił z nim jakimś know-how. Odpowiedziałem, że to oni sami się ze mną skontaktowali, a ja nie napisałem do nich ani linijki. Był bardzo zdziwiony moją odpowiedzią, a nawet chyba trochę rozczarowany, bo liczył, że podam mu jakieś sprawdzone rozwiązanie na to, jak zaistnieć i jak zainteresować swoim bandem wydawców' i agentów koncertowych. Natomiast ja cały czas tego nie wiem! Wiem natomiast, że zespół musi mieć jakiś schemat zarządzania, jakieś cele, jakiś sy'-stem pracy'. To trochę jak z firmą, żeby firma zarabiała i dobrze funkcjonowała, musi być mądrze zarządzana. Nie wiem, może to moje doświadczenia z korpo sprawiają, że przenoszę takie tematy na band. naprawdę nie wiem, bo zwykle nie zastanawiam się zbyt głęboko nad czymś, co po prostu działa. Działa i już! Niemniej jednak wydaje mi się, że najważniejszą rolę odgrywa w tym wszystkim muzyka, którą tworzymy. Nawet jeśli band byłby obstalowany super systemami do zarządzania i wbijał case'y z gracją korposzczura, to z kiepską muzyką nie zwojował by' za wiele. I tego się trzymajmy.
Na koniec pozwolę sobie wrócić do Satan's Hallów. Satan's Hallów podobnie jak Wy nagrał płytę niemal od razu po powstaniu/ ale niestety zaraz po niej się rozwiązał. Macie jakiś zapasowy plan/ żeby przypadkiem nie iść ich śladem? (śmiech)
Na takie ewentualności nie da się chy'ba mieć planu. Powiem Ci, że póki co atmosfera w zespole jest świetna i każdy jest na maksa zaangażowany w to. co robimy. Oczywiście, wszystkie wydarzenia, które się dzieją, niesłychanie nas nakręcają, więc póki koło się toczy'... Nie wiem do końca, co się stało z Satan’s Hallów', że po tak świetnym debiucie zakończyii działalność, ale domyślam się, że poszło coś nie tak wr kwestiach personalnych. Jeśli chodzi o Shadow' Warrior, to jedyne czego mogę się obawiać, to tego, że dopadnie nas proza ży'cia, która nas w pewnym momencie zablokuje. Tego nie mogę wykluczyć, bo nie jesteśmy za-wndowym zespołem i nie utrzymujemy się z grania. Natomiast na chwilę obecną staram się nie zaprzątać sobie tym głowy - wiaśnie wydajemy nową płynę, w kanciapie tworzymy już materiał na następną, w perspektywie mamy festiwale i inne atrakcje, więc... Cała naprzód!
Dzięki za poświęcony czas dla Heavy Metal Pages. Do zobaczenia na Heliconiel
Dzięki za wywiad! Mam nadzieję, że niebawem całe to piekło związane z zarazą się skończy' i będzie nam dane pohałasować tu i tam i spotkać się z tymi wszystkimi ludźmi, którzy nas wspierają!
Katarzyna "Strati" Mikosz
SIłADOW WARRIOR