3147162872

3147162872



się też z King X czy The Winery Dogs. Natomiast ze względu na progresję czasami odnajduję też wpływy Fates Waming a nawet Rush. Także pod względem muzycznym z Veritas powinno być całkiem nieźle, tym bardziej, że faktycznie muzycy grają znakomicie, a Denny Anthony momentami śpiewa nawet rewelacyjnie. Niestety szkopuł tkwi w kompozycjach, które ze względu, że hard rock stanowi ich fundamenty, są bardzo schematyczne i mają bardziej ograniczone pole do manewrowania. Na nic zdaje się wprowadzanie różnorodnych pomysłów^ i ciekawych aranżacji, jak w sumie każdy z kawałków brzmi bardzo topornie. Sytuacji nic ratuje też fakt, że większość utworów' jest zamkniętych w krótkiej formie (bardziej lub mniej ponad trzy minuty). Większych błędów' przy produkcji i brzmieniu nie wyłapałem, przy takim projekcie jak Veritas to rzadkość. Ogólnie trudno w-skazać na jakiś dobry moment na "Threads Of Fatality", niemniej na przyszłość wszystko jest w rękach muzyków, a ci są jednymi z lepszych. Więcej wyobraźni i luzu przy tworzeniu kolejnego materiału i powinno być lepiej. (3,5)

\nv\nV

Vicious Rumors - Clebration Decay

2020 Stcamhammci/Sl'V

Pisałem niedawno o Alcatrazz i karierze Grahama Bonneta, który otarł się o najpopularniejsze zespoły rockowe, a jednak sam, na pierwsze strony czasopism muzycznych trafiał rzadko... Jakim w takim razie pechowcem musi być Geoff Thorpe ze swoim Vicious Rumors? Facet ma za sobą kawał historii - przyjechał z rodzinnych Hawajów' do San Francisco w przeddzień wybuchu sceny thrash metalowej. Byl naocznym świadkiem i uczestnikiem wykuwania się największych tuzów sceny Bay Area. Obserwował jak jego koledzy od szklany i z sali prób robili światowej kariery, podczas gdy jego zespół gasł. gdy tylko próbow-ał wzbić się do lotu. Najbliżej sukcesu byli chyba przy klasycznym już "Digital Dictator", a więc w końcówce lat osiemdziesiątych. Co dokładnie "nie pykło", można się długo spierać. Możliwe, że chodzi o samą muzykę. Vicious Rumors z elementów thrashu czerpało i słychać to do dziś, jednak zespół gra muzykę bliższą klasycznemu heavy metalowi. Przy okazji, stali się jednymi z pionierów amerykańskiej odmiany power metalu. Tylko co z tego, skoro gatunek ten, choć bardziej szlachetny od, często gen-erycznej europejskiej odmiany, zawsze istniał sobie gdzieś na uboczu spektrum muzycznego rynku. Niemniej jednak, Vicious Rumors mogą poszczycić się w miarę stabilną karierą i bogatą dyskografią, której najnowszy odcinek jest albumem ze wszech miar udanym. Podstawy są tu motoryczne, trochę sucho brzmiące riffy. charakterystyczne dla Geoffa (którego wspomaga też nowy nabytek, młodziutki gitarzysta Gunnar DuGrey). Słychać w' nich echa thrashu, naleciałości te są na stałe w'pisane w charakter grupy, ale jednak jest w nim również sporo nie przytłaczającej melodyjności. Sprawdza się to zarówno w kawałkach bardziej dynamicznych. oraz tych. które idą w przebojową podniosłość, jak "Long Way Home". Nowy jest też wokalista, Nick Courtney, w którego wokalu brakuje może trochę agresji, za to nadrabia ciekawą barwą głosu (kojarzącą się nieco z delikatniejszą wersją Stu Błocka z Iced Earth). Być może komuś całość wyda się zbyt mało agresywna, mając w pamięci zwłaszcza starsze nagrania zespołu. Trudno zaprzeczyć jednak temu, że strzałka czasu nieubłaganie płynie w jednym tylko kierunku i wobec tego faktu musimy zająć jakieś stanowisko. "Celebration Decay" jest przykładem tego, jak będąc zespołem metalowym, w' udany sposób radzić sobie z przeszłością i jednocześnie mieć do powiedzenia coś interesującego dzisiaj. (4,5)

Igor Waniurski

Voivod - The End Of Dormancy

2020 Onłtiry Media

Metalowcy często mają związki z jazzem, by wymienić choćby Alexa Skolnicka. który oprócz wymiatania w Testament ma też od lat trio grające jazz/fusion. Kanadyjczyków z Voivod też trudno klasyfikować jako zespół jednowymiarowy, bowiem dość szybko od siermiężnego thrashu z czasów "War And Pain" zawędrowali w kosmiczno/psychodeliczno/pro-gresywne klimaty, naznaczone tak udanymi płytami jak choćby trójca "Killing Technology", "Dimen-sion Hatróss" i "Nothingface", a już od dawna grają we wiasnej lidze. Potwierdza to również ich ostatni, jak dotąd, album "The Wake", ale niedawno zespół poszedł jeszcze dalej, biorąc udział w Montreal International Jazz Fe-stival. W dodatku przygotowali nań nową wersję "The Eiui Of Dor-mancy", który trafił na najnowszą EP-kę wr dwóch wersjach, studyjnej i koncertowej, zarejestrowanej na rzeczonym festiwalu. 'The End Of Domtancy (Metal Section)" zaciekawia przede wszystkim pomysłowym wykorzystaniem instrumentów dętych; zwłaszcza partia trąbki wnosi sporo do brzmienia, a już fragment kojarzący się z pierwszym okresem King Crimson to już klasa sama w sobie. Wersja live podoba mi się jeszcze bardziej, jest bowiem ciut dłuższa, swobodniejsza, a kwintet jazzmanów czuje się na scenie nader pewnie, co przekłada się jeszcze bardziej na jakość tego wykonania. Stronę B dopełnia "The Unknown Knows". oryginalnie na LP "Nothingface" z roku 1989 - tak tego, gdzie jest również szalona wersja "Astronomy Domine" Pink Floyd. Typowo voivod'owy, zakręcony i schizofreniczny "The Unknown Kitom" niczym mu nie ustępuje, nic więc dziwnego, że publiczność jazzowa zareagowała nań nader życzliwie. A ponieważ Che-vy, autor nowej aranżacji "The End Of Domtancy". poświęca ostatnio nadmiar w olnego czasu również na tworzenie nowych kompozycji, możemy na kolejnej płycie Voivod spodziewać się wszystkiego, co akurat mnie wcale nie martwi. (5)

Wojciech Chamryk

Volcanova - Ra di cal Waves

2020 The Sign

"Radical Waves" to debiutancki album tej islandzkiej grupy, istniejącej od sześciu lat i znanej z koncertów u boku The Vintage Cara-van. Owo zestawienie nie mogło być przypadkiem, bo Volcanova również gra klasycznego rocka, tyle, że znacznie mocniejszego od tego w wydaniu sławniejszych rodaków. typowo przecież retrorock-owfej, grupy. Tu hard rock jest podstawy, dopełniony progresywnymi czy nawet folkowymi elementami, ale Samuel Asgeirsson i jego dwaj koledzy dodają do niego również akcenty typowe dla współczesnego desert i stoner rocka. Efekt końcowy tych zabiegów jest nad wyraz ciekawy, bo Volcanova równie sprawnie wymiatają na pełnej mocy ("Mountain", "M.O.O.D."), łączą hard rocka z psychodelią (Tm Off’) czy bardziej klimatycznymi brzmieniami ("Lights"). Nie zapo-mi-nają przy tym o fajnych melodiach (singlowy "Sushi Sam", miarowy "Super Duper Van", bardziej rockowy "Stoneman"), ciekawym patentem jest również to, że orócz lidera śpiewają też basista Dor-steinn Arnason i perkusista Da-gur Atlason. co zapewnia nie tylko zróżnicowanie głównych wokali, ale też urozmaicone chórki. Do tego ten materiał jest dość prosty, bez aranżacyjnych udziwnień, ale trafia w punkt, również dzięki świetnej pracy' sekcji, bo zespół najwidoczniej stawia tu na pełną harmonię, ł>ez faworyzowania gitar. Mamy tu więc debiut, ale bardzo dojrzały i nad wyraz efektowny - oby zespół na kolejnych płytach nie spuścił z tonu. (5)

Wojciech Chamryk

War Cloud - Earhammer Ses-sions

2020 Ripplc Minie

War Cloud nie są zespołem z jakimś imponującym stażem. Rów-nież ich dotychczasowy' dorobek -raptem dwa albumy - nie uzasadniał wydania koncertowej płyty akurat w tym momencie, bo dochodzi do tego najczęściej wtedy, gdy ma się już do wyboru więcej materiału i można przedstawić przekrojowy, urozmaicony set. Chłopaki zachwycili się jednak Earhammer Studios i postanowili nagrać tam płytę na żywo, chociaż bez udziału publiczności, żeby w pełni oddać koncertowy sound zespołu. Nie eksperymentowali, nie napisali też niczego nowego. Wybrali za to osiem utworów z obu płyt i po prostu je zagrali, tak jak czynią na koncertach. I zabrzmiało to faktycznie nader konkretnie -nie bez przyczyny Greg Wilkin-son jest coraz bardziej rozrywanym producentem i realizatorem, warto więc było pokusić się o taki eksperyment. Co ważne styl zespołu, archetypów)' heavy metal wczesnych lat 80., z zadziornym śpiewem AIexa Wcina, gitarowym duetem i mocarną sekcją, na żywo brzmi perfekcyjnie, szczególnie kiedy War Cloud dociskają gaz do dechy, tak jak choćby we "Wltitc Lightning". "Speed Demon" czy w instrumentalnym "Tomahawk". Fajne są też wpływy hard rocka słyszalne w nVulture City" czy wczesnego metalu pobrzmiewające w "Give'ir. Szkoda tylko, że to niespełna pół godziny muzyki, ale OK, lepszy niedosyt niż przesyt. (4,5)

Wojciech Chamryk

RECENZJE


HMP


211




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Cement Natomiast ze względu na sposób i szybkość wiązania i twardnienia wyróżnia się: •
page0103 IMIONA bohatera świeckiego czy emocjonalne powiązania rodzinne, a także ze względu na estet
Zdjeciew stosować chłodnice z rurkami wykonanymi z micdrioniklu NNŻ101. Nic jest wskazane natomiast,
skanuj0106 (24) 220 nia się na kłopoty ze względu na brak odpowiednich dokumentów (nie może też star
skanuj0254 48 Rozdział 2 sować, czy też strategia przedsiębiorstwa nie ma znaczenia ze względu na se
każdą kulturę, jakkolwiek wydawałaby się ona dziwaczna dla profanów, czy wręcz — choćby ze względu n
IMG$66 Pora tym zachodzi endotermiczna reakcja COg+C—*2CO Ze względu na bilans obojętne jest czy spa
nadmierne, przez co niezgodne z prawem? Czy ze względu na tworzenie sie szczątków kosmicznych, nie n
Zych Kobieta w Kościele po II Soborze3 36 Łukasz Zych czy to dyskryminacji społecznej, czy kultura
Czy lr relacjach międzyludzkich lepiej się kierować sercem! Czy rozumem? Wiele osób powiedziałoby, ż
254 JAROSŁAW NOWASZCZUK nika. Winno się też umiejętnie wzbudzać zaufanie u słuchaczy, które sprawia,
ze sobą spokrewnione. I ze względu na to pokrewieństwo, czy też na te pokrewieństwa, nazywamy je wsz
ze sobą spokrewnione. I ze względu na to pokrewieństwo, czy też na te pokrewieństwa, nazywamy je wsz
ROZMOWA Z DREM H. SAWONIAKIEM 275 wydawnictwa zwą się ,,State of the art”, są one ważne ze względu n
Techniki spektroskopowe dzieli się tez ze względu na roOzaj oddziaływana promieniowania z badanym
140 projektów małych ogrodów (2) odpowiednich roślin, czasem też urządzenia wodnego czy też rzeźby.

więcej podobnych podstron