cover|\Jostra
iSiir chcieliśmy s\ę ograniczać
Zespołów grających cudzy repertuar jest mnóstwo, ale CoverNostra ma swój oryginalny patent, dopełniając metalowe covery, wiodące prym na ich koncertach, klasyką polskiego rocka. W dodatku niedawno wydali debiutancki minial-bum "Katharsis dusz", zawierający nie tylko ich wersje klasyków Lady Pank, Grzegorza Ciechowskiego i Maanamu, ale też dwie kompozycje autorskie, co w przypadku tego typu zespołów’ nie jest częstym zjawiskiem.
HMP: Graliście/ bądź wciąż to czynicie/ w różnych zespołach - skąd pomysł na założenie kolejnego w dodatku stricte coverowego/ co podkreślacie już samą nazwą?
Grzegorz Sol uch: Cześć! Przede wszystkim chcielibyśmy pozdrowić wszystkich miłośników dobrej, nie tylko metalowej czy rockowej muzyki, chociaż oczywiście to muzyka hard & heavy gości w naszych sercach i odtwarzaczach płyt. Pomysł na założenie kapeli grającej covery zespołów metalowych z. przynajmniej moim zdaniem, najlepszego okresu dla tej muzyki, czyli lat 80.. przyszedł kilka lat temu. Zawsze chciałem grać kawałki przy których bawiłem się w czasach młodości i które od lat uważam za absolutne klasyki metalowego grania. Na początku to było totalnie amatorskie granie trzech kumpli z jednego osiedla. Graliśmy dla czystej przyjemności na dwie gitary (ja
w' hałi Wisły w Krakowie, u boku takich ówczesnych gwiazd, jak Vader. Hazael. Quo Vadis. Damnable i inni (to był luty 1995). Adam był nieco zaskoczony, bo sam przecież gra na gitarze, ale solowej. A tu propozycja objęcia posady basisty. Sam nie wiem, dlaczego się zgodził, (śmiech!). Z Adamem na pokładzie wszystko zaczęło nabierać sensu. Niedługo potem doszedł do nas Harry, który zastąpił dotychczasowego perkusistę. Myślę, że Harrego przedstawiać nie trzeba. To od wielu lat motor napędowy zespołu Prosecutor, który powTÓcił całkiem niedawno do grania i nagrywania płyt. jak pewno wiesz, Harrego już nie ma w naszej kapeli, ale wiele mu zawdzięczamy. Zagraliśmy z nim pierwsze koncerty, które dodały nam pewności siebie.
Adam Rogowicz: Byłem wtedy na etapie tworzenia nowej płyty dla Kilłjoy. Nie mieliśmy
i Tomasz Gawiik) i perkusję (Tomasz Czyż), kawałki TSA i Judas Priest. Nie było przy tym żadnych planów co do tego projektu. Nie było pełnego składu, nazwy, tylko dobra zabawa. Po paru miesiącach doszedł wokalista (Michał Kitel), stawiając)’ zupełnie pierwsze kroki w tym zakresie. Dalej trwał czas zabawy oraz nauki kolejnych kawałków, ale nadal nie mieliśmy basisty. W końcu skontaktowałem się z Adamem "Metalem" Rogowiczem, którego znam od wielu łat, jeszcze z czasów przed zespołem Kilłjoy, kiedy to grali pod nazwą Mystic Side, w nieco innym składzie (ale trzon tej kapeli zawsze był taki sam: Adam Rogowicz, Wojtek Bujoczek i Marek Ludwic-ki). Ja sam grałem wtedy na gitarze w death-metalowym zespole o nazwie Requiem. Otarliśmy się nawet o wielką scenę, grając koncert
basisty, to pomyślałem, że zrobię linie basu. A najlepiej się uczyć od mistrzów. Uczenie się gry na basie na podstawie klasycznych kawałków nie było głupim rozwiązaniem. To się zgodziłem i tak jakoś zostało.
Praktycznie nie ma zespołu/ który nie miałby w repertuarze cudzych utworów/ choćby tylko koncertowym/ a są i takie/ na przykład Metallica/ Overkill czy Six Feet Under> które wydawały całe płyty z przeróbkami - taka wersja wam nie odpowiadała/ woleliście rozgraniczyć twórczość własną od tej cudzej? Grzegorz Soluch: Na początku w ogóle nie było planu, aby komponować i grać własne numery. To miał być typowo coverowy zespół. Jak wspomniałem liczyła się dobra zabawfa i radość z grania nieśmiertelnych kawałków na
szych idoli. Stąd też nazwa naszego zespołu, mająca od razu podkreślać, czego można się od nas spodziewać. Długo zastanawialiśmy się nad nazwą, aż w końcu na ten pomysł wpadł Adam. Osobiście uważam, że nazwa jest bardzo trafiona i wyróżnia się na muzycznym rynku. To, że fajnie by było mieć w koncertowym secie coś swojego przyszło z czasem. Na koncertach ludzie domagali się zagrania czegoś naszego i to dało nam do myślenia.
J uż chyba pierwsze koncerty utwierdziły was w przekonaniu/ że rzecz warta jest kontynuacji i poważniejszego podejścia?
Grzegorz Sołuch: Tak, masz absolutną rację. Osobiście uwielbiam koncerty. Zarówno chodzić na sztuki innych kapel, jak i samemu występować. W swoim życiu zaliczyłem sporo sztuk jako widz. Jako muzyk występując)' na scenie nie było tego aż tak dużo, ale kilkadziesiąt koncertów' już za mną, a jako Cover Nostra zagraliśmy dotychczas ponad 20 koncertów'. Absolutnym liderem jest u nas oczywiście Adam, który wystąpił już kilkaset razy, o ile nie więcej. Muszę go o to spytać. W każdym bądź razie reakcja na koncertach od początku była pozytywna. Z frekwencją bywało różnie, ale narzekać nie możemy. Byłem na koncertach różnych kapel i na pewno wstydzić się nie musimy.
Wybieraliście utwory z dorobku TÓżrrych zespołów - postawienie tylko na repertuar jednej kapeli/ nawet takiego giganta jak Mai-den/ AC/DC czy Metallica nie wchodziło w gr^ bo każdy z was ma innych ulubieńców/ musieliście więc iść na swoisty kompromis? Grzegorz Soluch: To chyba wynika z tego. że podobają nam się utwór)' wielu różnych kapel. Nie chcieliśmy się ograniczać do jednego zespołu. Poza tym, osobiście nie kojarzę na rynku zespołu, który poszedł w tym kierunku co my. Jest właśnie sporo eoverbandów' jednej kapeli. ale takiego, który by grał różne numery różnych kapel z tego okresu nie słyszałem. Być może jest inaczej, ale w końcu nie muszę znać wszystkich zespołów' (śmiech). Ale generalnie masz rację, każdy ma swoich ulubieńców i musimy w tym zakresie szukać kompromisu.
Co ciekawe na początku był to wyłącznie program metalowy - nie korciło was zagrać mocniej jakichś przebojów pop czy disco z lat 8o. czy czegoś z jeszcze innej stylistyki/ oryginalnie nie mającej nic wspólnego z ciężkim graniem?
Grzegorz Soluch: Nie. zespoły z gatunku pop od początku nie wchodziły w grę. Natomiast od jakiegoś czasu graliśmy na koncertach "Zamki na piasku” Lady Pank i "Szare miraże” Maanamu i to absolutnie zażarło. Z pewnością jeszcze sięgniemy do polskiego repertuaru z kręgu szeroko rozumianego rocka.
Adam Rogowicz: Ja bym sobie nie dawał takich ograniczeń. Może nie zaraz przeróbki Boney M (choć wiele ich wersji ostrzejszych słyszałem), ale chętnie bym coś ze światowego popu lat 80. zrobił.
Zespoły coverowc koncentrują się na koncertach/ są nawet takie/ które z tego żyją, by wymienić tylko liczne klony Pink Floyd czy The Iron Maidens/ ale wam zamarzyła się też płyta?
Grzegorz Soluch: Dokładnie tak! Niektóre zespoły coverowe na swoim graniu całkiem
COYERNOSTRA