ten fakt wpływ miało pożegnanie się 2 dotychczasową sekcją zespołu prze2 Chastaina. a i "For Those Wlio Dare" był ostatnim krążkiem na którym śpiewała charyzmatyczna Leather Leone przed jej dłuższą przerwą z zespołem. Ciekawostką jest umieszczenie przeróbki przeboju Heart "Barracuda”. Pokazuje to rozległe horyzonty penetrowane przez gitarzystę. David T. Chastain nie tylko intryguje partiami gitary, ale także nieoczywistym wyborem na cover. Oryginał pochodzi z połowy lat 70. jeśli nie jest on znany to faktycznie można wziąć go za autorski numer Chastain. Po trzydziestu latach "For Those Wito Dare" wciąż ma moc. A to. że pojawiają się gdzieniegdzie przebłyski słabszej formy? Każdej kapeli życzę takich "potknięć". Warto sięgnąć po ten i. naturalnie, po pozostałe albumy z szerokiej dyskografii Chastain. jeśli ktoś spragniony jest wyrazistego heavy metalu z domieszką power, okraszonego zadziornym damskim wokalem nie powinien czekać ani chwili.
Adam Widełka
2020 Dh cbomb
Jakże tytuł tej płyty pasuje do globalnej sytuacji! Nie jest wesoło i nikt nie wie. co będzie dalej z nami i z naszą planetą. Jeśli jakimś cudem udało się Wam uniknąć szaleństwa związanego z Covid-19 to pewnie z chęcią zapoznacie się z solową twórczością Davida T. Chastaina. Polecam z autopsji -świetna alternatywa na codzienne statystyki. Równo z początkiem działalności macierzystej formacji, gitarzysta Chastain postanowił powołać do życia poboczny projekt. Nazwra jego - CJSS - była akronimem pierwszych liter nazwisk członków. Poza liderem brali w tym udział: perkusista Les Sharp, basista (znajomy z bazy głównej tj. Chastain) Mikę Skim-merhom oraz wokalista Russell Jinkens. Ten ostatni stanowić mógł alternatywę na damski wokal Leather Leone. Rok 1986 to złote czasy dla heavy metalu. David T. Chastain podkreślał swoje umiejętności i wizjonerstwo w różnych składach. W CJSS, podobnie jak w Chastain. mamy do czynienia z szybkimi ale i też sprawmie przemyślanymi kompozycjami, które mimo upływu lat nadal brzmią świeżo. Właśnie wtedy ukazał się "World Gone Mad" teraz wznawiany po raz pierwszy w formacie kompaktu przez Divebomb Re-cords wzbogaconego dodatkowymi nagraniami. Szkoda, że nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, by ten temat przyspieszyć. Choć "World Gone Mad" nie jest aż tak bogaty w pomysły jak wczesny Chastain. to do wykonania tej muzyki nie mam prawa się przyczepić. Przez blisko trzydzieści siedem minut z głośników atakuje solidny heavy metal z lekkim, amerykańskim zabarwieniem. Jasna sprawa, że najbardziej fikuśne i intrygujące są partie sześciu strun, jednak nie sposób nie zauważyć ciekawych wstawek basu Mike'a i nie próżnującego Lesa Sharpa, starających się nadać całości odpowiedni klimat i scementowrać kompozycje. Zwrócić uwagę trzeba na poprawnie zagrany cover Led Zeppelin ("Communication Break-down"), który nie stracił nic ze swojej pierwotnej mocy'. Dużo również ciekawego dzieje się w końcówce albumu, kiedy to pewne fragmenty mogą przynieść na myśl... "Heaven And Heli" Black Sabbath! Krótko mówiąc CJSS to niezły projekt, obiecująco zaczynający się w 1986 roku tymże krążkiem. Być może nie nosi on znamion muzyki wielce ponadczasowej, ale po trzydziestu latach ciężko jest tutaj wytykać jakieś rażące niedoróbki. Pozycja obowiązkowa dla fanów heavy metalu, a nawet i tych, którzy cenią sobie świeżo brzmiący speed metal.
Adam Widełka
2020 Ohrrbomb
Gitarzysta David T. Chastain to bardzo płodny muzyk. Nie mogący' usiedzieć spokojnie na miejscu, nagrywający sporo ciekawych płyt z nurtu heavy metalu. Czy to z macierzystą formacją, nazwaną (a jakże!) od nazwiska, czy też z solowym projektem nazwanym (całkiem oryginalnie!) od imienia i nazwiska, czy, wreszcie, z grupą CJSS. Popełniał te krążki prawie jednocześnie, zachowując natomiast każdemu z nich osobliwy' charakter. Divebomb Records w 2020 roku przygotowało wznowienia dwóch pierwszych albumów CJSS na kompaktach. Trzeba odnotować, że okazja jest niebyłe jaka, bo to debiut tych dźwięków na srebrnym nośniku! Po wielu, wielu latach można w końcu sięgnąć po "Praise The Loud" i (omawiane wcześniej) "World Gone Mad". W sumie dw'ójka to nijako kontynuacja pomysłów z "wściekłego świata". Zarejestrowany materiał został przez scementowany skład, przez co brzmi spójnie. Chastain jak widać był zadow-olony z współpracy z Lesem Sharpem (perkusja). Russellem Jinkensem (wokal) i Mi-ke’m Skimmerhomem (bas), więc panowie towarzyszyli mu jeszcze później. Trzeba więc podkreślić doskonałe zgranie ale i muzyczną świadomość, że każdy z zespołów Davida, mimo, że tworzony wspólnymi siłami z tymi samymi gośćmi, nie tracił nic z oryginalności. Muzyka zawarta na "Prasie The Loud" to czysty heavy metal, z lekkim amerykańskim zabarwieniem. Tak jak wspominałem wcześniej, można zaryzykować stwierdzenie. że jest swoistą kontynuacją debiutu. Ponownie mamy żwawą sekcję rytmiczną nie ograniczającą się do miarowego wystukiwania rytmu ora2 żarliwy śpiew. Do wszystkiego spasowane kąśliwe partie gitar)' i chwytliwe solówki grane przez lidera. Z naukowego punktu widzenia grupa CJSS nie była na pewmo najatrakcyjniejszą na święcie, ale na poletku heavy metalowym w swoim czasie mogła być co najmniej intrygującą. Co prawda swojego macierzystego bandu Chastain z CJSS nie przeskoczył, ale nie wiem, czy sens jest traktować ten projekt w takich kategoriach. Można za to śmiało spojrzeć na ten twór w kontekście alternatywy na, chociażby, śpiewającą Leather Leone. Nic nic jest złe, jest tylko inne, a jeśli komuś mało podstawowego krążka to wydawca postarał się o interesujące bonusowe nagrania. Zachęcam!
Adam Widełka
Death Angel - The Enigma years 1987-1990
2020 HNE / Cherry Red
Death Angel. Zespół z kapitalnym początkiem karier)' i dość nieoczekiwanymi sytuacjami w jej trakcie. Po reaktywacji, od 2001 roku, wrócił na właściwe tor)' i serwuje regularnie porządny thrash metal. Daje również świetne koncerty, porażające swobodą i energią. Firma Hear No Evil Recordings postanowiła wydać w tym roku ciekawy box. Zestaw' czterech płyt - "The Enigma Years 1987-1990" - skupia się na początku działalności grupy z San Francisco. Trzonem tej kompilacji są dwa pierwsze albumy formacji. Klasyczne już dziś pozycje, których za bardzo maniakom thrash metalu nie trzeba przypominać. Fantastycznie przyjęty debiut "The Ultra-Yiolence* z 1987 roku oraz "Frolic Through The Park"
wydany rok później. Sama słodycz na uszy fana szybkich dźwięków. Energetyczny, nie pozbawiony pomysłów' thrash metal. Pierwsza płyta słynna z powodu długiego, instrumentalnego utworu tytułowego. Dwójka zaś z powodu swojej diametralnej inności. Zespół zaczął kombinować, co niekoniecznie dobrze się przysłużyło, ale otworzyło pewne furtki, dzięki którym Death Angel zaatakował swoim trzecim krążkiem "Act III". W boksie debiut został wzbogacony o dodatkowe nagrania z "Kill As One" demo. Dysk numer trzy i cztery 10 z kolei koncert i rarytasy. Koncert pochodzący z trasy promującej "Frolic..." z 1988 roku. nagrany w Amsterdamie, wydany jx>d nazwą "Fali Front Grace". Tutaj też wisienka, bowiem ma ostatni numer pochodzący tylko z kopii dostępnej w Japonii. Niepublikowane dema oraz odrzuty na "Rarities" to nic innego niż ten sam materiał z wydawnictwa "Archives & Arti-facts" z 2005 roku. Mały minus za odgrzanie tego samego, ale też nie każdy musiał akurat nabyć wcześniej, w ięc kwestia czysto indywidualna. Powiedzmy, że jest to ciekawe dopełnienie boksu. Sam koncert natomiast to mix numerów z jedynki i dwójki zaprezentowany na żywo. Zapis oddaje wiernie to. czego można było spodziewać się po Death Angel w końcu lat 80. Wartość historyczna na szóstkę, a jeśli chodzi o dobór materiału i jego odegranie - specjalnie też nie ma się do czego przyczepić. Box The Enigma Years 1987-1990" to znakomita pozycja dla tych, którzy z jakichś względów nie posiadają płyt Deadi Angel. Chcieliby zacząć kompletować, ale ceny pierwszych wydań rzucają na kolana. Tym więc szczerze polecam niniejszy komplet - będą zadowoleni. Zresztą, kurczę, ten zespół za mocno żadnych powodów do niepokoju nie dawał. Mosh!
Adam Widełka
2020 BbckBcanMoUy Roger
Nigdy nie zdarzyło mi się miewać stanów' depresyjnych po jakimkolwiek odsłuchu. Muzyka AZ tak na mnie nie działa. Nigdy też nie pchnęła mnie do jakichś irracjonalnych zachowań. Zresztą, sam nie wiem jaka musiałaby być to płyta. Na pewno nie "First Depression" niemieckiej thrash metalowej maszyny Depressive Age. Współcze-
RECENZJE