w trakcie trwania pandemii koro-nawirusa jest utwór "Last Rites" zestawiający grzmiące gitary Marka Tremontiego i wysublimowany, charakterystyczny głos Mylesa Kennedy'ego. Całość utrzymana jest w stylu post grunge z lat 90-tych. Jeśli "Last Rites" stanowi zalążek nowego albumu, to fani Alter Bridge mogą zacierać ręce, czy raczej uszy. Pamiętam swój pierwszy koncert Alter Bridge (a zarazem pierwszy koncert tej kapeli w Polsce) - zagrali wówczas na warszawskich Ursynaliach w 2011 roku. Urzekła mnie niesamowita charyzma wokalisty i jego fantastyczny kontakt z publicznością. Niestety EPka nie oddaje tego klimatu. I choć bardzo brakuje mi koncertów, to płyta jest jedynie ich marnym substytutem. Zdecydowanie bardziej polecam przesłuchanie albumu studyjnego z 2019 roku pt.: "Walk The Sky". Należy jednak przyznać, że litycznie wszystkie utwory idealnie wpasowują się w pandemiczną rzeczywistość. Jak śpiewa Myles: "You ilorit know Whc-re this goes... Wait until tomorrow...". Tak więc czekamy, co będzie dalej... ze światem... z Alter Bridge. (3,5)
Simona Dworska
Ambition - Rock Breaker
24120 Iniemo
Ambition to kolejny ze współczesnych zespołów, których członkowie nie dość, że tęsknią za metalowymi latami 80., to jeszcze nie dopuszczają do siebie świadomości, że od tego czasu minęło już dobre 30 lat. I fajnie, bo "Rock Breaker". debiut brazyliskiej formacji, generalnie trzyma poziom - to materiał, który faktycznie mógł powstać w 1983 czy 1985 roku. Fakt, zżynka z Judas Priest w "Fight For Yottr Life" jest ewidentna, również aż takie zapatrzenie w Iron Maiden ("Play The Gamę") mogli sobie darować, spojrzeć na te numery obiektywniej, coś zmienić, spróbować zagrać je po swojemu, bez kopiowania. Ze można pokazuje udany cover Budgie "Heavy Revolution", ale przede wszystkm autorskie numer)- "Screaming In The Dark", "Heroes Die Young" i tytułowy -jeśli ktoś pokochał metal we wczesnych latach 80. nie będzie mógł się od tych dźwięków uwolnić, a fani The Rods. Saxon, Picture. Riot czy Chariot już na pewno powinni sobie sprawić tę płytę. (4)
Wojciech Chamryk
/SN6briNlS
IV
Angband - IV
2020 l*urr Underground
Ten irański zespół gra ponoć progresywny power metal, chociaż ja słyszę w ich muzyce echa trady-cjnego heavy/power i epic metalu lat 80. Mam też z Angband pewien problem, bo jak na zespół z kilkunastoletnim stażem i czterema albumami na koncie nie ma zbyt wiele do zaproponowania, poza siermiężnym heavy drugiego, a może i trzeciego sortu. Momentami nieporadność aranżacyjna aż zadziwia, bo warstwa rytmiczna "Ateny" jest totalnie amatorska, tak jakby Mahyar Dean skupił się na
- faktycznie efektownych - solówkach, mniejszą wagę przykładając do partii ledwo słyszalnego basu i rachitycznej perkusji. W kilku innych utworach jest podobnie, trudno uznać to więc za wypadek przy pracy. Nie brakuje też jednak kompozycji udanych, jak totalnie old-schoolowy "Fighters", klimatyczny instrument^ "The Blind Watchma-ker” czy patetyczny "Cyrus The Great". w którym partie duduka brzmią chyba najciekawiej. gdy do "Visions In My Head" doklejono je już trochę na siłę. No i wokalista, Tim Aymar. najnowszy nabytek grupy, znany z Pharaoh czy Con-trol Denied Chucka Schuldinera
- to dzięki niemu ten materiał bardzo zyskuje. Może nie zawsze, bo w "Mirage" śpiewa jak według mnie zbyt siłowo, ale poza tym jego ostry, drapieżny głos wynosi taki "Insane" czy balladowy "Nights Of Tehran" na zdecydowanie wyższy poziom. Ocenę muszę jednak wy-pośrodkowrać, dlatego tylko: (3).
Wojciech Chamryk
Annexation - Inherent Brutality
2020 Iron Shield
Ponazywali się kretyńsko (Uncle Crocodile? Rotten Piranha? Naprawdę "zabawne"), a na debiutanckim albumie grają agresywny, siłowy thrash, próbując naśladować Slayer, Vio-lence czy Demolition Hammer. Wychodzi to lak sobie, prawdę mówiąc nad wyraz mizernie, mimo furii, blastów i generalnie bardzo energetycznej całości, bo to tylko łupanka l>ez ładu i składu. którą najwyraźniej kieruje jeździec bez głowy. Chłopaki pędzą więc sobie donikąd, czasem tylko dając nadzieję, że może jednak coś z nich kiedyś będzie ("A.T.R.", "Holycaust"). A. okładka jest całkiem fajna, dobre i to. (1)
Wojciech Chamryk
Apogee - Endurance Of The Ob-solete
2020 Progrcssire 1'romcKion
Apogee to poboczny projekt Ame Schafera lidera innej niemieckiej formacji Versus X. I co ciekawe, projekt jest bardziej aktywny niż macierzysty zespół Schafera. "Endurance Of The Obsolete" to już jedenasty album Apogee. gdy Versus X w dyskografii ma tylko pięć albumów studyjnych i dwa nagrane "na żywo". Okładka "Endurance Of The Obsolete” jest bardzo industrialna, na jej podstawie powstała muzyka i tekst do utworu tytułowego. Jednak muzycznie cała sesja znacznie odbiega od tego obrazka. Muzyka, która znalazła się na "Endurance Of The Obsolete" jak dla mnie jest wręcz teatralna i mocno baśniowa oraz operuje subtelnymi i ulotnymi doznaniami, choć pełnymi ciepła. Niemniej wyobraźnia Schafera podąża wytyczoną droga przez takie tuzy jak Genesis. Van der Graaf Generator. Gentle Giant czy też jest bliska współczesnym twórcom typu The Tangent czy Sylvan. Także na albumie nie znajdziemy niczego odkrywczego. Ale to żaden problem, bowiem muzyczna interpretacja i sama gra Arne bardzo pobudza emocje i wyobraźnię słuchacza, dzięki czemu udanie próbuje wciągnąć go w dźwiękową opowieść, która znalazła się na "Endurance Of The Obsolete". Najciekawszym fragmentem płyty jest ostatnia kompozycja bisko szesnastominutowa, "Oremdcd” z kilkoma zmianami tempa, klasycznymi narracjami rockowymi i wyjętymi z muzyki poważnej oraz gitarowymi eskapadami. W zasadzie całość zagrał sam Arne Scha-fer, bowiem gra on na gitarach, basie, klawiszach oraz śpiewa, dodatkowa jest autorem muzyki i tekstów, a także odpowiada za produkcję. miks i mastering. Wyszło mu to niekiedy rewelacyjnie, oprócz głosu, po prostu natura nie obdarzyła go w tej kwestii najlepszymi walorami; Jedyną pomocą służył mu perkusista Eberhard Graef. Ogólnie "Endurance Of The Obsolete" powinna spodobać się fanom zasłuchanym w progresywnych klimatach rodem z lat 70., choć mnie ta muzyka nie do końca wciągnęła. Przesłuchałem ją z zaciekawieniem ale nie wzbudziła we mnie tak wielkiego zainteresowania aby poznać wcześniejsze dokonania tego projektu czy też formacji Versus X. (3,7)
W\m/
Armagh - Cold Wrath Of Mother Earth
2020 Fint Wavr Orfy
Armagh to warszawska kapela istniejąca już od ośmiu lat. jednakże dopiero w tym roku udało im się wydać pierwszy pełny studyjny album. Tak, zgadliście! Jest to omawiany tu album o tytule "Cold Wrath Of Mother Earth". Muzyka Warszawian to taki ciekawy miks oldschoolowego black metalu, pewnych elementów klasycznego heavy oraz lekkiej nutki rockend-rolla. Tą ostatnią można usłyszeć w takich utworach, jak chociażby dosyć motorheadowy "Endless Fire" (nie jedyny tego typu utwór w tym zestawieniu, posłuchajcie sobie The Curse") oraz dość skocznym (jak na ten gatunek oczywiście) "The Undead". Jeżeli podobała Wam się ostatnia płyta Butcher to nie ma opcji, żeby nie spodobał się Wam ten numer. Jest też tu odrobina punk rocka (a jakże!) w postaci kawałka "Mortal Fear". Niestety, nie zabrakło tu słabszych punktów. Do takich należałoby zaliczyć otwierający całość monotonny, bazując)' na ogranych do bólu black metalowych patentach "Serpent Cross". Pomijając jednak ten drobny szkopuł. "Cold Wrath Of Mother Earth" to naprawdę solidna porcja black'n'rolla. Jeżeli szukacie dobrej płyty na imprezę przy grillu i piwku (mam nadzieję, że tej wiosny będzie to już możliwe...) a przy okazji chcecie trochę powkurwiać upierdliwego sąsiada -"Janusza", to ten materiał jest idealny! Chłopakom pozostaje tylko życzyć by w przyszłości poszli za ciosem! (4).
Bartek Kuczak
Attick Demons - Daytrme Stones... Nisfrtmare Tales
2020 ROAK!
Portugalski Attic Demons to grupa, która do nowicjuszy zdecydowanie nie należy. Zespól na scenie istnieje już dwadzieścia cztery i lat i mniej więcej od tego czasu nagrywa demówki. Prawdziwy debiut zespołu miał jednak miejsce dopiero w 2012 roku. Mowa tu o albumie "Atiantis", gdzie wśród zaproszonych przez zespół do nagrania go-
RECENZJE
169