właśnie mamy do czynienia z krążkiem o potężnym potencjale. Jak wspomniałem wcześniej, wielką zaletą jest moc oraz brak sztywnych ram gatunkowych. Muzycy nie trzymają się kurczowo jednego azymutu. Granice są płynne i sprawia to. że debiut Angel Dust nawet po wielu latach od wydania ciągle absorbuje uwagę słuchacza. Co ważne, uwaga ta nie jest w żaden sposób wymuszona. Odnoszę wrażenie, że "Into The Dark Past" zyskał moją aprobatę bez jakichkolwiek żmudnych odsłuchów, dumania i marszczenia czoła. Od pierwszych minut Angel Dust rozdaje karty. Warto sięgnąć po reedycję HRR ze względu na dodatki. Mamy tutaj bardzo smakowite kąski. Demo grupy "Mar-ching For Revenge" z 1985 roku oraz trzy utwory zarejestrowane w Bochum rocznik 1988. Jakby komuś było mało świetnego Angel Dust to taki deser najzwyczajniej w świecie musi nasycić.
Adam Widełka
Angel Dust - The Dust You Will Decay
2020 High Roller
Po zrealizowaniu tego albumu kariera Angel Dust uległa zawieszeniu na dziesięć długich lat. Z perspektywy czasu wiadomo, że zespół wciągnął się na nowo do tworzenia muzyki, ale wtedy na pewno taki obrót sprawy musiał okazać się dużym zaskoczeniem. Po dwóch naprawdę konkretnych płytach - co mogło pójść nie tak? Nie mnie tutaj bawić się w detektywa. Wiadomo natomiast, że rok 2020 przyniósł świeżą reedycję od High Roller Records. Tak więc obok świetnego debiutu można teraz ustawić nie mniej ciekawy drugi strzał Angel Dust - 'The Dust You Will Decay". Dwa lata dzielą dwie pienvsze płyty niemieckiej grupy. Przez ten okres czasu zmieniło się sporo. Od 1986 do 1988 roku skład Angel Dust uległ roszadom. Dirk Assmuth (perkusja) i Frank Banx (bas) nadal tworzyli trzon i sekcję rytmiczną, natomiast do współpracy zaprosili gitarzystów takich jak Vinni Lynn i Stefan K. Neuer. Wokalistą został S.L. Coe. Przez zmiany personalne zmienił się też kierunek poszukiwań muzycznych Angel Dust. Jeśli na debiucie brzmiał w klimatach (głównie) speed i thrash metalu, a power metal był jedynie doprawianiem dania to na "The Dust You Will Decay" stał się ten gatunek dominujący. Można już od razu zauważyć, że Coe proponuje zupełnie inne rejestry śpiewu, a kompozycje mogą przypominać nawet takie grupy jak amerykański Riot. Pow-stał album różny od debiutu. W lej konwencji Angel Dust odnalazł się dobrze, przez co słucha się tego krążka z przyjemnością. Jeśli nie nastawimy się na kontynuację "Into The Dark Past" tylko odbierzemy ten materiał jako naturalne kroki zespołu to na pewno spodoba się od pierwszego momentu. Zresztą brzmienie zyskało przestrzeń i jeszcze więcej zgrabnie podanych melodii. I tak samo jak na jedynce - tutaj nie do końca panowie uwolnili się od przenikania gatunków. Fragmentami klimat z pierwszej płyty się pojawia, co sprawia wrażenie, że ostateczne odcięcie się od tamtej płyty spowodowałoby zupełne zatracenie tożsamości Angel Dust. Mimo wszystko The Dust You Will Decay" to bardzo dobry album. W żadnym wypadku nie neguje jego odmienności. To też wiele znaczy, że grupa zdecydowała się wejść na stopień wyżej. Wybrać troszkę niepewną przyszłość niż powielać jak kalkę pomysły przez parę lat. To siła kontrastu. Dodatkowo High Roller Records proponuje, jako bonusy, kawałki z sesji. Może nie są one aż tak ciekawe, jak te z poprzedniej płyty, ale również dają świadectwo tamtego czasu i pokazują. że Angeł Dust był/jest jedną z bardziej intrygujących grup na świecie.
Adam Wideka
Astharoth - Gloomy Experiments
2018 Dark Symphonirc
Szczerze - zabijcie mnie, ale zbyt szybko nie znalazłbym polskich kapel podobnych do Astharoth. Ten pochodzący z Bielska-Białej zespół jawił się jako dość sprawny. Co prawda nagrali tylko jeden longplay, ale potencjał mieli, według mnie, na kilka. Po występie na Metalmania '89 skład Jarosław Tatarek (wokal, gitara), Dorota Homrne (gitara), Witold Wirth (bas) oraz Dariusz Małysiak (perkusja) poczynili przygotowania do fonograficznego debiutu. Czas pokazał, że wydany w 1990 roku "Gloomy Experiments" to bardzo ciekawa płyta. Czyżby polska odpowiedź na Coronera czy Voivod? W tym stwierdzeniu jest odrobina, ba. spora ilość szaleństwa, ale jeśli dłużej zatrzymać się przy tym śląskim zespole, można już dostrzec wspólne mianowniki. Przede wszystkim kompozycje Astharoth cechują liczne zmiany tempa. Utwory nie są nudne, a swoją konstrukcją przyciągają i intrygują. Wzorem swoich bardziej utytułowanych kolegów zza granicy Jarek i Dorota dostarczają wielu gitarowych pojedynków przy wtórującej im sekcji rytmicznej. Bas i bębny piszą osobną opowieść, ale czujnie obserwując i zgrabnie cementując gitarowe zagrywki. xMi-mo, że "Gloomy Experiments" jest dość zwarte i krótkie, na pewno nie przynosi zawodu. Trochę na przekór, bo w thrashu to właśnie te dłuższe albumy zaliczano do tzw. Prog-thrashu, czy też jak kto woli - jego technicznej odmiany. Astharoth kładzie nacisk na pomysły. Zaprzeczają również teorii, że żeby było ciekawie musi być szybkość, dzikość i wulgarność. Ich podejście do thrash metalu może nie okaże się oryginalne (nawet w kontekście roku wydania), ale sądzę. że "Gloomy Experiments" ma w sobie dość kreatywności, że nawet po długich latach te dźwięki namalują uśmiech na niejednej twarzy metal maniaka. Wydanie, które otrzymałem do recenzji jest dwupłytowe. Poza właściwym materiałem dostajemy drugi, bogaty w archiwalne nagrania, dysk. Mamy czternaście utworów dobrej jakości (mimo lat), rejestrowanych od 1989 do 1994 roku. Są to głównie sesje demo, co daje możliwość prześledzenia rozwoju Astharoth w jx)łowie lat dziewięćdziesiątych.
Adam Widełka
Attaxe - 20 Years The Hard Way
2020 Purr Steel
Attaxe to kolejny z niezliczonych amerykańskich pechowców. Zespół powstał 35 lat temu, kilkakrotnie zawieszał i wznawiał działalność, ostatnio w ubiegłym roku. ale pod względem fonograficznego dorobku nie miał szczególnych osiągnięć. Ot, garść nagrań demo i kasetowe, tylko krótsze, materiały - album nagrany w 1986 nigdy nie ujrzał światła dziennego. Dopiero w roku 2006 wydał własnym sumptem kompilację "20 Years The Hard Way". która obecnie doczekała się regularnego wydania nakładem Pure Steel. To kompilacja przekrojowa, obejmująca różne okresy działalności grupy z Cleveland, 15 utworów z lat 1985-2005, znanych z demówek i mających w momencie pierwszego wydania swą premierę, klasyczny w każdym calu US metal lat 80. I chociaż, często typowo demówkowa, jakość nagrania momentami nie powala, to jednak trudno nie docenić tak udanych utworów jak "Metal Messiah". "Blond On The Moon" czy "Pedał To The Metal'. Mamy też w komplecie utwrory z kasetowych wydawnictw grupy, singla "Suicide" oraz EP "Are You Ready?", a ciekawostki} są trzy kompozycje z demo 1989 Zyklóne. w którym udzielali się muzycy Attaxe, wraz ze świetnym wokalistą Juanem Ricardo (Ritual. Dark Arena). Inni muzycy Attaxe również są znani z innych grup, takich jak choćby Lizzy Borden czy Purgatory, co tylko potwierdza, że ten zespół miał najzwyczajniejszego pecha. Nagrania jednak pozostały.
Wojciech Chamryk
- Coq those
w ho >\\ce—
Chastain - For Those Who Dare
2020 Dń-cbotnb
Nie pamiętam kiedy poznałem grupę Chastain. Wiem natomiast, że nie od razu "zatrybiło". Musiałem poświęcić odrobinę czasu by przywyknąć do tej muzyki. To nie do końca oczywisty power/heavy metal. W znakomitej większości dźwięków, jakie wyszły spod palców Davida T. Chastaina, próżno szukać banału. Kiedy więc okrzepłem i zdałem sobie sprawę z tego, jak ciekawą i mało znaną grupą jest Chastain z chęcią nadrabiałem zaległości. Divebontb Records też nie próżnuje. Po dziesięciu latach od ostatniego wznowienia "For Those Who Dare" proponuje kolejne. Tym razem zdecydowali się na zmianę koloru i samego zdjęcia zdobiącego okładkę i dołożenie dwóch wersji demo utworów "Play Their Gamcs" oraz "/ Cast No Shadows". Na szczęście muzycznie nic nie zostało naruszone. Pieszczą więc nasze uszy pierwotne kształty kompozycji poddane restauracji przez Steve Fontano z Praire Sun Studios. Fakt, 30 lecie wydania to nie lada gratka. Fajnie, że postanowiono w' jakiś sposób odświeżyć album, nie ingerując na szczęście w samą muzykę pod kątem, na przykład, jakichś dogrywek czy zmian linii wokalu. Tego bym nie zdzierżył... Sama muzyka to soczysty heavy/power metal. Krążek "For Those Who Dare" to piąta długogrająca pozycja w dyskografii Chastain. Odczuwalny jest minimalny spadek formy grupy, w porównaniu z pierwszymi dokonaniami, jak "Mystery Of Illusion", "Ruler Of The Wasteland" czy The 7th Or Never" ale nadal kompozycje mogą zaciekawić i, przede wszystkim, zatrzymać przy głośnikach na dłużej. Być może na
RECENZJE